Harry obudził się we wtorek rano bardzo zmęczony. Wcześniejszego dnia rozgrywał w głowie mecz Quidditcha. Powtarzał go kilkanaście razy, gdyż chciał przemyśleć jak największą ilość możliwości. Przemyślał dokładnie, co może zrobić Parkinson. Według jego przemyśleń nie było opcji, żeby Parkinson go wykiwała. W końcu nie zna nawet zwodu Wrońskiego, o czym przekonał się ponad tydzień temu. Mimo wszystko Harry bał się, że przegrają. Mecz zbliżał się wielkimi krokami. W końcu już w sobotę mieli grać, a Harry jako kapitan odczuwał, że zwycięstwo spoczywa na jego barkach. Jako, że nie mógł spać, wstał i poszedł się wykąpać do łazienki Prefektów. Miał nadzieję, że nikogo tam nie będzie.
Zszedł powoli do Pokoju Wspólnego i wyszedł powłócząc nogami z wieży Gryffindoru. Wszedł do łazienki, rozebrał się i wszedł do ogromnej wanny, pełnej kolorowej piany. Wtedy do łazienki wszedł (jak zawsze, kiedy Harry był w łazience) Draco Malfoy.
- Czy ty mnie prześladujesz, czy jak? - zapytał zirytowany.
- Raczej dlaczego ciągle tu przychodzisz?
- Nie przychodzę tu częściej niż ty. Po prostu trafiasz na złe momenty.
- Nie wiem co zamierzasz ty, ale ja się stąd nie ruszę. Nie będę tu przychodzić po raz drugi.
- Byłem pierwszy, więc wypierdalaj stąd. Miałem ciężką noc. Daj mi spokój, chociaż dzisiaj.
- Nie zamierzam.
- Co ty robisz, Malfoy?
- Nie widać? Nie chcesz wyjść to nie, ale nie zabronisz mi się umyć - powiedział Draco, rozbierając się.
- Nie zamierzam na to patrzeć.
- To nie patrz. Tak czy siak suń się.
Harry przesunął się, a Malfoy wszedł do wody i usiadł obok niego.
- No co, Potter? Wyglądasz, jakbyś srał ze strachu.
- Że niby się ciebie boję?
- To twoje słowa, nie moje. Ale tak, o to mi chodziło.
- Jesteś niemożliwy. I czy my właśnie ze sobą gadamy?
- Nieźle Sherlocku, naprawdę brawo, odkryłeś Amerykę. To ty nie umiesz gadać ze mną, nie pamiętasz już pierwszego września?
- Kiedy stwierdziłeś, że mogliśmy być kumplami, ale wolałem Hermionę? Nie pamiętam.
- Kłamiesz.
- Jasne, jak zawsze.
- Oczywiście, że tak. Potter, ty ciągle kłamiesz.
- A ty nie umiesz pogodzić się z przegraną.
- Jasne, pierdol sobie, pierdol, chętnie posłucham.
- Widzisz, skończyły ci się argumenty i złośliwe uwagi.
- Jak ty mnie doprowadzasz do szału.
- Mogłeś wyjść. Nikt ci nie broił. To ty tu wlazłeś, więc nie narzekaj. A teraz kąpiesz się w mojej pianie.
- Nie jest twoja. Jest Hogwartu.
- Och, zamknij się, Malfoy i daj mi się delektować kąpielą.
- Nikt tak nie mówi.
- Ja właśnie tak powiedziałem.
- Jesteś pojebany.
- I kto to mówi?
- Tak chcesz się bawić? - Draco chlusnął na Harry'ego wodą.
- Jak dziecko z tobą - Harry oddał mu tym samym.
CZYTASZ
To nie tak, jak myślisz
FanfictionHarry, to normalne, że się boisz. Niepotrzebnie powiedziałem ci o tym, co powiedział Slughorn... Przepraszam. Nie chciałem cię skrzywdzić... Ale pamiętaj, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć.