Zaraz po wyjściu spod prysznica i osuszeniu się Mave owinęła wokół swojego ciała ręcznik sięgający jej lekko przed kolana. Wytarła ręką zaparowane lustro i spojrzała w nie widząc niewyraźne odbicie swojej twarzy.
Wzięła parę głębokich wdechów starając się zapomnieć o wydarzeniach z dnia dzisiejszego. Nie myślenie było trudniejsze niż sądziła w szczególności, gdy za każdym razem jak tylko zamykała oczy pojawiały się niedokładne rysy bestii.
Podczas zdarzenia nie widziała psa, ale umysł w tamtej chwili sam wykreował go w jej głowie. Wystarczył jedynie strach oraz przeczucie, że pies był tam obecny.
Analizowała sytuację, ale im więcej o tym myślała, tym bardziej mieszała sobie w głowie.
Nie chcąc dalej tego rozpamiętywać postanowiła przygotować się do pracy, którą miała wykonać już przed przyjazdem tutaj. Uważała, że skoro tak szybko dziś nie zaśnie to przynajmniej nadrobi zaległości w dokumentach.
Mave obróciła się w stronę wieszaka, ale wtedy spostrzegła, że zapomniała zabrać ze sobą piżam do łazienki.
Poprawiła ciągle zsuwający się z jej ciała ręcznik, a następnie szybko otworzyła zamek u drzwi i wyszła z pomieszczenia. Zdążyła jedynie zrobić kilka cichych kroków w stronę szafki, aż nagle podskoczyła wystraszona na widok pewnego mężczyzny, który stał przy oknie. Jedynie delikatne światło, które padało z dworu oświetliło jego twarz, przez co od razu go rozpoznała.
— Matko, Sherlock! Jak ty się tu dostałeś?! — krzyknęła ciężko dysząc z przerażenia, starając się uspokoić szybkie bicie serca. Miała już dość strachu na ten dzień.
Mężczyzna nic nie odpowiedział, a jedynie lekko obrócił swoje ciało w jej kierunku. Jego przeszywający na wskroś wzrok sprawił, że Mave poczuła sie niekomfortowo, gdy przypomniała sobie, że jest prawie naga.
Ledwo powstrzymała się od uduszenia go żywcem, ponieważ Holmes uwielbiał pojawiać się w najbardziej niedogodnych chwilach. Przycisnęła ręcznik mocniej do swojego ciała, kurczowo go trzymając i pilnując, aby za żadne skarby się z niej nie zsunął.
Sherlock patrzył jej prosto w oczy, choć w ciemnościach ledwo mógł dostrzec twarz szatynki. Jego wzrok ani na sekundę nie zsunął się chociażby o centymetr niżej, ciągle analizując twarz Mave oraz uczucia jakie jej towarzyszyły.
Patterson westchnęła ciężko mając już serdecznie dość tej tajemniczej aury, która tkwiła w pomieszczeniu, więc podeszła do małego stolika na środku pokoju i zapaliła małą lampkę, która nieco rozświetliła pokój.
— Wytłumaczysz mi co do jasnej cholery tu robisz? Może to dla ciebie ciężkie do zrozumienia, ale ja cenię sobię prywatność! — warknęła, gdy nieco poniosły ją nerwy i przestała panować nad emocjami. Ciągle tłumaczyła sobię, że to wina tego jakże ciężkiego dnia, ale tak naprawdę po prostu była sfrustrowana sytuacją, w której aktualnie się znajdowała — A co jeśli byłabym naga? Pomyślałeś, że może to być dla mnie niekomfortowe? — przełknęła gulę, która utknęła na chwilę w jej gardle, gdy Sherlock po tych słowach po raz pierwszy zjechał spojrzeniem w dół jej ciała.
W tamtym momencie miała naprawdę wielką ochotę uciec przed jego wzrokiem, ale niestety nie miała takiej możliwości.
— Nie raz widywałem nagie ciała — mruknął bezemocjonalnie, nie wzruszony jej pretensjonalną wypowiedzią.
— Niech zgadnę, w kostnicy? — burknęła niemiło pod nosem.
— Ciało to tylko obiekt materialny, który... — zaczął tłumaczył, ale Patterson przerwała jego starania.
CZYTASZ
Control | Sherlock
ФанфикшнMave Patterson jest niczym magnes przyciągający do siebie same kłopoty. Przekonała się o tym nie raz, kiedy życie dawało jej porządnego kosza i z podkulonym ogonem wracała do swojego rodzinnego domu. Jednakże tym razem los postanowił, że skieruję j...
