Hermiona obudziła się w sobotę wyjątkowo późno. I to nie z własnej woli, a przez krzyk Harry'ego. Szybko założyła mugolskie ubrania i poszła na dół, żeby zobaczyć, czego chciał od niej Harry.
- Spóźnimy się.
- Gdzie? - zapytała zdezorientowana Hermiona.
- No na śniadanie, a gdzie niby?
- Nie wiem, dlatego pytam.
- No już, chodź.
Poszli do Wielkiej Sali, a właściwie Harry niemal biegł. Kiedy weszli do pomieszczenia, parę osób już wychodziło po skończonym posiłku. Siedli przy stole i przywitali się ze znajomymi.
- Czy ty w ogóle spałaś, Granger?
- Spałam. Trochę. Ty też nie wyglądasz dobrze, Malfoy.
- Miałem problemy z pierwszorocznymi. Biegali po lochach i Slughorn się obudził i... No cóż, faktycznie mało spałem i przeze mnie odebrali Slytherinowi 20 punktów...
- Draco! Jesteśmy na ostatnim miejscu! - krzyknęła Pansy, wstając, ale chwilę później z powrotem usiadła i dodała - przez ciebie przegramy.
- Powinieneś dostać dodatnie punkty za pilnowanie pierwszaków - powiedział cicho Harry. - Skoro Slughorn tak nie myśli, ale ja owszem, to...
- Nie możesz dawać punktów za nic, Harry - przerwała mu Hermiona. - To wbrew zasadom. Mogą cię wyrzucić, jeśli się dowiedzą.
- Dobra, dobra - powiedział, a kiedy Hermiona się odwróciła, szepnął do Draco - dam ci te punkty, jak nie będzie patrzeć.
Draco uśmiechnął się do niego i nałożył sobie dwa tosty, po czym posmarował je dżemem truskawkowym.
- Co dzisiaj porobimy? Mamy w końcu weekend.
- Ja się idę uczyć do biblioteki - powiedziała Granger i wzięła do ust kawałek kiełbaski.
- Czy ty się kiedyś nie będziesz uczyć?
- Bardzo śmieszne, Malfoy. Mam do napisania wypracowanie. A nawet dwa, dlatego odpadam.
- My raczej też - powiedziała Pansy.
- A wy co znowu?
- Mamy zaproszenie na "prywatną imprezę" - powiedziała Ginny, kreśląc w powietrzu cudzysłów.
- Co kurwa?
- W Pokoju Wspólnym Ravenclawu. Trzeba znać odpowiedź na zagadkę, żeby cię przyjęli i pokazać zaproszenie.
- Przecież, Parkinson, ty tam nie masz znajomych. A ty, Ginny, jesteś znienawidzona przez Lunę - powiedział Harry, starając się, żeby nie zabrzmiało to chamsko.
- Okazuje się, że Luna bardzo chce, żebyśmy tam właśnie przyszły.
- Czyli to pułapka - podsumował Draco.
- Tak, ale raczej dla mnie, nie dla Ginny. Poza tym musimy tam pójść, bo nigdy nie dostałam zaproszenia na prywatną imprezę w Hogwarcie. Nie wiedziałam, że coś takiego w ogóle istnieje.
- Harry? Mogę w takim razie liczyć na ciebie?
- No ja nie mam żadnej wymówki, więc jasne. Może pójdziemy do Hogsmeade?
- Czemu by nie - Draco wzruszył ramionami i ugryzł tost.
- Dobra ja lecę. Życzę miłej imprezy. Wróćcie w miarę trzeźwe. A wam miłej randki.
- To nie jest randka - powiedział obojętnie Harry.
- Nazywaj to, jak chcesz, ale to jest randka - wtrąciła się Ginny. - Chodź, Pans, musimy się przygotować na wytworne tańce.
CZYTASZ
To nie tak, jak myślisz
FanfictionHarry, to normalne, że się boisz. Niepotrzebnie powiedziałem ci o tym, co powiedział Slughorn... Przepraszam. Nie chciałem cię skrzywdzić... Ale pamiętaj, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć.