•19•

549 64 14
                                    

Minął tydzień, pełen ciągłej pracy tydzień, w którym Mave poświęcała najwięcej czasu na przeszukiwaniu ofert w poszukiwaniu pracy. Niestety tak jak się spodziewała, nikt nigdzie nie chciał jej przyjąć. W końcu jednak dała sobię spokój, uznając, że na siłę niczego nie załatwi.

Potrzebowała czasu, w którym możliwe było to, że jakiś pracodawca będzie potrzebował kogoś do pracy i przyjmie ją bez względu na opinię, jaką wystawił jej niegdyś inny szef.

Naprawdę powoli zaczynała panikować nad swoim losem oraz niezbyt świetlaną przyszłością. Pieniądze nie spadały z nieba niczym krople deszczu, ani nie rosły na drzewach, ku jej ogromnemu niezadowoleniu.

Aby je zdobyć musiała pracować, mieć tą pracę, której nie mogła zdobyć. Przeklinała w myślach pecha, który uczepił się jej życia odkąd pojawiła się na tym świecie i który uwielbiał psuć jej to co ona sama budowała.

Przecież mogłaby wrócić do rodzinnego domu i tam mieszkać w spokoju, bez jakichkolwiek obaw. Mogłaby, gdyby tylko nie jej upartość oraz zawziętość, że da sobię radę.

W dodatku nie potrafiłaby patrzeć swoim rodzicom prosto w oczy, by widzieć w nich zmartwienie oraz troskę. Uważała, że zbyt dużo przeszli, by znów w ich serca wkradł się niepokój, który w ich wieku był nieco szkodliwy.

Wolała wmawiać im, że wszystko u niej jest w jak najlepszym porządku, choć prawda bardzo odbiegała od rzeczywistości. Bo taka była rzeczywistość jej codziennego życia.

Po prostu miała pecha.

Jednakże pomimo mało kolorowego życia, nie psuło jej się podejście do tego świata. Każdego ranka starała się cieszyć z tego co ma, powtarzając sobie to, że inni mają gorzej, co dodawało jej motywacji do działania.

Zawsze chciała być pozytywnie nastawiona oraz opanowana, starając się nie marudzić oraz nie biadolić nad tym czego nie posiadała w życiu.

Miała wszystkie kończyny, dosyć sprawny umysł, zdrowie oraz kochającą rodzinę, na którą mogła zawsze liczyć. Czy mogła chcieć czegoś więcej? Na pewno nie pogardziłaby większym szczęściem w życiu oraz jakimś całkiem normalnym facetem, z którym mogłaby spędzić resztę swojego życia.

Jednak co do tego drugiego nie spieszyła się, uważając, że ma na to jeszcze dużo czasu.

Tą wymówką raczyła się od prawie siedmiu lat.

°°°

Z niechęcią położyła porcelanową filiżankę na stoliku obok fotela, na którym siedział zamyślony Sherlock. Poruszył się nieznacznie w miejscu, gdy usłyszał to drażniące brzęczenie wydane przez szkliwo.

Jego wzrok momentalnie powędrował na przedmiot, z którego unosiła się wyraźna para, a następnie spojrzał na stojącą obok Mave. Skrzywił się, gdy mógł poczuć od niej tą wciąż bijącą obojętność, a jej wrogie spojrzenie przeszywało go na wskroś.

— Co to? — mruknął podejrzliwie, znów przyglądając się filiżance oraz temu co w niej jest.

— Herbata — odparła ozięble, z wyraźną powagą w głosie, która nie spodobała się detektywowi.

Jeszcze raz spojrzał na nią, chcąc wywnioskować jej zamiary. Nie trudno było się domyślić, że wciąż była na niego zła i najwidoczniej nie zapowiadało się na poprawę.

Holmes zbliżył się do stolika, nachylając się nad nim i z ostrożnością zaczął wąchać napój. Kobieta prychnęła pod nosem z irytacją, którą wywołało w niej zachowanie mężczyzny.

Control | SherlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz