Rozdział XXXIII

242 17 25
                                    

- Gdzie moje buty?! - Lavender biegała po całym Pokoju Wspólnym, przetrząsając wszystko wokół.

- Co wam odbiło? - zapytał Harry, kiedy zszedł na dół i zobaczył okropny bałagan. - Wiem, że dzisiaj bal, ale jest dopiero po obiedzie, a aktualnie nie było nawet śniadania...

- No cóż, pojebało je - odparła Ginny, stając za chłopakiem.

- Właśnie widzę. Nawet Hermionę.

Rzeczywiście Granger biegała za Lavender i krzyczała coś o kosmetykach.

- Dobra, zostaw je. Idziemy na śniadanie?

- Chętnie.

***

Kiedy Harry i Ginny weszli do Wielkiej Sali, nie było tam prawie nikogo i nie zdziwiło ich to zbytnio.

- W wieży Gryffindoru też jest tak chujowo, że nie da się wytrzymać? - zapytał Draco, kiedy Gryfoni siedli obok niego.

- Jeśli masz na myśli, że laskom odpierdala, to tak - odparł bez emocji Harry.

- A gdzie Pansy? - zapytała Ginny, nie ukrywając zdziwienia.

- Hmm... Pomyślmy... Ma jakiś problem z sukienką i siedzi załamana w swoim dormitorium, wylewając hektolitry łez.

- I ty ją tam zostawiłeś?! Pojebało cię! Wrócę, jak ogarnę jej zniszczoną psychikę - wstała i pędem wyszła z pomieszczenia.

- Ma zniszczoną psychikę przez sukienkę? Nie wierzę.

- Harry, kobiety są skomplikowane.

- Właśnie zauważyłem. Ja tam się nie stresuję, to tylko bal. Głupi bal.

- Tak... Tylko bal z durną dziewczyną u boku...

- Merlinie, no tak, przecież idziesz z Chang.

- Tak, ty masz lepiej.

- No cóż, wtedy jeszcze byliśmy razem... Skoro oboje nie chcemy się mieszać w te durne przygotowania do balu, to... może sobie posiedzimy w Pokoju Życzeń i trochę się wyluzujemy?

- O ile nie będzie tam Chang, to jasne.

- Raczej wątpię, żeby była... Oho, o wilku mowa.

- Cześć - rzuciła uroczym głosem Cho, siadając przy stole. - Pamiętaj, Draco, że idziemy na pierwszą randkę.

- To nie randka, zaprosiłem cię, bo wiedziałem, że się zgodzisz.

- Dobrze wiem, że ci się podobam. A ty, Harry, z kim idziesz?

- Yyy... Z Hermioną.

- Hermiona do ciebie nie pasuje, jest za grzeczna.

- A ty jesteś dla niego za głupia, także...

- Draco, nie możesz mnie obrażać przed balem.

- Już nie musi, bo idziemy - Harry złapał ramię Malfoy'a i pociągnął go, żeby ten wstał. - Spieszy nam się. Na razie, Cho.

- Pa, Harry.

***

Harry puścił Ślizgona dopiero, kiedy znaleźli się w Pokoju Życzeń.

- Ja pierdolę, zajebię się z tą laską - powiedział zdenerwowany Potter i uderzył pięścią w ścianę.

- Spokojnie, Harry. Nic w sumie nie zrobiła...

- Tak, wiem... Przepraszam...

Tak, nic nie zrobiła, ale idzie z tobą na randkę, pomyślał Harry i opadł na jedną z kanap. Draco siadł obok niego i gapił się pusto w ścianę naprzeciwko.

To nie tak, jak myśliszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz