Rozdział XLII

198 13 19
                                    

Harry obudził się rano zmęczony. Nie miał chęci iść na lekcje. Chciał, tak jak przez ostatnie trzy tygodnie, spotkać się z Draco w Pokoju Życzeń, powygłupiać się, spędzić razem czas, bez nikogo innego, sami we dwójkę... Harry tego pragnął, pragnął Dracona. Jednak wiedział, że musi się zwlec z łóżka, ubrać się w szaty, zejść na śniadanie i spotkać się ze Ślizgonem w Wielkiej Sali z setkami spojrzeń utkwionymi w różne części pomieszczenia, w tym wpatrzone w nich. Zdawał sobie sprawę, że nie ma wyboru i musi to po prostu zrobić. Dlatego wziął koszulę, krawat, spodnie i sweter, po czym poszedł do łazienki. Wziął szybki prysznic, chociaż wieczorem też się umył. Chciał się dobudzić i nieco przygotować na męczące lekcje. Kiedy wyszedł spod prysznica, ubrał się i wyszedł z łazienki, kierując się do pokoju wspólnego Gryfonów, aby zabrać ze sobą Hermionę i pójść na śniadanie (tak naprawdę zapomniał o Granger i musiał się po nią wracać).

- Hermiono, jesteś tutaj?

-Jestem, daj mi dwie minuty i możemy iść.

- Za twoje dwie minuty, to się śniadanie skończy.

- Dobra, masz rację. Leć sam, dogonię cię.

- Na pewno?

- Tak, leć.

- Jak chcesz.

Harry wyszedł z salonu i poszedł prosto na śniadanie. Kiedy wszedł do pomieszczenia, jego przyjaciele nie siedzieli przy stole Slytherinu a Gryffindoru, dlatego chłopak dosiadł się do nich i przywitał się, wyłaniając uśmiech na twarzy.

- Jak się spało? - zapytał Draco, zwracając się do Pottera.

- Dobrze, ale wolałbym mieć jeszcze wolne.

- Uwierz, że nie tylko ty.

- Ginny? Podałabyś mi szarlotkę?

- Ty kiedyś przedawkujesz to ciasto - odparł Draco, śmiejąc się.

- Nie da się przedawkować jedzenia, bo nie są lekami - odpowiedział mu uprzejmie Gryfon.

- W zasadzie znam nauczyciela, który lubi leczyć jedzeniem - rzuciła Ginny.

- Ginny, nie jedzeniem tylko czekoladą.

- Jedno i to samo.

- Pierwszą lekcją jest OPCM - wtrąciła się Pansy, która do tej pory się nie odezwała. - Mamy ją razem.

Wszyscy odwrócili się do Ślizgonki, a ta spojrzała na nich, mówiąc:

- Coś się stało? Dziwnie na mnie patrzycie - ale w tym momencie Harry i Draco odwrócili wzrok, a Ginny zmieniła go na rozmarzony.

- Nie, Pans, po prostu nikt się nie spodziewał, że coś powiesz- Gryfonka uśmiechnęła się szeroko i mówiła dalej. - Słyszałam, że Lupin ma dla nas coś specjalnego. Ciekawa jestem, co będziemy robić. Tak czy siak na pewno będzie ciekawie. A tak w ogóle Harry, to gdzie Hermiona?

- Musiała coś jeszcze załatwić i powiedziała, żebym poszedł sam.

- Współczuję jej.

- Niby czego? Coś się stało?

- Nie rozumiesz, Harry? Przecież to oczywiste. Nie chce spędzać z nami czasu, bo czuje się samotna w naszym towarzystwie.

- Dalej nie rozumiem.

- Ja jestem z Pans - tu przerwała, jakby zastanawiała się czy może to powiedzieć - a ty z Malfoy'em.

- Nie lubię, jak mówisz moje nazwisko z obrzydzeniem - wtrącił Draco.

To nie tak, jak myśliszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz