•28•

661 57 11
                                    

Gdy tylko przekroczyła próg domostwa od razu poczuła ten specyficzny zapach świątecznych potraw, które zawsze przygotowywała na ten wyjątkowy wieczór jej matka. Zamknęła za sobą drzwi, otrzepując z drobinek śniegu swój płaszcz i odwieszając go na wieszak. 

Uśmiechnęła się lekko kiedy to z salonu usłyszała wydobywający się szum zmieszanych ze sobą rozmów. Wzięła do rąk torby z prezentami, a następnie bardzo cicho ruszyła w tamtą stronę.

Z każdym pokonanym metrem słyszała coraz to wyraźniejsze głosy, które bez żadnego problemu mogła rozpoznać, przydzielając je do każdego, kto znajdował się w budynku.

Wyjrzała lekko zza rogu ściany, a widok, który ujrzała sprawił, że od razu zrobiło jej się cieplej na sercu i zapomniała o wszystkich zmartwieniach ciążących na jej barkach.

Na środku dużego salonu znajdował się podłużny stół, który po samiutkie brzegi wypełniony był tackami z przeróżnymi smakołykami i soczyście wyglądającymi potrawami. Całe pomieszczenie przepełnione było gośćmi jak i domownikami, którzy składali sobię świąteczne życzenia, wymieniali swoje zdania na tematy, o których tak naprawdę nie mieli zielonego pojęcia lub po prostu podśpiewywali kolędy.

— Wesołych Świąt! — odezwała się, w końcu wyłaniając się z ukrycia.  Mave tymi oto słowami zwróciła uwagę wszystkich  zgromadzonych.

Po jej ciele przeszedł przyjemny dreszcz, gdy po tak długim czasie nareszcie mogła ujrzeć najbliższych, których dażyła ogromną miłością. Pomimo, że nie przepadała za tłumami ludzi i po prostu preferowała ciszę oraz spokój to jednak dla takich momentów uwielbiała tu być.

Jej rodzina była naprawdę duża, choć na codzień nie było tego tak widać. Mogła pochwalić się nawet tym, że była ona tak rozległa, że niektórzy jej członkowie mieszkali na drugim krańcu świata.

— Mave, słońce nareszcie jesteś! — jako pierwsza podeszła do niej jej babcia, która przyciągnęła dziewczynę do delikatnego uścisku. Oczywiście staruszka nie obyła się bez dokładnych oględzin swojej wnuczki — Schudłaś! — wypomniała z przewrażliwieniem, kładąc pomarszczone przez wiek dłonie na jej wciąż lekko zaczerwienionych przez mróz  policzkach — Pewnie nic teraz nie jesz, a jedynie zajmujesz się tą swoją pracą... — pogroziła palcem, posyłając jej niezadowolone spojrzenie.

— Babciu zdaje ci się  — młoda Patterson zaśmiała się głośno na słowa kobiety. Mave nie mogła zaprzeczyć temu, że dużo pracowała, gdyż połączenie jej obowiązków wraz z uczestniczeniem w sprawach wraz z Sherlockiem i Johnem było dosyć wyczerpujące, ale na pewno nie mogła zgodzić się z tym, że schudła.

O jej wagę dbała pani Hudson, dzięki której wręcz przybyło jej z parę kilogramów. Martha swego czasu eksperymentowała w kuchni, a szatynka nie potrafił jej odmówić, gdy kobieta prosiła ją o spróbowanie i wyrażenie opini. Ona tak jak i John służyli jako testerzy przeróżnych pyszności, których nie mogli nie skosztować. 

— Nic mi się nie zdaje — zaprzeczyła szybko na jej wcześniejsze słowa — Usiądziesz koło mnie, a ja dopilnuję, abyś porządnie się najadła.

Patterson westchnęła ciężko już czując tą pełność w sobie, choć jeszcze nic nie zjadła. Mimo to cieszyła się, że ma kogoś kto o nią dba. 

Zanim usiadła do stołu została nagle zamknięta w mocnym uścisku, przez który nawet nie mogła nabrać powietrza do płuc, ani wypowiedzieć żadnego słowa. 

— Już myślałem, że nie przyjedziesz — ten mocny uścisk należał do jej ojca, który nie miał zamiary tak szybko jej wypuścić z objęcia.

Control | SherlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz