- Draco! Gdzie ty jesteś?! - krzyczała Pansy, biegając i szukając chłopaka.
- Jestem, co się stałoooo? - powiedział Ślizgon, ziewając. - Dopiero wstałem, a ty od rana musisz drzeć mordę?
- To czy to? - zignorowała złośliwą uwagę i pokazała Draconowi czarną bluzę i biały sweter.
- Pojebało cię, drzesz się na pół szkoły, bo nie wiesz, co założyć?
- Tak. To chyba logiczne. To czy to? - powtórzyła, ponownie podnosząc do góry ubrania.
- Sweter.
- I do tego spódnica czy jeansy?
- Kobieto, daj mi spokój. Nie mam pojęcia, bierz, co chcesz.
- Ooo, Blaise, spódnica czy jeansy do tego? - wskazała na ubranie, które wybrał Malfoy.
- Zdecydowanie jeansy, koniecznie czarne. Jak masz to glany jeszcze i będzie bosko.
- Dobra, was oboje pojebało, idę się ubrać.
- Co on taki markotny? - zapytała dziewczyna.
- Ojciec napisał mu list. Jest wściekły na niego za to, że nie zagra na meczu z Gryffindorem i że Snape zrezygnował. Teraz nie ma, kto bronić Draco. Wiesz, od strony szkoły.
- To niedobrze, ale czy my możemy jakoś pomóc? Bo nie wiem, co moglibyśmy zrobić za bardzo.
- Nie możemy nic, możesz co najwyżej wygrać ten mecz.
- Łatwo ci mówić.
- Spoko, nikt od ciebie nie oczekuje, że będziesz lepsza od Pottera, ale wiesz, graj najlepiej jak umiesz.
- Przecież wiem.
- A tak odbiegając od tematu, dla kogo się tak stroisz?
- Dla ciebie.
- No weź powiedz, błagam. I nie mów, że dla Granger.
- Nie, przeszło mi z nią. Tylko się przyjaźnimy.
- To dla kogo?
- Dla nikogo, po prostu chcę się ładnie ubrać, czy to musi znaczyć, że robię to dla kogoś?
- Właśnie tak.
- Jesteś niemożliwy.
- Ty też. Dowiem się, dla kogo to?
- Nie ma szans - posłała mu całusa i odwróciła się, idąc do swojego dormitorium.
- Ej, to było chamskie!
- Nie ma za co!
***
- Hermiona!
- Nie musisz tak krzyczeć, słyszę cię bardzo wyraźnie.
- Masz jakieś zaklęcie, żeby wyprasować ciuchy. Zawsze mama to robiła.
- Oj, Ginny, jasne, że mam - powiedziała zaklęcie i ubrania, które Ginny miała na sobie, stały się idealnie wyprasowane.
- Dziękuję, idziemy na śniadanie?
- Tak, już. Zawołaj Harry'ego.
***
- Zakochane osoby są wkurzające - zauważył Harry, patrząc na Ginny.
- Co ty nie powiesz?
- Patrz, ona nawet nie zwraca uwagi, że coś mówimy.
- Nie tylko ciebie to irytuje - wskazała dyskretnie na Malfoy'a, który wykrzykiwał coś do Pansy, ale najwyraźniej dał sobie spokój, bo odwrócił się i zdenerwowany zachowaniem Parkinson zaczął gadać z Zabini'm.
CZYTASZ
To nie tak, jak myślisz
FanficHarry, to normalne, że się boisz. Niepotrzebnie powiedziałem ci o tym, co powiedział Slughorn... Przepraszam. Nie chciałem cię skrzywdzić... Ale pamiętaj, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć.