Rozdział 20

111 8 0
                                    

   Dlaczego tak łatwo się poddajesz? Dlaczego tak szybko odpuszczasz? Naprawdę nic dla ciebie nie znaczę? Jestem jedną z tych lasek, która uległa twojemu urokowi i dała się wykorzystać?
Co mam do jasnej cholery zrobić, żebyś się otworzył, dał się zrozumieć?
Powiedz chociaż jedno słowo.. jak cię rozszyfrować, co?

Delaney siedziała na skraju łóżka i zadawała sobie sama pytania na które nie mogła uzyskać odpowiedzi. Nie wiedziała co zrobić, by otworzył się przed nią.

Około północy podniosła wzrok na blondyna, który wszedł do jej pokoju bez pukania.
Dyszał, a ta nie wiedziała z jakiego powodu.

Wstała i podeszła do Davida.
— Co się stało? — zapytała.
Dziewiętnastolatek oparł się czołem o framugę drzwi i głośno westchnął.
— Co się między wami stało?

Młoda kobieta mocno zagryzła wargę i spuściła wzrok.
— Nic nowego, jak zwykle pokłóciliśmy się — powiedziała, a następnie wzruszyła ramionami, jakby to było nic.
— Do tego stopnia, że siedzi u siebie w pokoju upity i naćpany? — spytał, jakby z wyrzutem — cholera, czy ty myślisz momentami? — warknął w jej stronę.
Nie spodobało się jej to.
Podniosła na niego zarówno wzrok, jak i głos.
— Czy ja myślę momentami? Czy ja myślę momentami?! Popieprzyło cię czy co? Ja mu do gardła tego nie wcisnęłam! — krzyknęła, jednak jedyne co usłyszała to prychnięcie — przyjaciel od siedmiu boleści. Wiesz co? Wyjdź stąd, nie chcę na ciebie patrzeć.

Przewróciła oczami, jednak to ona wyszła.
Po drodze ubrała szary kardigan, by było jej nieco cieplej i buty, a potem poszła do domu Nicolasa.

Myślała, że w domu zastanie jego rodziców, ale ci jak zwykle chodzili do znajomych i nie wracali na noc.
— Jak nie otworzysz to sama wejdę! — zapowiedziała, a następnie bez problemowo otworzyła drzwi.

Weszła na górę, zatrzymała się w półkroku i popatrzyła na prawie nieprzytomnego bruneta.
— Zabiję cię, Nick.. — wyszeptała.
Gwałtownie się odsunęła, gdy bełkocząc, rzucił w nią pustą butelką od whisky.
— Zhostaw mie — powiedział ledwo zrozumiale.

Pokręciła głową na boki, widząc jego krytyczny stan.
Przekroczyła rozbite szkło i weszła do środka pokoju.
Uklęknęła przy jego łóżku i złapała go za policzki, które delikatnie podniosła tak, żeby na nią patrzał.
— Co ty robisz, co? Po co ci to? — zapytała, ale przewrócił oczami — połóż się spać, a ja tutaj posprzątam.. jutro jesteś tutaj ostatni dzień, a nawet nie jesteś spakowany.. — wymamrotała i popchnęła bruneta plecami na łóżko.

Spojrzała mu w oczy, a następnie na jego biurko na którym leżał rozsypany, biały proszek.
— Boże, Nicolas.. już totalnie upadłeś na głowę? Narkotyki? — mówiła, doskonale wiedząc, że nie otrzyma odpowiedzi zwrotnej.

Rozebrała go do bokserek, a następnie przykryła kocem.
Tej nocy będzie musiała przy nim siedzieć..

Położyła krzesełko z boku jego łóżka, a następnie usiadła na nim, żeby pomyziać chłopaka.
Przeczesywała jego włosy i głaskała po czole, jak i policzkach.
— Nie zapomnę o tobie, Nick choćbyś bardzo chciał.. nie zrobię tego, bo nie chcę.. wiesz ja, może nie jestem zawsze miła, czasami zachowuję się jak debilka, ale martwię się o ciebie.. i będę to robić już pewnie zawsze, a ty w tym czasie będziesz miał wspaniałą żonę, dzieci, dom i pracę.. i za kilkanaście lat spotkamy się przypadkiem na ulicy, zapewnisz mnie, że wszystko jest wspaniale i mogę przestać się martwić.. ale tego nie zrobię.. — szeptała, patrząc z zaszklonymi oczami na zasilającego chłopaka.
Wiedziała, że był ledwo przytomny, dlatego pozwoliła sobie na trochę czułości.
— Odejdę już na dobre, jeżeli to sprawi, że będzie lepiej.. obiecuję.. — dodała po chwili, a następnie wytarła mokre policzki od łez, które jej zleciały na samą myśl o odejściu.

Only be // ZAKOŃCZONE //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz