•12•

671 55 23
                                    

Kobieta zdążyła przekroczyć próg domu, a fala zmęczenia przeszyła jej ciało. Z jej ust wydobył się cichy jęk pomieszany z ciężkim westchnieniem, gdy zdała sobię sprawę, że to nie koniec jej dzisiejszych zmagań. Odwiesiła na wieszak swój płaszcz, by następnie skierować się prosto do salonu.

Weszła do pomieszczenia, gdzie w kuchni krzątała się pani Hudson, a John sprawdzał coś na swoim laptopie. Sherlock zaś, jak to on, dalej starał się rozwiązać zagadkę. 

Nawet nie zdążyła zadać pytania, kiedy to Holmes uderzył dłońmi w stół, sprawiając, że starsza kobieta podskoczyła wystraszona, ledwo nie wypuszczając tacki z rąk.

— Trucizna! Jad kiełbasiany — krzyknął rozzłoszczony — Najbardziej śmiertelna trucizna na świecie. Carl Powers.

Mave i John podeszli bliżej detektywa, słuchając go z uwagą, której właśnie teraz najbardziej potrzebował. Tylko on mógł rozwiązać sprawę i nikt z osób tu obecnych w to nie wątpił.

— Zamordowany? — dopytał Watson, jednakże Sherlock nie mógł tak tego nazwać. Wstał z krzesła, podchodząc do porozwieszanej osobno pary butów i sznurówek.

— Chłopak miał egzemę — wytłumaczył, zwracając się teraz bardziej do szatynki, którą zbyt wiele ominęło — Truciznę łatwo dodać do lekarstwa, dwie godziny później przyjechał do Londynu. Trucizna paraliżuje mu mięśnie, a Carl tonie — odparł z czystą oczywistością w głosie. 

— Analiza jej nie wykryła — zauważył zgodnie John.

— Jest nie do wykrycia i nikt jej nie szukał — oznajmił, a następnie zgarnął z ławy laptop, na którym od razu zaczął pisać odpowiedź — Ślady zostały w butach. Maścią smarował nogi, dlatego pozbyto się butów — naprostował, co poszerzyło pole zrozumiałości dla Patterson i Watson'a.

— Jak damy mu znać? — spytała powoli Mave, układając sobie wszystko w spójną całość.

— Zatrzymamy zegar — odpowiedział spoglądając na słownie przytoczony zegarek, który miał na ręce.

— Zabójca trzymał buty przez tyle lat? — dla Mave i Johna taki obrót spraw był niezrozumiały i według  nich tylko człowiek chory na umyśle mógł posunąć się do czegoś tak nieludzkiego. 

Tego nie można było powiedzieć o Sherlocku, dla którego cała ta sprawa była świetną zabawą i odskocznią od ciągłej nudy, która ostatnio zbyt często mu doskwierała. 

— Tak...

— Co oznacza, że to nasz zamachowiec.

Po tych słowach usłyszeli odgłos dzwoniącego telefonu, tego różowego telefonu, na co cała trójka poderwała się biegiem w jego kierunku.

— Dobra robota — zaraz po odebraniu połączenia  zapłakany głos tej samej kobiety rozbrzmiał w słuchawce — Zabierzcie mnie stąd — jęknęła płaczliwie, błagając o pomoc.

— Spokojnie, już wszystko dobrze — jako pierwsza wtrąciła się Mave, starając się uspokoić kobietę. Patterson spojrzała znacząco na Sherlocka, dając mu znak, że się nią zajmie.

Holmes nie zaprzeczał, gdyż wiedział, że Mave jest o wiele, wiele bardziej empatyczna niż on i to właśnie jej ludzkie zdolności się teraz najbardziej przydadzą. Odszedł na bok dając jej wolną rękę.

— Proszę powiedzieć gdzie pani jest, a policja zaraz się tam zjawi...

— Proszę powiedzieć gdzie pani jest, a policja zaraz się tam zjawi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Control | SherlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz