Rozdział XLIV

209 12 13
                                    

Harry czuł się z każdym dniem gorzej. Nie umiał się już pogodzić ze śmiercią. Minęły trzy dni. Nadeszła sobota i w końcu upragniony weekend. Harry spędzał czas z Draco. Chciał przy nim być dzień i noc. Draco zaś martwił się o niego, ale Harry ucinał temat szybko i zgrabnie, nie dając nawet dokończyć Draconowi. Dlatego Draco odpuścił. Nie chciał, żeby Gryfon złościł się na niego za wtrącanie nosa w nie swoje sprawy. Chciał być przy nim. Tylko tyle. Chciał mu pomóc. Widział, że Harry wygląda marnie. Jego oczy były wiecznie puste. Bez tej iskry, która wcześniej w nich się tliła bez przerwy.

- Harry? Powiesz mi, co się stało u Dumbledore'a? Proszę.

- Nic się nie stało. Chyba po prostu miałem za dużo emocji na raz.

- Harry.

Na wypowiedziane ze smutkiem, z tęsknotą jego imię, Harry pękł, kolejny raz. Kolejny raz nie wytrzymał. Kolejny raz tak bardzo pragnął znaleźć się kilkanaście dni wcześniej, kiedy siedzieli w tym samym miejscu, w Pokoju Życzeń, ciągle się śmiejąc.

- Harry. Proszę. Powiedz mi.

- Kocham cię. I nigdy nie przestanę.

- Harry. Też cię kocham, ale...

- Nie mów o tym. Proszę. Przejdzie mi. Chcę z tobą być. Chcę czuć twój zapach. Chcę być tu i teraz z tobą. Nie myśleć o tym, co ma być.

Harry pochylił się nad Draco i zaczął go całować. Tak bardzo chciał być bliżej. Tak bardzo chciał go pochłonąć. Pragnął tego chłopaka. Pragnął go bardziej niż czegokolwiek innego. Nie rozumiał tego, ale wiedział jedno. Tylko jedno. Kochał go do granic możliwości i będzie za nim tęsknił. Gdziekolwiek trafi. Kiedykolwiek to się stanie. Będzie cierpiał. Będzie umierał ponownie i ponownie. Bo tęsknota nie da mu żyć w szczęściu. Całował Ślizgona i myślał o tym, że go kocha, że zrobiłby dla niego wszystko.

- Draco?

- Tak, Harry?

- Czy będziesz mnie pamiętał?

- Harry, oczywiście, że będę cię pamiętał. Do końca moich dni.

- Obiecujesz?

- Obiecuję. Nigdy cię nie zapomnę. Nawet jeśli ktoś rzuci na mnie Obliviate, to będę cię pamiętał. Dlaczego o to pytasz?

- Bo nie chcę, żebyś zapomniał. Bo boję się, że zapomnisz.

- W życiu o tobie nie zapomnę. Nieważne, co się wydarzy. Zawsze będziesz tutaj - wskazał na swoją pierś i wtulił się w Harry'ego. - Mam wrażenie, że to pytanie jest związane z rozmową z Dumbledore'em. To prawda?

- Draco.

- Przepraszam, ale czuję, że muszę wiedzieć. Że muszę wiedzieć, co się stało.

Draco, nie mogę ci powiedzieć, że umrę. Nie mogę. Nie chcę niszczyć naszych ostatnich miesięcy, a może nawet tygodni. Chcę żyć, ale nie mogę. Nie przeżyję. Wiem to i ty w głębi serca też to wiesz. Tylko boisz się przyznać przed samym sobą. Ale wiesz, że to jedne z ostatnich wspólnych przeżyć. Z ostatnich wspólnych tygodni. Harry czuł się pusty. Miał w sobie strach i miłość. Strach przed śmiercią i miłość do Draco. Nic więcej nie mieściło się już w jego głowie. Tylko te dwie emocje przeplatające się naokoło. Raz przywoływały uśmiech, a raz łzy. I nikt nie wiedział, co one oznaczały. Nikt oprócz Harry'ego. A Harry chciał komuś powiedzieć, ale nie chciał nikogo krzywdzić.

W tym momencie nagle jakby zapomniał o śmierci. Nie wiedział dlaczego. Nie wiedział, co się dzieje. Ale wiedział, że teraz przez jakiś czas może być dawnym Harrym. Tym Harrym, którego Draco pokochał. Tym Harrym, który żył w radości, mimo bolesnych doświadczeń. Dlatego kąciki ust uniosły się do góry, a twarz przybrała łagodniejszego wyrazu. Draco nie miał pojęcia, co się stało, dlaczego Gryfon nagle zmienił zachowanie. Ale miał wrażenie, że po prostu jego umysł jest tak wycieńczony myślami o złu tego świata, że w końcu musiał odpuścić. Harry wstał z kanapy i położył się na podłodze, patrząc w sufit. Zaraz za nim to somo zrobił Draco, wtulając się w chłopaka.

To nie tak, jak myśliszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz