Draco miał wyjątkowo zły dzień. Rano przyszedł do niego list od matki. Wrzuciła mu do środka 100 galeonów i napisała, że ojciec dalej jest zły i prędko mu nie wybaczy, ale ona cały czas go kocha i nie chce, żeby poddawał się woli ojca, jeśli nie uważa tej rzeczy za słuszną.
- Draco? - zapytała Pansy, kiedy szli do Wielkiej Sali na śniadanie.
- Hmm? - odparł ponuro.
- Wszystko dobrze?
- Tak, jasne - uśmiechnął się sztucznie i wszedł przez drzwi do pomieszczenia.
Siadł obok Harry'ego i miał ochotę wtulić się w jego tors i siedzieć tak, aż poczuje się lepiej.
- Draco? - zapytał szeptem Harry tak, że tylko Ślizgon go usłyszał. - Co się stało?
Draco spojrzał na Gryfona, a jego oczy wypełniły się słonymi łzami. Harry nie chciał dopytywać, położył rękę na nodze chłopaka i szepnął:
- Nie musisz mi mówić, ale pamiętaj, że jestem.
Draco kiwnął tylko głową, nie miał ochoty nic jeść, ale wiedział, że jeśli nie zje, to wszyscy będą wiedzieli, że coś się stało.
- Zaraz wrócę. Muszę coś załatwić - powiedział Malfoy i wstał od stołu.
- Pójdę za nim - powiedział Harry, kiedy chłopak wyszedł i podążył za nim.
Draco był na jednym z bocznych korytarzy. Siedział oparty o ścianę i głowę miał schowaną w dłoniach. Harry zsunął się po ścianie i siadł obok chłopaka. Objął go, a ten położył głowę na jego ramieniu.
- Mama do mnie napisała...
- Domyślam się, że to nie było nic pozytywnego.
- Ojciec się wścieka, a ona mówi, żebym robił to, co uważam za słuszne. Nawet jeśli ojciec się z tym nie zgadza... Ale ja nie chcę stracić domu.
- Wiem. A ja nie chcę stracić ciebie.
- Dlaczego miałbyś mnie stracić?
- Bo życie różnie się układa...
- Harry, coś się stało?
- Nie, spokojnie. Po prostu chcę, żebyś wiedział, że mi na tobie zależy.
- Mi też na tobie zależy... Bardzo.
Siedzieli jeszcze kilkanaście minut w ciszy. Draco opierał głowę na ramieniu Harry'ego, a Gryfon bawił się włosami blondyna.
- Harry?
- Tak?
- Dziękuję.
- Za co?
- Za to, że tu jesteś.
- Nie musisz dziękować, nie mógłbym jeść w spokoju szarlotki, wiedząc, że tu siedzisz załamany - Draco zaśmiał się i zamknął oczy.
Pomyślał, że ma szczęście, że zbliżył się do Pottera. Teraz, dzięki niemu, nie siedział tutaj sam, ale z chłopakiem, który o niego najwyraźniej dbał.
- Musimy iść, Draco, zaraz eliksiry.
Oboje wstali i poszli do lochów na lekcje ze Slughorn'em. Oboje wyglądali na smutnych. Harry chciał pocieszyć Dracona, ale sam cały dzień myślał o Voldemorcie. Miał dziwne przeczucie, że to tego dnia zginie. Dlatego powiedział Ślizgonowi, że nie chce go stracić. Dlatego chciał zrobić wszystko, co mógł dla swoich przyjaciół. Dlatego chciał pocieszyć Draco. Dlatego czuł, że musi dzisiaj być miły nawet dla Chang.
CZYTASZ
To nie tak, jak myślisz
FanficHarry, to normalne, że się boisz. Niepotrzebnie powiedziałem ci o tym, co powiedział Slughorn... Przepraszam. Nie chciałem cię skrzywdzić... Ale pamiętaj, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć.