Rozdział XXVIII

247 17 12
                                    

Draco obudził się rano i przypomniał sobie, że tego dnia miał odbyć się mecz Gryffindoru i Ravenclawu. Jako, że miał sporo czasu do śniadania, to stwierdził, że mógłby pójść gdzieś, gdzie bardzo dawno nie był, do łazienki Prefektów. Miał nadzieję, że jak zawsze przed meczem, Harry będzie się kąpał w kolorowej pianie. Chciał spotkać Gryfona i spędzić z nim chwilę sam na sam prosto przed meczem. Wiedział, że być może to ostatnia chwila zanim pokona Chang. Szedł powoli korytarzem i wszedł do łazienki Prefektów. Nikogo tam nie było, więc siadł w wannie i postanowił, że zaczeka na Harry'ego.

- Cześć, Draco.

- Cho? Co ty tu robisz? Nie jesteś Prefektem.

- Mogę się dosiąść?

- Możesz po prostu tu zostać, bo ja wychodzę.

Wziął szybko ręcznik, wytarł się, ubrał i wyszedł tak szybko, jak umiał. Nie był zadowolony, że spotkał dziewczynę, nie lubił jej to po pierwsze, a po drugie nie miał zamiaru się z nią kąpać. Miał przyjść Harry, a nie Chang. Dlatego właśnie stwierdził, że pójdzie do Pokoju Wspólnego Gryfonów.

***

Harry w tym czasie wstał i też miał zamiar pójść do łazienki Prefektów. Nie można zaprzeczyć, że też chciał spotkać Ślizgona i wiedział, że ten wie, że Harry przyjdzie tam, jak przed każdym meczem. Kiedy jednak wszedł do łazienki, zastał niespodziewany widok. Cho Chang siedziała w seksownej pozycji i sączyła jakiś napój.

- Cho? Nie spodziewałem się ciebie.

- Tak? A kogo się spodziewałeś?

- Nikogo, a jeśli kogoś, to z pewnością Prefekta.

- No niestety był tu tylko Malfoy.

- Draco tu był? Wiesz co? Kąp się spokojnie, wezmę prysznic.

Harry ruszył szybko do Pokoju Wspólnego w wieży Gryffindoru. Zdawał sobie sprawę, że Draco pewnie jest już blisko, a to nie był dobry pomysł, żeby Ślizgon wpadł na ich teren. Kiedy stanął na schodach przed portretem Grubej Damy, zobaczył Dracona, który usilnie próbował odgadnąć hasło.

- Głupi Ślizgoni?

- Źle - odpowiedziała kobieta z obrazu.

- Nienawidzimy Ślizgonów?

- Na litość boską, źle.

- Wygrywamy z Krukonami - powiedział Harry, podchodząc bliżej.

- No w końcu, zezwala się wejść.

- Harry? Gdzie byłeś i co to za denne hasełko? Nie obrażacie nas?

- Byłem w łazience Prefektów, ale spotkałem Cho - Harry skrzywił się, wypowiadając jej imię.

Draco w środku jednak skakał z radości, bo to oznaczało, że Harry zamierzał się pojawić. A z pewnością wiedział, że spotka tam Ślizgona.

- Hasełko nie jest denne, ma nam przynieść szczęście. I nie jesteśmy wami, więc dlatego nasze hasło was nie obraża. Bo my jesteśmy mili. I jesteś idiotą, jeśli chciałeś tu wejść bez gryfońskiej obstawy.

- Ale już mam obstawę. Poza tym nigdy tu nie byłem.

- No to teraz masz okazję. Ginny i Hermiona już powinny wstać. To od razu pójdziemy na śniadanie.

Rzeczywiście obie dziewczyny wstały i były już gotowe do wyjścia.

- Malfoy?

- Co ty tu robisz?

To nie tak, jak myśliszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz