Draco obudził się rano i przypomniał sobie, że tego dnia miał odbyć się mecz Gryffindoru i Ravenclawu. Jako, że miał sporo czasu do śniadania, to stwierdził, że mógłby pójść gdzieś, gdzie bardzo dawno nie był, do łazienki Prefektów. Miał nadzieję, że jak zawsze przed meczem, Harry będzie się kąpał w kolorowej pianie. Chciał spotkać Gryfona i spędzić z nim chwilę sam na sam prosto przed meczem. Wiedział, że być może to ostatnia chwila zanim pokona Chang. Szedł powoli korytarzem i wszedł do łazienki Prefektów. Nikogo tam nie było, więc siadł w wannie i postanowił, że zaczeka na Harry'ego.
- Cześć, Draco.
- Cho? Co ty tu robisz? Nie jesteś Prefektem.
- Mogę się dosiąść?
- Możesz po prostu tu zostać, bo ja wychodzę.
Wziął szybko ręcznik, wytarł się, ubrał i wyszedł tak szybko, jak umiał. Nie był zadowolony, że spotkał dziewczynę, nie lubił jej to po pierwsze, a po drugie nie miał zamiaru się z nią kąpać. Miał przyjść Harry, a nie Chang. Dlatego właśnie stwierdził, że pójdzie do Pokoju Wspólnego Gryfonów.
***
Harry w tym czasie wstał i też miał zamiar pójść do łazienki Prefektów. Nie można zaprzeczyć, że też chciał spotkać Ślizgona i wiedział, że ten wie, że Harry przyjdzie tam, jak przed każdym meczem. Kiedy jednak wszedł do łazienki, zastał niespodziewany widok. Cho Chang siedziała w seksownej pozycji i sączyła jakiś napój.
- Cho? Nie spodziewałem się ciebie.
- Tak? A kogo się spodziewałeś?
- Nikogo, a jeśli kogoś, to z pewnością Prefekta.
- No niestety był tu tylko Malfoy.
- Draco tu był? Wiesz co? Kąp się spokojnie, wezmę prysznic.
Harry ruszył szybko do Pokoju Wspólnego w wieży Gryffindoru. Zdawał sobie sprawę, że Draco pewnie jest już blisko, a to nie był dobry pomysł, żeby Ślizgon wpadł na ich teren. Kiedy stanął na schodach przed portretem Grubej Damy, zobaczył Dracona, który usilnie próbował odgadnąć hasło.
- Głupi Ślizgoni?
- Źle - odpowiedziała kobieta z obrazu.
- Nienawidzimy Ślizgonów?
- Na litość boską, źle.
- Wygrywamy z Krukonami - powiedział Harry, podchodząc bliżej.
- No w końcu, zezwala się wejść.
- Harry? Gdzie byłeś i co to za denne hasełko? Nie obrażacie nas?
- Byłem w łazience Prefektów, ale spotkałem Cho - Harry skrzywił się, wypowiadając jej imię.
Draco w środku jednak skakał z radości, bo to oznaczało, że Harry zamierzał się pojawić. A z pewnością wiedział, że spotka tam Ślizgona.
- Hasełko nie jest denne, ma nam przynieść szczęście. I nie jesteśmy wami, więc dlatego nasze hasło was nie obraża. Bo my jesteśmy mili. I jesteś idiotą, jeśli chciałeś tu wejść bez gryfońskiej obstawy.
- Ale już mam obstawę. Poza tym nigdy tu nie byłem.
- No to teraz masz okazję. Ginny i Hermiona już powinny wstać. To od razu pójdziemy na śniadanie.
Rzeczywiście obie dziewczyny wstały i były już gotowe do wyjścia.
- Malfoy?
- Co ty tu robisz?
CZYTASZ
To nie tak, jak myślisz
FanfictionHarry, to normalne, że się boisz. Niepotrzebnie powiedziałem ci o tym, co powiedział Slughorn... Przepraszam. Nie chciałem cię skrzywdzić... Ale pamiętaj, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć.