Rozdział 31

96 10 5
                                    

Otworzył kopertę, a jego źrenice się rozszerzyły, gdy w środku zobaczył zdjęcia z pierwszego usg.
Powoli podniósł na nią wzrok, zupełnie nie wiedząc co powiedzieć.
Pierwsze co to przełknął ślinę, wszystko nagle, jakby zatrzymało się w miejscu.
— A skąd wiesz, że jest moje? — podniósł jedną brew po chwili namysłu.
Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i przejechał językiem po wardze.
— Nie spałam z Williamem.. — pokręciła głową na boki, jednak brunet prychnął, dając znak, że jej nie wierzy.
— A co niby robiliście przez dwa miesiące jak mnie nie było, hm? Bo nie uwierzę, że dawaliście sobie buziaczki w policzki — przewrócił oczami.
— Nie spałam z nim! — krzyknęła w jego stronę, a Nicolas pokręcił jedynie głową na boki — co mam do jasnej cholery zrobić, żebyś mi uwierzył? Byłeś jedynym z którym spałam.. jedynym.. — wyszeptała, nie powstrzymując już się od wszelkich emocji — z tobą miałam pierwszy, prawdziwy raz.. nie zostawiaj mnie z tym samej.. — spuściła wzrok, pociągnęła nosem i wytarła czerwone policzki.
Brunet podszedł do niej, a następnie delikatnie przytulił ją.
Wplótł palce w jej włosy, szeptał jej, aby się uspokoiła.
— Zrobimy test na ojcostwo, dobrze? — zaproponował — wyniki będą po kilku dniach i potem będziemy myśleć co dalej.. — dodał po chwili.
Nie wierzył jej, a poczucie winy, że przespał się z kilkoma innymi dziewczynami, dobijał go.
Może mówiła prawdę, a on oskarża ją o coś, co sam zrobił?
Skinęła delikatnie głową do przodu, doskonale wiedziała, że dziecko jest jego.
Może i była w jakiejś relacji z Williamem, ale nie spała z nim.
Nie potrafiłaby zrobić tego Nicolasowi.
Cóż.. nie wiedziała jeszcze o tym, że ten ma zupełnie inaczej widział ich związek.
Po kilku minutach odsunęła się i spojrzała na bruneta.
— Jutro umówię nas na wizytę, nie przeszkadzam ci już więcej, pojadę do hotelu.. — powiedziała cicho, złapała za rączkę swojej walizki i skierowała się ku wyjściu.
— Hej, co? Zostań tutaj, późno już — westchnął cicho, złapał jej walizkę i zaniósł do sypialni.
— J-ja będę spać na kanapie, wygląda na miękką.. — powiedziała, idąc za nim.
Nic nie odpowiedział.
Zaczął zmieniać jej pościel.
Stojąc w framudze drzwi i przyglądając się mężczyźnie, zagryzła wargę, gdy zobaczyła na szafce nocnej puste opakowanie po prezerwatywach.
Wychodząc, złapał je, zgniótł w dłoni i poszedł do kuchni, aby je wyrzucić.
— Masz kogoś? — zapytała, odwracając się w jego stronę.
— Idź spać, Delaney.. — odezwał się zmęczony, położył się na kanapie i przykrył kocem, a następnie zamknął oczy.
Westchnęła cicho i poszła do sypialni.
Położyła się pod kołdrą, próbowała zamknąć oczy, jednak za każdym razem pojawiała jej się jakaś kobieta z którą mógł uprawiać seks Nicolas.

Sama zgotowałaś sobie taki los po raz kolejny.. idź spać, idiotko.. i tak zostaniesz sama. Nieważne czy dziecko będzie jego czy też nie. Napewno ma już kogoś, a ciebie ma jedynie głęboko w poważaniu.

Próbowała sobie przemówić do rozsądku i zmusić się do zamknięcia oczu.
Mimo wszystko nie potrafiła.

Ostatecznie zasnęła godzinę później, a została obudzona przez głośną rozmowę przez telefon.
Wymamrotała coś pod nosem, rozciągnęła się, a następnie powoli wstała.
Wyciągnęła z walizki swoją kosmetyczkę, a następnie poszła do łazienki.
Weszła pierw pod prysznic, powoli i nigdzie się nie śpiesząc, umyła się.
Z zawiązanym na klatce piersiowej kolorowym ręczniku, zaczęła myć zęby oraz doprowadzać się do ładu.

— Nie można zrobić tego dzisiaj albo jutro? Zależy nam na czasie.. — powiedział do telefonu, a brunetka przewróciła oczami.
Naprawdę jej nie wierzy?
— No dobrze, w takim razie przyjdziemy za cztery dni — powiedział, jakby zaraz miał się świat zawalić.
Po ogarnięciu, młoda kobieta wyszła z łazienki i stanęła przed mężczyzną.
— Dopiero za cztery dni.. — mruknął widocznie niezadowolony.
Podeszła do niego jeszcze bliżej i nabrała powietrza do płuc.
Wyciągnęła w jego stronę dłoń.
Złapała go za rękę, a następnie przyłożyła ją delikatnie do dolnej części brzucha.
— Nicolas.. czy chcesz czy też nie, dziecko jest twoje. Mogę zostać tutaj kolejny tydzień, a możesz mi uwierzyć i dać wyjechać.. przypuszczam, że masz kogoś, nie jestem zła, nie mam prawa nawet być.. cieszę się, że układasz sobie życie na nowo, ale uwierz mi.. — powiedziała szczerze, patrząc w jego oczy.
Widziała jak błądzi nimi po jej ciele, ich dłoniach oraz całym pomieszczeniu w którym sie znajdowali.
Wahał się.. żadne z nich nie było przede wszystkim gotowe na rodzicielstwo, tymbardziej w pojedynkę.
— Posłuchaj ja.. — zagryzł wargę — za cholerę nie znam się na dzieciach, nie chciałem teraz żadnych dzieci i ty zapewne też.. — położył dłoń na jej policzku.
— Obydwoje nie byliśmy gotowi, ale nie chcę usuwać ciąży, Nicolas.. — powiedziała, a brunet westchnął ciężko — nie musisz wychowywać ze mną dziecka, poradzę sobie i bez ciebie..
— Tak? — odsunął się od niej, a następnie zaczął chodzić w tą i spowrotem — będziesz bez pracy, bez szkoły na utrzymaniu rodziców? — zapytał i zagryzł wargę — nawet jakbym ci przysyłał pieniądze to i tak będziesz sama, do miastanie wrócę.. — mruknął.
— Nie musisz, Nick, rozumiesz? Dam radę, a ty studiuj i korzystaj z życia..
— Nie mogę! Nie mogę ot tak o tobie zapomnieć i tak nagle nie zapomnę o tym, że gdzieś po świecie chodzi moje dziecko! — nagle podniósł głos, a dziewczyna nieco się wzdrygnęła — zamieszkaj ze mną.. będziemy razem.. wychowamy je.. — wyszeptał z zaszklonymi oczami.
— Nick, ja wiem, że ani ja ani dziecko nie jesteśmy tym czym byś chciał, żebyśmy byli.. — spojrzała na niego.
— Proszę cię..

Sami nie wiedzieli jak postąpić, które wyjście byłoby dla nich najlepsze.
Delaney jeszcze nie skończyła szkoły, a Nicolas jest na pierwszym roku studiów.
Musiałby porzucić swoje kawalerskie życie, imprezy oraz kobiety, aby iść do pracy i zapewnić godne życie jednej, jedynej.

— Nie kochasz mnie, Nicolas.. jesteś na mnie wściekły i od wyjazdu przeleciałeś conajmniej dwie panny.. to nie będzie miało sensu.. — powiedziała, ale ten gwałtownie się do niej przysunął.
— Kocham cię, Delaney.. wszystko co robimy jest złe, dążymy do kłótni, złościmy się na siebie, ale dobrze wiesz, że się kochamy.. z jednego naszego razu powstało nowe życie.. nie boisz się? — zapytał, a dziewczyna położyła jedną dłoń na jego ramieniu, stanęła na palcach, a następnie złożyła delikatny pocałunek na jego wargach.
— Boję się, ale jesteśmy w tym razem.. — wyszeptała.

Only be // ZAKOŃCZONE //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz