Nadszedł grudzień.. miesiąc radości, miłości i dzielenia się tym, czego nie mają inni.
W zimowy wieczór już czternastoletnia brunetka szła przez park w różowej, jasnej kurtce, wełnianym szaliku i pasującej do tego czapce.
Miała spotkać się z chłopakiem, który jej się podobał..
W dłoniach trzymała zapakowane w kolorowy papier pudełeczko z prezentem.
Chłopak wspominał jej o grze komputerowej, dlatego postanowiła ją zakupić.
Gdy dotarła na umówione miejsce, rozejrzała się po parku i zmarszczyła delikatnie brwi.
Nie było go..
Odłożyła prezent na ławkę i ponownie rozejrzała się po okolicy.
Z daleka widziała nadchodzącego nastolatka, odetchnęła z ulgą i podbiegła do niego, by go przytulić na powitanie.
Gwałtownie się obróciła, gdy zobaczyła jak Halleway dorwał się do paczki.
— Nicolas! Zostaw to! — krzyczała, jednak ten śmiejąc się rozrywał papier.
Wyciągnął grę, a następnie wrzucił ją do rzeki, która płynęła zaraz obok.
— Nie lubię cię, Thurman — warknął blondyn, a dziewczynce zaczęły spływać łzy po zaczerwienionych policzkach.
Już po chwili biegła z płaczem do domu.Brunetka gwałtownie się podniosła, jej oddech był przyspieszony.
Przetarła dłońmi twarz, żeby się uspokoić.
Już po chwili była w łazience, potrzebowała przemyć twarz zimną wodą.
Po powrocie do pokoju popatrzyła na dzwoniący telefon.
Druga w nocy..
Odebrała telefon, a w słuchawce odezwał się jej znienawidzony sąsiad.
— Czego chcesz? — spytała, a następnie wzięła paczkę papierosów i wyszła na balkon.
— Wróciłaś do domu?
Zapytał od razu, nastolatka mruknęła coś równocześnie mając już w ustach papierosa.
Brunetka powoli wypuściła dym z ust, a następnie przeniosła wzrok na okno dziewiętnastolatka.
Pomachał do niej, a następnie wyszedł na swój balkon.
— Dlaczego nie śpisz? — Delaney prychnęła śmiechem, gdy brunet podniósł głos i zadał jej pytanie.
Skończonego papierosa wrzuciła do małego śmietnika pod stoliczkiem i wstała, by ponownie zerknąć na licealistę.
— Myślę, że to nie twoja sprawa — powiedziała z niechęcią, a następnie weszła do pokoju.
Nicolas prychnął pod nosem i oparł się o barierki obserwując jak wraca do pomieszczenia.
Pokręcił głową na boki z niedowierzaniem i myślą jak ciężko jest z nią porozmawiać, a następnie wrócił do siebie.Oboje mieli problem ze snem.. im obu śniło się to samo i oboje żałowali tego co się stało tego dnia..
Nicolas nie używał mózgu tego dnia, a Delaney używała go w nadmiarze przez co została skrzywdzona.Od początku znajomości nieświadomie się krzywdzili i wbijali małe szpileczki w plecy, chcieli osłabić swojego przeciwnika i do tej pory żadnemu się nie udało.
Zagryzła mocno wargę, jedyne co ją zastanawiało to fakt, dlaczego nagle jest taki miły..
Cóż, dla innych może się wydawać głupie, jednak nigdy nie pytał się jej, dlaczego nie śpi i czy jest w domu.
Nabrała powietrza do płuc i zamknęła oczy, chciała dalej iść spać, jednak nie zapowiadało się na odpoczynek.
Przewróciła się na drugi bok i spojrzała na kremową ścianę naprzeciw niej.
Przeniosła zmęczony wzrok na matkę, która weszła do jej pokoju.
Usiadła przy niej i przejechała opuszkiem palca po jej skroni.
— Co się stało, kochanie? Dlaczego nie spałaś? — spytała starsza kobieta myziając dziewczynę po głowie.
Westchnęła cicho i przymknęła oczy.
— Nicolas.. — kobieta westchnęła na szept dziewczyny
— Zrobił ci coś? — spytała od razu, jednak ta pokręciła głową.
— Ja.. śniło mi się ta sytuacja w parku.. i.. — przełknęła ślinę, a po policzku spłynęła jej pojedyncza łza.
Dorothea przytuliła dziewczynę znając smutny koniec tej historii o której tylko one wiedziały.Dziewczynkę zatrzymał mężczyzna, około trzydziestu lat i spytał czy nie widziała jego pieska – Theodora – pokręciła głową na boki, wytarła łzę z policzka i odwróciła się, żeby odejść.
Wtem złapał ją i przyłożył materiałową, białą szmatkę do ust i nosa.
Momentalnie zrobiło jej się ciemno przed oczami, a nogi same się pod nią ugięły.
Obudziła się w szpitalu, nie wiedziała co się dzieje.
Usłyszała rozmowę matki z lekarzem, płakała.
Podniosła się do siadu, jednak to była jedna z gorszych decyzji, którą mogła podjąć.
Od razu zakręciło jej się w głowie, dlatego ułożyła się tak jak poprzednio.
Popatrzyła na wchodzącego piętnastoletniego bruneta z małym pudełeczkiem w ręku.
— Dlaczego tutaj jestem? —zadała pierwsze pytanie, jednak Nicolas tylko westchnął ciężko.
Wyciągnął w jej stronę pudełeczko, żeby otworzyła.
Patrząc pytająco na nastolatka, otworzyła prezent.
W pudełku była bransoletka z ich inicjałami.
— Mama mi pomagała przy wyborze.. — powiedział jakby czuł się swego rodzaju winny.
Zamknęła pudełeczko i wyciągnęła w jego stronę, by je wziął.
— Co się stało, że tutaj jestem? — spytała ponownie, a ten nabrał głębokiego oddechu.
Widział, że nie odpuści.
— Ten facet.. zgwałcił cię.. znalazłem cię pod drzewem jak wracałem wieczorem z parku.. — powiedział, a jej źrenice się powiększyły.
Faktycznie, czuła niesamowity ból w dolnych partiach ciała, jednak nie sądziła, że do tego mogłoby dojść.— Chodź na śniadanie, dobrze? Nie myśl o tym.. — powiedziała kobieta, pocałowała ją w czoło, a następnie zeszła na dół do salonu.
Przetarła dłonią policzek i zrobiła to samo co matka.
Dzień minął dziewczynie w miarę spokojnie.
Większość dnia spędziła w łóżku, przed oczami miała mężczyznę, który tylko zapytał o zagubionego psa.Z samego rana jak zwykle siedziała na balkonie i truła się papierosem.
Dzisiaj wielka impreza u Harrego - najbogatszego i najgorętszego chłopaka w liceum - co roku robił najlepsze imprezy, a to była jego ostatnia z liczb naście..
Instagram szalał od wiadomości od kilku jej znajomych.
Przewróciła oczami i wypuściła dym z ust.
Jak zwykle odprowadziła wzrokiem nastolatka rozpoczynającego bieg.
Wieczorem stała przed lustrem i poprawiała sukienkę, by wyglądała seksownie, ale nie aż tak bardzo wyzywająco.
Czerwona, obcisła sukienka do połowy ud podkreślała jej kształty, a czarne szpilki dodawały seksapilu.
Poprawiła beżową pomadkę na ustach i wzięła torebkę, a następnie pokierowała się do wyjścia.
Zatrzymała się, gdy w drzwiach zobaczyła Halleway'a ubramego w czarne, garniturowe spodnie i koszulę.
Zmarszczyła brwi.
— Szukasz tutaj czegoś? Christina dom ma tam — wskazała kilka domów dalej.
— Przyszedłem po ciebie — uśmiechnął się, jednak Delaney nie wierzyła w jego "bycie miłym".
Wyminęła bruneta, ale złapał ją za nadgarstek tak, by nie mogła iść dalej.
Warknęła pod nosem i spojrzała na niego.
— Jeden wieczór bądźmy dla siebie mili, co ty na to? — spytał, a Delaney wybuchnęła śmiechem.
— Po moim trupie, Nick — zabrała rękę i na nogach poszła do domu kolegi.
Nabrał powietrza do płuc i poszedł do samochodu, nie to nie.
Około północy osiemnastolatka pobiegła do łazienki, żeby zwrócić wszystkie dotychczasowe trunki, które wypiła.
Harry wszedł za dziewczyną w nie lepszym stanie.
Śmiejąc się, trzymał jej włosy i głaskał ją po plecach.
Gdy skończyła, oparła się o umywalkę i zerknęła na chłopaka.
Uśmiechnął się do niej, co odwzajemniła.
Rozmawiali kilka razy, jednak to nie było nic wielkiego.
Delikatnie i powoli przysunął się do niej, a potem położył dłoń na jej policzku, gładził kciukiem jej policzek, równocześnie patrząc głęboko w jej oczy.
![](https://img.wattpad.com/cover/251541348-288-k941205.jpg)
CZYTASZ
Only be // ZAKOŃCZONE //
DragosteJako dzieci niszczyli sobie zamki z piasku, a w starszych klasach prace na plastykę. Każdego dnia widywali się na korytarzu szkolnym, rzucali sobie piorunujące spojrzenia, a następnie rozchodzili się do swoich klas. Ich rodzice często byli wzywani...