Kiedy pan Prince przeglądał się w lustrze poprawiając swój wygląd, w tym samym momencie do salonu wpadł Sherlock wraz z całym wyposażeniem fotografa. Mave wraz z Johnem odwrócili się w stronę zabieganego Holmes'a.
— Pan Prince? — detektyw podszedł do mężczyzny i uścisnął mu dłoń — Miło mi. Moje kondolencje... — odparł z odrobiną udawanego współczucia — Możemy zacząć? — spytał, na co brat zmarłej kiwnął głową i znów zaczął przeglądać się w lustrze.
Sherlock w tym czasie podszedł na bok do Patterson i Watsona, by dowiedzieć się co mają mu do powiedzenia, a przy okazji rozpakować sprzęt.
— Miałeś rację, bakteria dostała się do organizmu w inny sposób — John powiedział Sherlockowi to samo co niedawno przekazał również i zanim on zdążył tu przyjechać, lecz owe spostrzeżenie doktora nieco rozbawiło detektywa, który nic nie mówiąc zabrał się za fotografowanie celebryty.
Watson wymienił niezrozumiałe spojrzenie z kobietą, a zaraz po tym oboje przyglądali się pracy Sherlocka, który bawił się w fotografa, aby nie spalić ich redakcyjnej przykrywki.
— Nie za blisko, spuchłem od płaczu — oznajmił Prince.
— A to kto? — przerwał mu Holmes kierując swoją uwagę na kota, który zaczął plątać się koło jego nóg.
— Sekmet — odparł dumnie mężczyzna — Od egipskiej bogini.
— Jak miło — rzekł bez krztyny uczuć — Należała do Connie?
— Dostała ją ode mnie — odpowiedział, po czym wziął kota na ręce.
John podszedł do owej dwójki przyglądając się dokładnie zwierzęciu
— Sherlock, masz dobre światło — zauważył, na co detektyw za pomocą flashu rozpraszał nieco właściciela, robiąc im ciągłe zdjęcia.
Doktor wykorzystał tą idealną chwilę i sprawdzał, czy pazury kota wciąż mają dziwny, chemiczny zapach, który mógł potwierdzić jego przypuszczenia.
Mave stała z boku i z małym rozbawieniem przypatrywała się ich staraniom.
— Może herbaty? — usłyszała za sobą propozycję Raula, który stał tuż za nią.
— Nie, dziękuję — odpowiedziała z lekkim uśmiechem, na co on pokiwał głową na znak zrozumienia i odszedł.
Kobieta przez chwilę śledziła jego osobę, a z tyłu głowy przemknęła jej pewna myśl, którą szybko zbyła.
I wtem nagle wybuchło małe zamieszanie.
— Co się stało, o co chodzi? — dopytywał niczego nie świadomy pan Prince.
— Mamy to po co przyszliśmy — wtrącił Watson — Pan wybaczy.
— Już spadamy? — wyszeptała cicho Patterson, szybkim ruchem zgarniając z kanapy swój notatnik.
— Niestety musimy już iść, terminy gonią! — krzyknął na do widzenia Sherlock, po czym szybko cała trójka znalazła się na zewnątrz budynku.
John roześmiał się cicho, ewidentnie z czegoś zadowolony.
— Świetnie... — mruknął mając nadzieję, że to co myśli jest właśnie rozwiązaniem zagadki.
— Nie zaraził jej kot, jak myślisz — dodał detektyw, patrząc jak powoli niszczy jego pewność.
— Dlaczego nie? Przecież wszystko to co mówił John się zgadza? — dopytała zaciekawiona szatynka. Naprawdę chciała poznać już odpowiedź, a to co mówił blondyn miało sens.
CZYTASZ
Control | Sherlock
FanfictionMave Patterson jest niczym magnes przyciągający do siebie same kłopoty. Przekonała się o tym nie raz, kiedy życie dawało jej porządnego kosza i z podkulonym ogonem wracała do swojego rodzinnego domu. Jednakże tym razem los postanowił, że skieruję j...