Harry obudził się rano zmęczony. Nie miał chęci iść na lekcje. Chciał, tak jak przez ostatnie trzy tygodnie, spotkać się z Draco w Pokoju Życzeń, powygłupiać się, spędzić razem czas, bez nikogo innego, sami we dwójkę... Harry tego pragnął, pragnął Dracona. Jednak wiedział, że musi się zwlec z łóżka, ubrać się w szaty, zejść na śniadanie i spotkać się ze Ślizgonem w Wielkiej Sali z setkami spojrzeń utkwionymi w różne części pomieszczenia, w tym wpatrzone w nich. Zdawał sobie sprawę, że nie ma wyboru i musi to po prostu zrobić. Dlatego wziął koszulę, krawat, spodnie i sweter, po czym poszedł do łazienki. Wziął szybki prysznic, chociaż wieczorem też się umył. Chciał się dobudzić i nieco przygotować na męczące lekcje. Kiedy wyszedł spod prysznica, ubrał się i wyszedł z łazienki, kierując się do pokoju wspólnego Gryfonów, aby zabrać ze sobą Hermionę i pójść na śniadanie (tak naprawdę zapomniał o Granger i musiał się po nią wracać).
- Hermiono, jesteś tutaj?
-Jestem, daj mi dwie minuty i możemy iść.
- Za twoje dwie minuty, to się śniadanie skończy.
- Dobra, masz rację. Leć sam, dogonię cię.
- Na pewno?
- Tak, leć.
- Jak chcesz.
Harry wyszedł z salonu i poszedł prosto na śniadanie. Kiedy wszedł do pomieszczenia, jego przyjaciele nie siedzieli przy stole Slytherinu a Gryffindoru, dlatego chłopak dosiadł się do nich i przywitał się, wyłaniając uśmiech na twarzy.
- Jak się spało? - zapytał Draco, zwracając się do Pottera.
- Dobrze, ale wolałbym mieć jeszcze wolne.
- Uwierz, że nie tylko ty.
- Ginny? Podałabyś mi szarlotkę?
- Ty kiedyś przedawkujesz to ciasto - odparł Draco, śmiejąc się.
- Nie da się przedawkować jedzenia, bo nie są lekami - odpowiedział mu uprzejmie Gryfon.
- W zasadzie znam nauczyciela, który lubi leczyć jedzeniem - rzuciła Ginny.
- Ginny, nie jedzeniem tylko czekoladą.
- Jedno i to samo.
- Pierwszą lekcją jest OPCM - wtrąciła się Pansy, która do tej pory się nie odezwała. - Mamy ją razem.
Wszyscy odwrócili się do Ślizgonki, a ta spojrzała na nich, mówiąc:
- Coś się stało? Dziwnie na mnie patrzycie - ale w tym momencie Harry i Draco odwrócili wzrok, a Ginny zmieniła go na rozmarzony.
- Nie, Pans, po prostu nikt się nie spodziewał, że coś powiesz- Gryfonka uśmiechnęła się szeroko i mówiła dalej. - Słyszałam, że Lupin ma dla nas coś specjalnego. Ciekawa jestem, co będziemy robić. Tak czy siak na pewno będzie ciekawie. A tak w ogóle Harry, to gdzie Hermiona?
- Musiała coś jeszcze załatwić i powiedziała, żebym poszedł sam.
- Współczuję jej.
- Niby czego? Coś się stało?
- Nie rozumiesz, Harry? Przecież to oczywiste. Nie chce spędzać z nami czasu, bo czuje się samotna w naszym towarzystwie.
- Dalej nie rozumiem.
- Ja jestem z Pans - tu przerwała, jakby zastanawiała się czy może to powiedzieć - a ty z Malfoy'em.
- Nie lubię, jak mówisz moje nazwisko z obrzydzeniem - wtrącił Draco.
CZYTASZ
To nie tak, jak myślisz
FanfictionHarry, to normalne, że się boisz. Niepotrzebnie powiedziałem ci o tym, co powiedział Slughorn... Przepraszam. Nie chciałem cię skrzywdzić... Ale pamiętaj, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć.