Rozdział 18

115 11 0
                                    

— Nick! Boże, jaka ta woda jest zimna! — krzyczała dziewczyna, powoli wchodząc do morza.
Brunet śmiał się, plywał już dłuższą chwilę i czekał, aż sama zacznie to robić.
Po kilkunastu minutach podpłynął do niej, złapał ją w talii i wzrzucił do wody.
Wypłynęła głośno krzycząc.
— Nicolas!

Głośno się śmiał. Po dłuższej chwili stanął za jej plecami i położył dłonie na jej biodrach.
Przeczesał palcami jej włosy na drugą stronę i zaczął składać pocałunki na jej karku i ramionach.

— Oj no.. — wymruczała coś, odchylając głowę do tyłu — nie możemy się tak całować na każdym kroku..
Prychnął śmiechem i zaprzestał ją całować.
— A kto nam zabroni? Jesteśmy sami.. tylko my.. — wyszeptał jej do ucha, a następnie przygryzł płatek jej ucha.

Obróciła się w jego stronę z delikatnym uśmiechem.

— Nie sądzisz, że to wszystko dzieje się za szybko? — spytała, wlepiając wzrok w twarz Nicolasa.
Pokręcił głową na boki i zaczesał palcami jej mokre, brązowe kosmyki włosów za ucho.
— Wszystko idzie w należytym czasie, moja droga.. — wyszeptał, patrząc na nią.
Westchnęła cicho. Mimo, że chciała tego, to z tyłu głowy wiedziała, że za kilka dni wyjedzie i wszystko się skończy.
— Będę mogła zadzwonić chociaż raz w miesiącu? — spytała.
Wiedziała, że teraz zaczyna studenckie życie i będzie miał mase ważniejszych i ciekawszych rzeczy niż rozmowa z nią.
— Dzwoń kiedy chcesz, okej? — uśmiechnął się, a następnie złożył delikatny pocałunek na jej wargach.
Położyła dłoń na jego policzku i odwzajemniła pocałunek.

Był on powolny, subtelny i nie nachalny.
Zjechała dłonią po jego klatce piersiowej i powoli się odsunęła.
— Mój dawny znajomy organizuje ognisko wieczorem, idziemy? — zaproponował — będziemy pić i tańczyć przy ognisku, a potem spać pod gołym niebiem.. — szeptał w jej usta.
Popatrzyła na niego, a w jej oczach, jakby zaiskrzyło.
— Idziemy, ale będę musiała wziąć jeszcze jedną sukienkę z szafy.. — zagryzła wargę, jednak ten nie miał nic przeciwko.

  Oparty o framugę drzwi przyglądał się dziewczynie, która kończyła się malować.
Miał na sobie zwykłe, ciemne jeansy z przetarciami i szarą koszulkę bez napisów.

— Zamorduję każdego, który na ciebie spojrzy — powiedział po dłuższej chwili brunet.
Dziewczyna odskoczyła od lustra i popatrzyła na Nicolasa.
— Przestań.. to tylko sukienka.. — zaśmiała się cicho, gdy jej oddech zwolnił.
— I to jaka sukienka..
Lustrował ją wzrokiem. Podobała mu się ta niepozorna, mała czarna.

Pokręciła głową z niedowierzaniem, założyła torebkę na ramię, a następnie udała się do wyjścia.
Pobiegł za nią, złapał ją za rękę z uśmiechem, jednak ta podniosła brew.
— Wuluzuj, nie chcę cię zgubić — wyszeptał.

— Matt.. to moja.. — spojrzał na dziewczynę, która stała obok niego. Nie wiedział jak określić ich relację — to Delaney — uśmiechnął się.
Wyciągnęła do niego rękę, jednak loczkowaty tylko powiedział "cześć".

Gdy zaczęli dłuższą pogawędkę, brunetka udała się do średniego rozmiarów namiotu z alkoholem.
Wybrała whisky, z butelką w ręku wyszła i wpadła na rudowłosego chłopaka.
Popatrzyła na niego, a następnie przeprosiła, by odejść dalej.
Zmarszczył brwi, dokładnie przyglądając się dziewczynie.
— Znamy się? — spytał — a może chciałaś ukraść to, hm? — zapytał, zakładając dłonie na klatce piersiowej.
Odchyliła głowę do tyłu, nabrała powietrza do płuc i zaprzeczyła.
Zapewniła, że jest tutaj z Nicolasem i nie zamierzała nic ukraść.

— Jeżeli wypijesz całą tą butelkę w przeciągu dziesięciu minut, pozwolę ci wziąć drugą. Jeżeli nie zdążysz, nie bierzesz niczego do końca wieczoru, jasne? — rudowłosy postawił sprawę jasno.
Cóż.. nie zamierzała się poddać, a tak czy siak w planach miała picie.
Odkręciła butelkę, żeby po chwili pić trunek z niewielkimi przerwami.
W połowie poczuła, jakby ziemia miała się pod nią załamać, jednak nie zamierzała się poddać.
Pod koniec miała rozmazany obraz i ledwo to piła, jednak przy prawie końcu dziewiątej minuty, rzuciła na piasek butelkę i położyła dłoń na skroniach.

Podniósł brew, jakby zadowolony z siebie.
— Bierzesz następną? — zapytał, ale ta pokręciła głową.

Wolnym krokiem podeszła do Nicolasa, złapała go za rękę i poprowadziła bliżej do ogniska, leciała muzyka, a ta tańczyła w rytm niej.

Uśmiechnięty dotrzymywał jej kroku, nie tańczyli jak na imprezach, seksownie, ponętnie, by zwrócić czyjąś uwagę.
Tańczyli, jakby to była zabawa, śmiali się i wykonywali ruchy, których nie zrobiliby po trzeźwemu.

Matt zdążył nieco upić bruneta, jednak dalej był czegoś świadomy w porównaniu do Delaney.

— Zdążyłaś już coś wypić? — zapytał, jednak brunetka zaprzeczyła.
Powoli zsunęła się wzdłuż jego ciała. Poczuł napływające gorąco, które zapewniła mu dziewczyna.
Zagryzł wargę i złapał ją za rękę, by do niego wróciła.

— A teraz wolny dla wszystkich zakochańców! — krzyknął jakiś chłopak, puścił wolniejszą piosenkę i wziął do tańca swoją dziewczynę.
Przy ognisku większość osób to były pary, dlatego tak chętnie tańczyli do tego typu piosenek.

Delaney puściła bruneta i odsunęła się, żeby usiąść na pniu drzewa, który byl przy ognisku.
— Hej, a gdzie ty się wybierasz? — spytał, gdy zobaczył jak siada — nie możemy zatańczyć wolnego? — zaśmiał się cicho.
— Wolny jest zarezerwowany dla par, Nick.. — powiedziała, przyglądając się swoim paznokciom — powinnam zmienić kolor w końcu..
— Co? Przecież możemy zatańczyć.. to tylko taniec.. — patrzył na nią, jednak była pijana, nie liczył na szczególną odpowiedź.

  Godzinę później siedzieli obok siebie z papierosami w ustach.
Powoli wypuszczali dym, obserwując jak roznosi się w powietrzu.
— Jak kogoś znajdziesz tam.. to powiedz mi, okej? — poprosiła dziewczyna, ale Nicolas od razu zaprzeczył, że nikogo nie znajdzie.
Wiedziała jakie są realia i w jakim szybkim tempie to zrobi, dlatego wolała go uprzedzić, że nie będzie zła.
— Ale gdybyś kogoś znalazła to powiedz mi.. — pocałował ją ramię, kończąc papierosa.

Około trzeciej w nocy leżeli na kocyku i patrzyli w zagwieżdżone niebo.
— Która ci się podoba? — spytał, a brunet wskazał tę najjaśniejszą i największą gwiazdę — a mnie ta, jest taka mała i odizolowana od wszystkich.. widzisz?
Wskazała na gwiazdkę oddaloną od reszty gwiazd, wyglądało to, jakby została odrzucona przez resztę, bo mniej świeci, bo była inna..
A nikt nie lubi takich.. stopniowo pozbywa się takich wyrzutków..
Delaney, jednak dostrzegała w niej to coś.. coś czego inni nie potrafią.
Mimo, że odstawała od reszty, dalej była piękna.. dalej rozjaśniała noc i wskazywała drogę.
— Widzę.. — powiedział, poprawiając głowę dziewczyny na jego klatce piersiowej.

Napił się łyka piwa i przymknął oczy, całkowicie zatapiając się w zapachu jej perfum.
Te też były wyjątkowe, przyjemne, taktowne, a zarazem pociągające.. nakłaniające wręcz do złych rzeczy.

Gdy zobaczył, że brunetka powoli zasypia, przykrył ją drugim kocem i przytulił się do niej.
Kilka par poszło do namiotów, ale oni postanowili zostać i spać pod gołym niebem tak, jak było mówione od początku.

Słodkich snów, gwiazdeczko..

Only be // ZAKOŃCZONE //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz