Henry Kinght był klientem z nietypową sprawą.
Pojawił się na Baker Street niespodziewanie, a jego historia mogła poruszyć niektórych za serce, ale na pewno nie zrobiła ona wrażenia na bezdusznym detektywie, który tą sprawę traktował jak kolejne świetne wyzwanie.
W dzieciństwie na dziecięcych, niewinnych oczach Henrego zginął jego ojciec, a w jego umyśle na zawsze pozostał obraz besti, psa o nadzwyczaj ogromnym wzroście.
Choć owa sytuacja miała miejsce dwadzieścia lat temu, do przekroczenia progu Baker Street przez Knight'a zmusił go jego kolejny problem.
Po trudnych przejściach jakie klient doświadczył w dzieciństwie jego terapeutka poradziła, aby powrócił do swojej rodzinnej miejscowości i zmierzył się ze swoimi lękami, które utrudniały mu życie niemalże każdego dnia.
Z tego co Sherlock, John oraz Mave zrozumieli ich klient Henry wciąż wierzył, że jego ojciec został zamordowany, a gdy pewnej nocy wybrał się na miejsce dawnej zbrodni zauważył wielkie ślady psich łap.
Po tym wszystkim natychmiast wsiadł do pociągu i przybył do Sherlocka Holmes'a, najlepszego detektywa doradczego w całym kraju, by to właśnie on udowodnił jego rację.
Teraz jedynie wszystko leżało w rękach detektywa i tego czy sprawa okaże się na tyle interesująca oraz zachwycająca, by się jej podjął.
— Biorę sprawę — wyszeptał zafascynowany Sherlock, skupiając się jedynie na ostatnich słowach klienta, które mówiły o wcześniej wspomnianych śladach bestii — Słyszeliście o Baskerville? — zmienił nagle temat, zwracając się do Patterson i Watson'a.
— Niewiele — przyznał John, a następnie Sherlock spojrzał na zamyśloną twarz kobiety, po której już widać było, że coś świtało jej w głowie.
— Jeśli się nie mylę, jest to punkt badawczy. Ojciec kiedyś wtrącił parę słów o tej placówce — wytłumaczyła starając sobie przypomnieć jak najwięcej szczegółów.
— Dobre miejsce jak na początek — wtrącił szybko, intensywnie o czymś myśląc, co zdradzała to po nim jego zamyślona twarz.
— Czyli przyjedziecie? — Henry spytał z nadzieją, patrząc na nich wszystkich po kolei.
— Ja jestem zajęty, ale daję Ci moich najlepszych ludzi — oznajmił nagle Holmes, a następnie podszedł i poklepał Johna po ramieniu, a jego zachowanie całkowicie zbiło z tropu Patterson oraz Watsona — Zawszę można na nich liczyć...
Jego cwany uśmieszek zdradzał, aż za wiele, co nie umknęło uwadze kobiety, która dostrzegła to, że grał na ich uczuciach.
— Jesteś zajęty?! — huknął John, który był wzburzony jego ciągłym niezdecydowaniem — Przed chwilą narzekałeś, że...
— Dzwoneczek! — przerwał mu bezczelnie brunet, po czym energicznie zaczął kręcić się po pomieszczeniu, jakby czegoś nie mógł się doczekać — Muszę znaleźć Dzwoneczka! — przyznał z małą iskierką w oczach, która pojawiała się zawsze wtedy, gdy Sherlock wiedział coś, czego inni nie byli świadomi.
— Czyli mam rozumieć, że Pan nie jedzie? — dopytał zdezorientowany Henry, który nie zdawał sobię sprawy z tego, że była to tylko cwana zagrywka ż
ze strony mężczyzny.Holmes spojrzał na swoich przyjaciół smutnym wzrokiem, tworząc na twarzy równie posępną minę, po czym pokręcił przecząco głową.
Jego komiczne zachowanie sprawiło, że w końcu i John zrozumiał o co chodziło Sherlockowi od samego początku.
CZYTASZ
Control | Sherlock
FanfictionMave Patterson jest niczym magnes przyciągający do siebie same kłopoty. Przekonała się o tym nie raz, kiedy życie dawało jej porządnego kosza i z podkulonym ogonem wracała do swojego rodzinnego domu. Jednakże tym razem los postanowił, że skieruję j...