Rozdział XV

324 18 21
                                    

Pansy spędziła z Ginny czas, aż do kolacji. Głównie po prostu rozmawiały i się przytulały.

- Chyba powinnam znaleźć Draco - powiedziała Parkinson. - Nie widziała go od końcówki meczu.

- Spotkamy się jutro?

- Wiesz, że tak - dała Gryfonce buziaka w policzek i poszła do lochów.

Kiedy weszła do dormitorium Dracona, ten siedział na swoim łóżku z głową schowaną w rękach.

- Draco.

- Zostaw mnie.

Dziewczyna jednak nie posłuchała i siadła obok chłopaka, kładąc głowę na jego ramieniu.

- Przecież tak długo go nienawidziłeś. Wiem, że coś się zmieniło, jest inaczej, ale musisz się z tym pogodzić. Jest mnóstwo innych osób, które by chciały z tobą być...

- Pans, to nie o to chodzi.

- Tylko o co?

- Sam nie wiem. Potter jest jakiś inny niż kiedyś.

- Ty też jesteś inny. Ale nie możesz z nim być...

- Ja nawet nie chce z nim być.

- To po chuj płaczesz samotnie w łóżku?

- Bo... zrozum, to nie takie proste.

- Dobra, przepraszam. Zacznijmy od początku. Czego chcesz od Pottera?

- Już sam nie wiem. Żeby zostawił tę szlamę.

- Czyli chcesz z nim być, tak?

- Nie.

- Na Merlina, z tobą się nie da dogadać - powiedziała zirytowana, a kiedy zobaczyła, że chłopak zaczął drżeć, dodała - nieważne.

Przytuliła się do niego i powiedziała:

- Kiedyś ci przejdzie. Na początku jest najgorzej, ale potem może być tylko lepiej, a teraz zbieraj się, idziemy na kolację.

- Nie ma opcji, że stąd wyjdę.

- Przyniosę ci tosty z serem i pomidorem, może być?

- Tak.

- I ciasto i lody.

- Pans?

- Tak?

- Dziękuję.

- Nie masz za co, na tym polega przyjaźń, głuptasie.

Parkinson weszła do Wielkiej Sali w pośpiechu i wyszła z niej, jak tylko wzięła coś do jedzenia.

- Pansy! - krzyknęła za nią Hermiona. - Coś się stało?

- Mam małą awarię w męskim dormitorium, ale poza tym jest git.

- Przepraszam...

- Niby za co?

- Za to, że Draco widział jak pocałowałam Harry'ego?

- Merlinie, całowaliście się?

- A on o tym nie wie?

- Nie! I nie może się dowiedzieć. Załamał się, bo widział, jak Harry na ciebie patrzył. Kurwa! Dobrze, że mówisz.

- Byłam pewna, że wie.

- Nie wiedział, ale gratulację, że w końcu się odważyłaś.

- Dzięki?

- Pasujecie do siebie - krzyknęła jeszcze Pansy, chociaż jeszcze niedawno bym cię za to zabiła, pomyślała, biegnąc do lochów.

To nie tak, jak myśliszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz