- Dzisiaj wszyscy wracają! - Harry był wyraźnie podekscytowany, kiedy siadał obok Draco na śniadaniu.
- Brawo, Sherlocku.
- Coś się stało?
- Nic konkretnego, ale ogólnie rzecz biorąc jutro pierwszy dzień szkoły po przerwie świątecznej. Zadadzą nam mnóstwo pracy domowej, Granger będzie pierdolić, że mamy się uczyć, Pans i Ginny będę mnie wkurwiać, ty będziesz miał miej czasu...
- Czyli po prostu rozpaczasz nad końcem wolnego?
- Można tak powiedzieć, w mocnym uproszczeniu.
- No to skoro mamy ostatnie godziny wolności, zanim Hermiona każe nam się uczyć, to możemy coś porobić.
- Co niby?
- Nie wiem. Skorzystajmy z tego, że świeci słońce, a na dworze leży pełno śniegu. Pójdźmy do Pokoju Życzeń. Posiedźmy w salonie Gryfonów. Polatajmy na miotłach. Pójdźmy na spacer po błoniach. Poczytajmy coś. Cokolwiek. Mamy mnóstwo rzeczy, które możemy robić.
- Hmm... Nie mam ochoty za bardzo wychodzić z zamku. Jest zimno. Ale polatałbym na miotle...
- Wybór należy do ciebie.
- W takim razie możemy na początku pójść do Pokoju Życzeń. Tam jest ciepło i pusto. Potem możemy wyjść na boisko i przespacerować się po błoniach, a jak wrócimy, to pewnie przyjedzie już pociąg, więc będziemy musieli się uczyć z Granger.
- Mi taki plan pasuje. To co idziemy?
- Jasne.
Wyszli z Wielkiej Sali i poszli w stronę Pokoju Życzeń. Chcieli po raz ostatni przed rozpoczęciem lekcji ze sobą pobyć. Sam na sam. Bez irytujących ludzi. Bez wzroku na nich skierowanego. Bez krępujących osób. Po prostu bez wszystkiego, co jest zbędne w relacji dwojga młodych ludzi. Wchodząc do pomieszczenia, w którym znajdowały się kanapy, a także stolik i kominek, w którym buchał gorący ogień, oboje poczuli coś na kształt wolności. Siedli na jednej z kanap i po prostu się do siebie przytulili.
- Harry?
- Tak?
- Wiesz, że nie możemy przy wszystkich być tacy... jak teraz?
- Wiem. I dlatego korzystam, póki mogę.
- Ale będziesz się spotykać?
- Nie, no co ty. Oczywiście, że nie. Porzucę cię, jak prawdziwy bad boy. Ty żartujesz, tak? Bo dla mnie to logiczne, że będziemy się widywać poza lekcjami. Chociażby w bibliotece, a najlepiej tutaj.
Draco tylko delikatnie się uśmiechnął i mocniej wtulił się w Gryfona. Harry rozmyślał nad tym, jak to by było, gdyby jednak nie musiał umrzeć. Były to tylko marzenia, ale jednak były. Zastanawiał się czy kiedykolwiek by zerwali czy może zerwą, zanim Harry umrze. Czy zamieszkaliby razem? Kim będzie Draco, kiedy skończy Hogwart? Kim on byłby, jeśli skończyłby szkołę? Jak Draco zda OWTM-y? Patrzył na Dracona i zastanawiał się, jak chłopak będzie się czuł po jego śmierci.
- Draco?
- Hmm?
- Jak myślisz, zerwiemy kiedyś?
Draco podniósł głowę z piersi Pottera, usiadł i wyprostował się. Patrzył w pustą ścianą, a po namyśle odpowiedział:
- Nie wiem. Ale nie chciałbym tego. Dlaczego pytasz?
- Chciałem wiedzieć.
- A ty jak myślisz?
- Nie zerwę z tobą.
CZYTASZ
To nie tak, jak myślisz
FanfictionHarry, to normalne, że się boisz. Niepotrzebnie powiedziałem ci o tym, co powiedział Slughorn... Przepraszam. Nie chciałem cię skrzywdzić... Ale pamiętaj, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć.