Rozdział 10

143 14 2
                                    

Rozejrzała się po ciemnym dzięciecym pokoju.
Było jej stare łóżko, różowe ściany, kilkanaście pluszaków na szafkach oraz biurko na którym się uczyła.

- Znowu się spotykamy.. - obrócila głowę w stronę okna przy którym stał wysoki, postawny mężczyzna o brązowych włosach z siwymi prześwitami i zielonymi, przeszywającymi na wylot oczami.

Jej oddech przyśpieszył, gdy w jego dłoni zobaczyła broń, a bliżej pistolet.

Rozejrzała się po pokoju, a następnie powoli zaczęła wycofywać się w stronę drzwi.
Podniósł broń na wysokość jej głowy, a następnie zapytał czy nie wie gdzie jest jego pies Theodor.

Przełknęła ślinę i pokręciła głową na boki.
- Wyrosłaś.. jesteś teraz kobietą.. piekną.. - powiedział uważnie patrząc na każdy milimetr jej ciała.

Powolnym krokiem zaczął do niej podchodzić, a ta podbiegła do drzwi, by je otworzyć.. były zamknięte..
Zaczęła szarpać okrągłą klamkę, jednak ona ani drgnęła.

Po jej policzkach ciurkiem spływały łzy, a mężczyzna był coraz bliżej..
Czuła jego oddech na karku, dłonie na biodrach i jego krocze na swoich pośladkach.
Przyciskał ją do drzwi i szeptał jej do ucha.

- Nick, Nick! - krzyknęła ponownie tej nocy się budząc.
Usiadła na łóżku i przetarła mokre policzki, błagała samą siebie, by to skończyło się jak najszybciej.
- Delaney.. jestem tutaj.. - podniósł się do siadu i wziął ją na kolana, zaczął ją przytulać i uspokajać.
Prosiła go, by jej nie zostawiał, zapewnił ją, że tego nie zrobi.
- Nie płacz, proszę cię.. - szeptał, ale ta drżącą rękę położyła na jego klatce piersiowej.
- Boję się.. tak bardzo się boję.. - mówiła przytulając się do niego - chcę, żeby odszedł.. zostawił mnie.. na zawsze.. - kontynuowała
- Zostawi cię, obiecuję.. obiecuję tylko uspokój się.. - prosił ją równocześnie bujając ją na boki.

Nie poszli spać dalej mimo, że mogli.
Dziewczyna nie zmrużyła oka przez sny, przez lęk i traumę jaką przeżyła w młodym wieku.. za młodym.

Brunet był przy niej, chciał jej pomóc niezależnie od tego ile, by miał spędzić z nią czasu.

Patrzył jak w kuchni nalewa sobie soku pomarańczowego, ręce jej drżały, a wzrok, jakby niepewny.
Rozglądała się niekiedy po domu, bała się.. nie chciała, by wychodził z jej domu i zostawała sama..

Podszedł do niej i odezwał się spokojnym głosem.
- Del.. powinnaś iść na terapię.. pomogą ci.. - przeniosła na niego wzrok i od razu pokręciła głową na boki - posłuchaj ja.. rozmawiałem z twoimi rodzicami i.. powiedzieli to samo co ja.. cierpisz i wszyscy to widzimy.. - mówił dalej, zagryzła mocno wargę, dalej nie zgadzała się na terapię.
- Dam radę, Nick.. dam radę.. - mówiła, ale ten nie uwierzył.
- Miałaś tej nocy dwa razy ten sam koszmar.. poprzedniej nocy to samo.. proszę cię.. - zbliżył się do niej.
- Nie chcę.. nie chcę.. - powiedziała ze łzami w oczach
Położył dłoń na jej policzku, by następnie zacząć błądzić go kciukiem.
- Pójdę tam z tobą, co ty na to? - zaproponował
Przełknęła ślinę, przytuliła się do jego klatki piersiowej i skinęła głową.
Musi zacząć żyć, a ten facet uniemożliwia jej to..

I będzie robił to dalej, jeżeli nie pozbędzie się go z głowy.
Będzie wyniszczał ją od środka, zabierał wszystko co najlepsze i pozostawi tylko złe wspomnienia..

Musiała się zgodzić, nie miała innego wyjścia.

- Twoi rodzice niedługo wrócą, pomogą ci.. - zapewnił
Podniosła na niego wzrok i pokiwała głową.
- Za dwa tygodnie lecisz do Oxfordu.. Nick.. musisz już iść.. przygotować się.. zacząć się pakować.. idź, dam radę.. - odezwała sję, ale Nicolas nie chciał iść.
Nie mógł jej zostawić..
- Nicolas musisz iść.. zacznij mądrze korzystać z życia, jasne? Przez ostatnie dwa tygodnie uniemożliwiłam ci to.. przepraszam.. - spuściła wzrok, ale ten pokręcił głową na boki.
- Musimy o sobie zapomnieć, krzwydzimy się nawzajem.. - kręcił dalej głową nie wierząc, że to mówi - idź już..

Patrzył na nią przez dłuższą chwilę, prychnął i wcześniej się ubierając, wyszedł z domu dziewczyny.

Nie mógł uwierzyć, że to zrobiła.. dlaczego?
W pełni się jej oddał, pomagał jej, a ona tak po prostu kazała mu wyjść..

Wszedł do swojego domu i pierwsze co zrobił to otworzył barek z alkoholem.
Potrzebował tego jak nic innego.

Chwycił pierwszą lepsza butelkę z whisky, otworzył ją i napił się dosyć dużego łyka trunku.

Kilka godzin później leżał na kanapie nietrzeźwy i patrzył w sufit, w oczach miał łzy, przywiązał się do niej przez te trzy tygodnie.. zarazem martwił się o nią.

Chwycił telefon i zadzwonił do jednej z dziewczyn której się podobał.

Musiał się wyżyć, a to była jedyna rzecz, którą dobrze robił.

- Jesteś pijany.. - odezwała się, gdy poczuła smród alkoholu.
- Cichutko, droga Rose.. - wymamrotał do jej ucha, a następnie ją pocałował.

Skrzywiła się, odsunęłago od siebie i wyszła zniesmaczona.

Walnął zdenerwowany otwartą dłonią o stół, nie miał już nic do stracenia, potrzebował więcej trunków.

Otwierał butelkę za butelką, puszkę za puszką i już dwie godziny później siedział nieprzytomny na dywanie w salonie.
- Synku! Dziecko kochane, co ty zrobiłeś.. - podbiegła do niego starsza kobieta, próbowała go podnieść, jednak ten ani drgnął.
- Ona.. wykorzystała mnie.. - wybełkotał, kobieta pokręciła głowąna boki.
- To nieprawda, Nick.. ona ma taki sam problem jak ty.. jest wam obu ciężko, ale błagam nie doprowadzaj się do takiego stanu.. - powoli go podniosła i zaprowadziła do jego pokoju, by się położył.

- Nicolas.. Nicolas proszę obudź się.. - powoli otworzył oczy, gdy usłyszał głos dziewczyny - przepraszam.. przepraszam.. - jeździła opuszkami palców po jego ręce.

Spał dwa dni, za dużo wypił.. czuł, jakby dopiero co wybudził się ze śpiączki.

- Przepraszam.. zapisałam się na terapię.. rodzice wrócili i powiedzieli, że się upiłeś.. nie sądziłam, że aż tak.. - szeptała ze łzami w oczach.

Słabo się uśmiechnął do niej.
- To nic takiego.. - złapał ją za rekę - przyjedziesz na lotnisko przed moim wylotem? - zapytał, a ta skinęła głową.

Przytuliła się do jego klatki piersiowej i splotła ich palce.
- Przyjadę.. obiecuję.. - słabo się uśmiechnął i wplótł palce w jej włosy.
Szczerze się do niego uśmiechnęła, gdy zobaczyła ten drobny, lecz znaczący gest.

Ich rodzice stali w drzwiach i patrzyli na nich z uśmiechami.
Widzieli, że ich kontakt znacznie się poprawił, zaczynają coś dla siebie znaczyć.. właśnie to zawsze chcieli osiągnąć..

Dziewczyna przeniosła na nich wzrok i uśmiechnęła się dając znak, że wszystko jest dobrze.
Postanowiła, że zostanie z nim..

- Um, poczekaj, poczekaj.. - poprosił śmiejąc się, gdy ta w szybkim tempie dawała mu zupę ugotowaną przez jego mamę.
Bawiła się w jego nianię, a jemu to pasowało.

Kilkanaście minut później przygryzła wargę i z uśmiechem położyła się na nim.
- Nie upijaj się tak więcej.. - poprosiła, a ten pokiwał głową, jednak wiedział, że będzie ciężko.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wybaczcie za takie "smęty", ale obiecuję, że za kilka rozdziałów to się skończy i będzie lepiej 😊😁

Only be // ZAKOŃCZONE //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz