Rozdział XXVII

261 17 2
                                    

Kiedy rano się obudził, Hermiony już nie było w łóżku. Doskonale wiedział, że z pewnością jest już po śniadaniu, więc nie spiesząc się, ubrał się i zszedł do Pokoju Wspólnego. Nikogo tam jednak nie było, więc stwierdził, że pójdzie do Ślizgonów.

- Hej, Ginny, Pansy. Jak tam kac morderca?

- Nic nie pamiętam - rzuciła szybko Parkinson i dodała - czy robiłam coś złego?

- Tylko mnie podrywałaś i niewykluczone, że to co mówiłaś, było propozycją seksualną.

- Merlinie, przepraszam - dziewczyna zarumieniła się i schowała twarz za włosami.

- A ja? Niby pamiętam, ale boję się, że coś mi umknęło.

- Ty nic nie zrobiłaś. Poszłaś prawie sama do łóżka, położyłaś się koło Pansy i głaskałaś ją po głowie, a ona wyznawała ci, jak bardzo cię kocha.

- Tak, jesteś bardzo kochliwa, kiedy jesteś pijana, ale tego akurat nie pamiętam. A Malfoy? Bardzo był pijany?

- Tak, bardzo.

- Hej wszystkim. O, Harry - chłopak zmieszał się na jego widok. - Wszystko pamiętam i strasznie cię przepraszam.

Draco już nie tylko był zmieszany, ale i cały czerwony, co nie umknęło uwadze Ginny.

- Merlinie, Malfoy, co zrobiłeś?

- Nieważne, nie zrobił nic wielkiego.

- No weźcie powiedzcie! - nalegała Ginny.

- Nic nie zrobił.

- Jasne, to dlaczego wygląda jak burak?

- Ja też chcę wiedzieć, co zrobił.

- Nic nie zrobiłem.

- Taa, jasne. No weź, Harry, powiedz. Przecież widzisz, że umieramy z ciekawości.

- Dobra nic nie zrobiłem, tylko... powiedzmy, że mówiłem różne rzeczy, których nie powinienem.

- Nie mogłeś mówić gorszych rzeczy niż ja. Znaczy ja tego nie pamiętam, ale no.

- To nie było nic wielkiego. Po prostu mówił, że mam ładne włosy i bardzo mnie lubi. To było urocze.

Draco był wdzięczny Harry'emu, że nie powiedział o prośbie pocałunku i tym, że powiedział, że Gryfon ma miękkie usta.

- A gdzie reszta? Wiem, że dziewczyny z Ravenclaw były pijane i same raczej nie wróciły do dormitoriów.

- Odprowadziłem je, tak jak was i Hermionę też, ale zniknęła i nie wiem, gdzie jest. Byłem pewny, że będzie tutaj.

- Kiedy byłam w łazience to ją widziałam - odparła Ginny. - Chyba płakała i poszła na wieżę Astronomiczną.

- Dobra, dzięki. Idę to sprawdzić i spotkamy się na drugim śniadaniu.

***

- Hermiono?

Dziewczyna siedziała przy barierce i kiedy Harry wszedł otarła z twarzy łzy.

- Hej, Harry.

- Coś się stało?

- Tak. My... Harry my nie możemy być razem.

- Ale ten pocałunek z Draco nie był naprawdę, to tylko...

- Nie chodzi o głupi pocałunek, ale o to, że to jest toksyczny związek. Jestem o ciebie za bardzo zazdrosna i nie możemy...

To nie tak, jak myśliszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz