Rozdział II

1.2K 55 25
                                    

Harry'ego obudziło słońce, którego promienie rozproszyły się po całym pokoju. Chłopak wstał i ubrał się szybko w szatę. Neville i Ron byli już gotowi i spotkał ich w Pokoju Wspólnym Gryfonów.

- Cześć, Harry, czekamy na Ginny i Hermionę.

- Okay, poczekam chętnie z wami.

Chwilę później w pomieszczeniu pojawiły się także dziewczyny.

- O wow, Ginny coś ty zrobiła z twarzą.

- To się nazywa makijaż, braciszku - Hermiona za jej plecami wzruszyła ramionami i zachichotała, za to Ron przewrócił oczami.

- Idziemy na śniadanie? Padam z głodu - Neville' owi zaburczało w brzuchu.

- Jasne, wpadniemy jeszcze po Lunę?

- Tak, jasne, czemu by nie? - powiedział szybko Harry, a Hermiona popatrzyła na Ginny i znowu się zaśmiała.

Cała piątka wyszła z salonu i skierowała się w stronę dormitoriów Krukonów. Kiedy Ginny miała iść po Lunę do jej dormitorium, ta wyszła i powiedziała radosnym głosem:

- Cześć wszystkim. Jak miło, że po mnie przyszliście.

- Och, nie ma sprawy - Ginny się lekko zarumieniła i spojrzała w oczy Krukonki.

Ruszyli do Wielkiej Sali na śniadanie i (kto by się spodziewał) spotkali Malfoya.

- Proszę, proszę. Znowu Harry Potter i spółka, dla jasności złożona z przygłupów.

- Och, chyba skończyły ci się złośliwe uwagi, bo zaczynasz się powtarzać.

- Draco, może po prostu chodźmy na śniadanie - powiedziała nieśmiało Pansy.

- Parkinson, czy ty właśnie bronisz tych śmieci?!

- Och, Draco, nie... przepraszam, już będę cicho.

- Dobra, upiekło wam się, ale nie myślcie, że tak będzie zawsze - Blaise i Pansy podążyli za Draco i weszli do Wielkiej Sali.

- Zauważyliście? Pansy jest jakaś inna.

- Serio? Ron, zauważyliśmy to już wczoraj w pociągu.

- Widzę, że ty jak zwykle najmądrzejsza.

- To są fakty, Ronaldzie.

- Stop! Idziemy na śniadanie - krzyknął Harry i ruszył do Wielkiej Sali, po czym usiadł przy stole Gryffindoru. Hermiona siadła po prawej stronie Harry'ego, a Ginny po lewej.

- Ej, Luna, może chcesz siąść z nami? - zapytała niepewnie Hermiona.

- Tak, chętnie - siadła koło Ginny i (z pewnością tylko Hermiona to zauważyła) położyła dłoń na udzie Gryfonki.

- Jesteś jakaś naprawdę dziwna - powiedział Ron, patrząc na Ginny z miną, jakby właśnie zjadł coś zepsutego.

- Przestań dręczyć swoją siostrę. Widzieliście jaki mamy super plan? Co prawda mam jeszcze starożytne runy i numerologię, a wy wtedy będziecie mieć okienka. Trochę wam zazdroszczę, ale kocham te przedmioty.

- Ty przynajmniej nie masz wróżbiarstwa.

- Przecież możesz zrezygnować, nie musisz tam być, Harry.

- A ja tam lubię wróżbiarstwo - przerwał jej Ron.

- Wszyscy wiedzą, że nie lubisz. A właśnie, widzieliście, że mamy dzisiaj aż dwie lekcje ze Ślizgonami? Chcę się dowiedzieć, co trapi Parkinson.

To nie tak, jak myśliszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz