Rozdział XXIII

298 15 6
                                    

Harry poszedł na śniadanie, jak tylko wstał. Hermiona zniknęła poprzedniego wieczoru w bibliotece, jednak nie wróciła do dormitorium (tak przynajmniej twierdziła Ginny) i domyślił się, że pewnie zasnęła nad książkami w bibliotece i nie czekał na nią. Ginny zaś wyjątkowo wytrzymała, aż Harry wstanie i razem z nim poszła do Wielkiej Sali.

- Ooo, nie jesteś z Pansy?

- Myślałam, że jest z tobą.

- Nie, nie widziałem jej od wczoraj wieczorem.

- Kurwa! Jak to jej nie widziałeś?!

- Spokojnie, pewnie śpi.

- Nie śpi, nie ma jej w dormitorium. Ja tam spałam.

- To może ona jest w twoim?

- Myślisz, że nie sprawdzałam? Na pewno jej nie widziałeś?

- Tak, na pewno. Może zaraz przyjdzie.

- Ty nic nie kumasz! Wyszła w środku nocy, miała wrócić dziesięć minut później, ale zasnęłam, a jej do tej pory nie ma! Martwię się!

- Ginny, chyba się znalazła - Harry szturchnął Gryfonkę i wskazał na drzwi.

- Nie pamiętam, co robiłam ani jak się tam znalazłam, ale byłam w schowku Filcha i mam kaca.

- Masz kaca? Nic nie piłyśmy.

- Wiem i stwierdziłam w środku nocy, że przyniosę coś do jedzenia. Kiedy byłam blisko kuchni, jakaś Puchonka, nawiasem mówiąc, była pijana, podeszła do mnie i zaczęła namawiać, żebym poszła do ich Pokoju Wspólnego, bo świetnie się tam bawią. Postanowiłam, że ją odprowadzę, bo była naprawdę w kiepskim stanie. No i zaproponowali mi szklankę ognistej whisky, no to się zgodziłam. Wtedy pamiętałam, że muszę do ciebie wrócić, ale jakoś... chyba wypiłam więcej. Tak czy siak tyle pamiętam.

- Ty naprawdę musiałaś być pijana, że tam wylądowałaś - nabijał się z niej Draco.

- Ciiii! - dziewczyna położyła wskazujący palec na jego ustach. - Możesz mówić ciszej?

- Tak, jasne, sorki - odpowiedział szeptem i w stronę Harry'ego dodał - a Granger? Nie było jej tam?

- Nie, to nie w stylu Hermiony. O widzisz, idzie i nie wygląda na skacowaną.

-Hej, wszystkim. Pansy, dla ciebie - podała dziewczynie buteleczkę wypełnioną mętną cieczą. - Wzięłam od Slughorn'a, najlepszy na kaca. A to dla ciebie - rzuciła Ginny cukierek. - Drops cytrynowy, ale połówka, pomoże na stres. Nie ma za co.

- Dlaczego ona tak znika, a jak się pojawia, to ma wszystko, czego potrzeba?

- Nie wiem, ale to jest boskie. Hej, słońce, gdzie byłaś? - tym razem zwrócił się do Hermiony.

- Wieczorem poszłam do biblioteki, później chciałam oddać książkę Hannie Abbot, ale trafiłam na imprezę. Namawiałam Pansy, żeby poszła spać, ale nie chciała, więc stwierdziłam, że wezmę rano coś na kaca, specjalnie dla niej. No i spotkałam pierwszoroczniaków. Mieli problem, bo wzięli, nie wiem skąd, eliksir wielosokowy, więc sam rozumiesz. Musiałam ich przypilnować, aż staną się sobą. Ktoś dalej ma te eliksiry. I nie wiem kto, ale muszę przyjrzeć się Lavender. No i później jeszcze spotkałam McGonagall. Byłam pewna, że dostanę karę, ale ona powiedziała, że potrzebuje Prefekta, więc mnie wzięła i jej pomogłam. No a potem zasnęłam w jej gabinecie.

- Co ona od ciebie chciała? - zapytała podekscytowana Ginny, gdyż wiedziała, że McGonagall nie chce od uczniów pomocy o takiej godzinie, chyba że to coś ważnego albo tajnego.

To nie tak, jak myśliszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz