Pansy spędziła z Ginny czas, aż do kolacji. Głównie po prostu rozmawiały i się przytulały.
- Chyba powinnam znaleźć Draco - powiedziała Parkinson. - Nie widziała go od końcówki meczu.
- Spotkamy się jutro?
- Wiesz, że tak - dała Gryfonce buziaka w policzek i poszła do lochów.
Kiedy weszła do dormitorium Dracona, ten siedział na swoim łóżku z głową schowaną w rękach.
- Draco.
- Zostaw mnie.
Dziewczyna jednak nie posłuchała i siadła obok chłopaka, kładąc głowę na jego ramieniu.
- Przecież tak długo go nienawidziłeś. Wiem, że coś się zmieniło, jest inaczej, ale musisz się z tym pogodzić. Jest mnóstwo innych osób, które by chciały z tobą być...
- Pans, to nie o to chodzi.
- Tylko o co?
- Sam nie wiem. Potter jest jakiś inny niż kiedyś.
- Ty też jesteś inny. Ale nie możesz z nim być...
- Ja nawet nie chce z nim być.
- To po chuj płaczesz samotnie w łóżku?
- Bo... zrozum, to nie takie proste.
- Dobra, przepraszam. Zacznijmy od początku. Czego chcesz od Pottera?
- Już sam nie wiem. Żeby zostawił tę szlamę.
- Czyli chcesz z nim być, tak?
- Nie.
- Na Merlina, z tobą się nie da dogadać - powiedziała zirytowana, a kiedy zobaczyła, że chłopak zaczął drżeć, dodała - nieważne.
Przytuliła się do niego i powiedziała:
- Kiedyś ci przejdzie. Na początku jest najgorzej, ale potem może być tylko lepiej, a teraz zbieraj się, idziemy na kolację.
- Nie ma opcji, że stąd wyjdę.
- Przyniosę ci tosty z serem i pomidorem, może być?
- Tak.
- I ciasto i lody.
- Pans?
- Tak?
- Dziękuję.
- Nie masz za co, na tym polega przyjaźń, głuptasie.
Parkinson weszła do Wielkiej Sali w pośpiechu i wyszła z niej, jak tylko wzięła coś do jedzenia.
- Pansy! - krzyknęła za nią Hermiona. - Coś się stało?
- Mam małą awarię w męskim dormitorium, ale poza tym jest git.
- Przepraszam...
- Niby za co?
- Za to, że Draco widział jak pocałowałam Harry'ego?
- Merlinie, całowaliście się?
- A on o tym nie wie?
- Nie! I nie może się dowiedzieć. Załamał się, bo widział, jak Harry na ciebie patrzył. Kurwa! Dobrze, że mówisz.
- Byłam pewna, że wie.
- Nie wiedział, ale gratulację, że w końcu się odważyłaś.
- Dzięki?
- Pasujecie do siebie - krzyknęła jeszcze Pansy, chociaż jeszcze niedawno bym cię za to zabiła, pomyślała, biegnąc do lochów.
CZYTASZ
To nie tak, jak myślisz
FanfictionHarry, to normalne, że się boisz. Niepotrzebnie powiedziałem ci o tym, co powiedział Slughorn... Przepraszam. Nie chciałem cię skrzywdzić... Ale pamiętaj, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć.