- Gdzie moje buty?! - Lavender biegała po całym Pokoju Wspólnym, przetrząsając wszystko wokół.
- Co wam odbiło? - zapytał Harry, kiedy zszedł na dół i zobaczył okropny bałagan. - Wiem, że dzisiaj bal, ale jest dopiero po obiedzie, a aktualnie nie było nawet śniadania...
- No cóż, pojebało je - odparła Ginny, stając za chłopakiem.
- Właśnie widzę. Nawet Hermionę.
Rzeczywiście Granger biegała za Lavender i krzyczała coś o kosmetykach.
- Dobra, zostaw je. Idziemy na śniadanie?
- Chętnie.
***
Kiedy Harry i Ginny weszli do Wielkiej Sali, nie było tam prawie nikogo i nie zdziwiło ich to zbytnio.
- W wieży Gryffindoru też jest tak chujowo, że nie da się wytrzymać? - zapytał Draco, kiedy Gryfoni siedli obok niego.
- Jeśli masz na myśli, że laskom odpierdala, to tak - odparł bez emocji Harry.
- A gdzie Pansy? - zapytała Ginny, nie ukrywając zdziwienia.
- Hmm... Pomyślmy... Ma jakiś problem z sukienką i siedzi załamana w swoim dormitorium, wylewając hektolitry łez.
- I ty ją tam zostawiłeś?! Pojebało cię! Wrócę, jak ogarnę jej zniszczoną psychikę - wstała i pędem wyszła z pomieszczenia.
- Ma zniszczoną psychikę przez sukienkę? Nie wierzę.
- Harry, kobiety są skomplikowane.
- Właśnie zauważyłem. Ja tam się nie stresuję, to tylko bal. Głupi bal.
- Tak... Tylko bal z durną dziewczyną u boku...
- Merlinie, no tak, przecież idziesz z Chang.
- Tak, ty masz lepiej.
- No cóż, wtedy jeszcze byliśmy razem... Skoro oboje nie chcemy się mieszać w te durne przygotowania do balu, to... może sobie posiedzimy w Pokoju Życzeń i trochę się wyluzujemy?
- O ile nie będzie tam Chang, to jasne.
- Raczej wątpię, żeby była... Oho, o wilku mowa.
- Cześć - rzuciła uroczym głosem Cho, siadając przy stole. - Pamiętaj, Draco, że idziemy na pierwszą randkę.
- To nie randka, zaprosiłem cię, bo wiedziałem, że się zgodzisz.
- Dobrze wiem, że ci się podobam. A ty, Harry, z kim idziesz?
- Yyy... Z Hermioną.
- Hermiona do ciebie nie pasuje, jest za grzeczna.
- A ty jesteś dla niego za głupia, także...
- Draco, nie możesz mnie obrażać przed balem.
- Już nie musi, bo idziemy - Harry złapał ramię Malfoy'a i pociągnął go, żeby ten wstał. - Spieszy nam się. Na razie, Cho.
- Pa, Harry.
***
Harry puścił Ślizgona dopiero, kiedy znaleźli się w Pokoju Życzeń.
- Ja pierdolę, zajebię się z tą laską - powiedział zdenerwowany Potter i uderzył pięścią w ścianę.
- Spokojnie, Harry. Nic w sumie nie zrobiła...
- Tak, wiem... Przepraszam...
Tak, nic nie zrobiła, ale idzie z tobą na randkę, pomyślał Harry i opadł na jedną z kanap. Draco siadł obok niego i gapił się pusto w ścianę naprzeciwko.
CZYTASZ
To nie tak, jak myślisz
FanfictionHarry, to normalne, że się boisz. Niepotrzebnie powiedziałem ci o tym, co powiedział Slughorn... Przepraszam. Nie chciałem cię skrzywdzić... Ale pamiętaj, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć.