Rozdział 32

97 9 1
                                    

Spojrzał na dziewczynę, powoli położył dłoń na jej policzku, a następnie przyciągnął ją do namiętnego pocałunku.
Odwzajemniła go bez wahania.
Oboje wiedzieli, że potrzebują siebie nieważne czy w złości czy zgodzie.
Byli sobie pisani od początku, jednak usilnie próbowali się temu wyprzeć.
Przecież Nicolas od zawsze lubił blondynki o brazowych oczach, a Delaney nie lubiła dupków.
Co więc przyciągało ich do siebie?

Podniósł ją, łapiąc za uda. Przycisnął do ściany, a prawą rękę ułożył nad jej głową.
Pogłębił pocałunek, przejechał językiem po miękkich, subtelnych oraz czułych różowych wargach, aby ta dała mu dostęp.
Ich oddechy były przyśpieszone, jeździła dłonią po jego klatce piersiowej oraz brzuchu.
Odsunęła się na chwilę, by zdjąć jego koszulkę, a następnie powróciła do pocałunku.

W tym momencie nie liczyło się dla nich nic więcej jak oni sami.
Zaczynali akceptować tą młodzieńczą, niezrozumiałą i pełną trudności miłość.
Oboje za pomocą czynów przekazali sobie, że chcą być razem.
Wychowają razem dziecko, zamieszkają ze sobą, będą rodziną..

Nicolas zjechał mokrymi pocałunkami na szyję dziewczyny.
Odchyliła delikatnie głowę w bok, by miał większy dostęp.
Zagryzła wargę, gdy ten zaczął przygryzać skórę jej szyi.
Zerknął jedynie na nią, a następnie zabrał się za zostawienie po sobie małego, różowawego śladu.
— Nick.. — wyszeptała, kładąc dłonie na jego ramionach.
Podniósł jedną brew i szybkim ruchem, wylądowała na blacie kuchennym.
Przełknęła ślinę, gdy poczuła rozkosz po dotyku mężczyzny.
Zacisnęła dłonie i odchyliła głowę, powstrzymując się od jakichkolwiek dźwięków mimo, że było jej naprawdę ciężko.

Dziesięć minut później Delaney w dalszym ciągu siedziała na blacie, próbowała złapać oddech.
Równocześnie poprawiała ręcznik, który spadał z jej klatki piersiowej.
Popatrzyła na Nicolasa i zagryzła wargę.
Uśmiechnął się do niej, a następnie zaczął robić śniadanie.
— Zawieziesz mnie jutro na lotnisko? — zapytała.

Gwałtownie podniósł na nią wzrok i zmarszczył brwi.
— Co? Nie zostajesz na kilka dni?
— Nie, Nick.. studiujesz, chodzisz na imprezy, spotykasz się z kobietami.. przyjadę za kilka miesięcy — delikatnie się uśmiechnęła.
Mimo, że dawali sobie naprawdę widoczne znaki, nie chciała go zatrzymywać.
Wiedziała, że z brzuchem nie będzie tak pociągająca jak teraz i tak czy siak, znajdzie inną.
— Ouh.. Delaney.. chcę być z tobą.. z wami.. — powiedział szczerze. W jego oczach widać było ból.
Teraz to ona jemu nie ufała, że nie będzie spał z innymi, rozumiał ją, w końcu miała do tego powody.
— Hej, jest dobrze.. będziemy rozmawiać przez telefon.. dalej chodzę do szkoły i muszę wrócić.. a ty możesz cieszyć się wolnością — zaśmiała się, jednak Halleway'a w żadnym stopniu to nie rozśmieszyło.
— Chcę być z wami.. zamieszkaj ze mną.. skończysz szkołę tutaj.. — przełknął ślinę.
— Zostanę na kilka dni, a potem pomyślimy — uśmiechnęła się, cmoknęła w jego stronę, a następnie poszła ubrać się do sypialni.
Ubrała dres oraz jakąś koszulkę chłopaka, którą wyciągnęła z szafy.
Wróciła, a śniadanie było już gotowe.
Oblizała się, gdy zobaczyła jajecznicę z bekonem.
Usiadła przy stole, a talerz z jedzeniem podał jej brunet, który zachowywał się jak kelner ekskluzywnej restauracji.
Zaśmiała się i zaczęła jeść.
— A wiesz, bez ciebie w szkole jest tak cicho.. — powiedziała z pełną buzią.
Nicolas popatrzył na nią, a następnie złapał jej usta jak szczypcami.
— Nie mówimy z pełną buzią, chyba nie muszę cię tego uczyć — podniósł jedną brew, a dziewczyna jak zahipnotywana pokiwała głową do przodu.
Był poważny, nienawidził braku kultury podczas jedzenia.
Zabrał ręce i wrócił do posilku.

Następne dni mijały im spokojnie.
Spędzali ze sobą naprawdę mnóstwo czasu.
Nicolas pomagał też opanować niektóre tematy swojej ukochanej, aby mogła się zaprezentować w szkole, sam natomiast uczył się po nocach, gdy już spała.
Zazwyczaj zasypiała na jego kolanach podczas myziania.
Uwielbiał to, mógł tak robić naprawdę codziennie i starał się jak tylko mógł.
W międzyczasie szukał pracy, nie chciał, aby utrzymywali ich rodzice.

Spadła na nich ogromna, więc potworna odpowiedzialność.
Chciał zapewnić im najlepsze warunki jakie mógł.
Wiedział, że przed nimi masa pracy, jeżeli chodzi o samą ich relację, jednak nie zamierzał się już poddawać.

Only be // ZAKOŃCZONE //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz