- Wiem, że tu jesteś, Syriuszu.
- Cześć, Harry. Nie chciałem ci przeszkadzać w treningu.
- Nie przeszkodziłeś i tak już byśmy kończyli, bo zaraz jest kolacja.
- Syriusz! Co ty tu robisz? - zapytała Hermiona, która podeszła do nich, żeby zabrać Harry'ego na posiłek.
- Przyszedłem się zobaczyć z moimi ulubionymi Gryfonami, a gdzie podzialiście rudzielców?
- Ginny poszła gdzieś z Luną. A ty, Harry, gadałeś z Ronem?
- Ron ma nas dość - wypalił bez ogródek Harry.
- I powiedział ci to tak wprost?
- Tak, z nim serio coś jest nie tak.
- No to niezły przyjaciel, my się staramy przez 5 lat, jesteśmy idealną paczką, a on mówi, że ma nas dość? Okay, zgadzam się, że mnie irytuje i jak nie chce to łaski bez, ale no powinien to chociaż zrobić delikatniej. Idę na kolację, bo się trochę spieszę, a ty Harry pogadaj z Syriuszem. Zobaczymy się później.
- Do zobaczenia. Chyba jest bardzo zła na Rona - dodał, kiedy Hermiona już poszła.
- A dziwisz jej się, Harry? Pomyśl, że miał odwagę przyznać się tobie prosto w twarz, jej nawet tego nie powiedział. Poza tym oboje wiemy, że zachował się źle i tak nie przystoi prawdziwym Gryfonom.
- Wiem i masz rację. Z pewnością. Ale wiem też, że jej przejdzie. W końcu ma totalnie dosyć Rona. Teraz jest zła, ale potem będzie się cieszyć. Tak myślę...
- Dobra dość o Ronie, nie wiem, czy Dumbledore ci mówił czy nie, ale mam propozycję, że możesz u mnie zamieszkać. Skoro już jestem oczyszczony z zarzutów, to w końcu mogę spełnić swoją obietnicę.
- Syriuszu, bardzo się cieszę, naprawdę. Mam dość Dursley'ów, mimo że są milsi, to i tak są dalej Dursley'ami.
- Wiem, wiem. Dlatego też ci to proponuję. Zamieszkalibyśmy przy Grimmauld Place 12, co ty na to?
- Będzie idealnie. Jak Hardodziob tak w ogóle?
- Och, ma się świetnie, Stworek niestety umarł, a może na szczęście. Tak z pewnością na szczęście, mam nowego, lepszego skrzata domowego. Nazywa się Zgredek.
- Zgredek? Znam Zgredka.
- Naprawdę? To dlatego ciągle mówi, że musi pilnować Harry'ego, bo ktoś czeka na jego śmierć? Tym Harrym jesteś ty?
- To niewykluczone, że mówi o mnie - Harry'emu zaburczało w brzuchu.
- Dobrze, Harry, nie będę cię tu trzymać, ale w przyszłym tygodniu jedziecie do Hogsmeade, może wtedy się zobaczymy?
- Jasne, do zobaczenia, Syriuszu.
- Do widzenia, Harry.
***
Hermiona poszła do Wielkiej Sali i usiadła obok Ginny i Luny.
- Cześć - rzuciła i spojrzała w stronę stołu Slytherinu.
- Jak numerologia i Pansy Parkinson?
- Pewnie powiedz to głośniej - wycedziła do Ginny i dodała spokojniej - mam jej pomóc z numerologią. Po kolacji.
Ślizgonka, o której rozmawiały, spojrzała w stronę Hermiony i lekko się uśmiechnęła, a następnie wróciła do rozmowy z Draco, który siedział obok.
- Widzę, że przyjaźń kwitnie - powiedziała przez śmiech Ginny, spoglądając znacząco na Hermionę.
- Możesz przestać?
CZYTASZ
To nie tak, jak myślisz
FanfictionHarry, to normalne, że się boisz. Niepotrzebnie powiedziałem ci o tym, co powiedział Slughorn... Przepraszam. Nie chciałem cię skrzywdzić... Ale pamiętaj, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć.