Młody mężczyzna wstał dopiero po dwóch godzinach.
Podszedł do sypialni, żeby wyciągnąć jakieś bokserki oraz szare dresy.
Po ubraniu się, zaczął gotować w kuchni obiad.
Był niesamowicie głodny.
Około dwudziestu minut później jadł w spokoju najprostszy makaron z sosem i warzywami.
Nie był kucharzem, a nie za bardzo mu się chciało gotować coś więcej.
Zerknął na wyświetlacz telefonu i nabrał powietrza do płuc."Odbierz ode mnie do jasnej cholery. Chcę porozmawiać"
Przeczytał wiadomość od brunetki i prychnął lekceważąco.
"Nie mamy już o czym. Żegnam"
Odpisał i zablokował jej numer.
Po zjedzeniu obiadu, wyciągnął notatki na uczelnię.
Nie zamierzał tracić na nią więcej czasu.W miasteczku...
Gdy zobaczyła komunikat o zablokowaniu numeru, po policzkach zaczęły lecieć jej łzy.
To wszystko za sprawą jej strachu..
Popełniła błąd, faktycznie, jednak dlaczego tak musi za niego płacić.
Podkuliła nogi i zakryła całe swoje ciało kołdrą, by kontynuować swoją rozpacz.
- Kocham cię, Nick.. kocham.. przepraszam, wybacz mi.. - szeptała sama do siebie, bo nie mogła już nawet do niego zadzwonić.Minęły trzy tygodnie, a Halleway w dalszym ciągu się do niej nie odezwał.
Nastolatka czuła się z dnia na dzień coraz gorzej.
Stała się dużo wrażliwsza na perfumy czy też śmieciowe jedzenie, humor zmieniał jej się conajmniej trzy razy w ciągu godziny, a wymioty nie ustawały.Siedziała nad toaletą i zwracała cały dzisiejszy posiłek.
Była blada jak ściana, dłonie jej się trzęsły, a łzy skapywały na kafelki w łazience.
Do pomieszczenia weszła matka dziewczyny.
Od razu odgarnęła jej włosy i popatrzyła na nią ze zdziwieniem.
- Boże, córeczko, co ci jest? Od tygodnia wymiotujesz.. - wyszeptała kobieta tak, aby nie słyszał pan Thurman.
- Po prostu się zatrułam.. to nic takiego.. - wyszeptała, jednak po chwili myślała kontynuować.
Po kilku minutach odsunęła się, popatrzyła na matkę, a następnie powoli wstała, żeby umyć zęby.
Przełknęła ślinę i dużymi krokami wróciła do siebie.
Położyła się na łóżku i zamknęła oczy.
- Jedziemy do szpitala.. napewno to nie tylko zatrucie.. - mruknęła kobieta z troską w głosie - tata nas zawiezie..
Powoli wstała, ubrała na siebie jakiś sweter i wytarła mokre policzki.W szpitalu zbadał ją lekarz i pierwszym krokiem, aby się dowiedzieć czy to zatrucie, było usg.
W połowie leżąc, patrzyła na ekran.
Czuła jak lekarz jeździ "rolką" po jej brzuchu na którym była zimna maź.
Obok niej siedziała jej mama, by ta nie stresowała się tak.
- Wszystko będzie dobrze.. - powiedziała cicho i pocałowała ją w czoło.
- Cóż.. to nie zatrucie.. - powiedział starszy mężczyzna, a
Dorothea - matka - podniosła się gwałtownie.
- To co w takim razie? - zapytała.
- Panna Halleway jest w ciąży - powiedział, a źrenice obu kobiet się rozszerzyły - drugi tydzień, gratuluję - uśmiechnął się.
- Że co? - zapytała parę razy mrugając.
Brunetka nie wierzyła w to co słyszy.
- To napewno jakaś pomyłka.. - powiedziała matka.
- Cóż.. ciężko się pomylić w takich kwestiach - zaśmiał się - wiem, że panie są w szoku, ale niedługo na świat przyjdzie mały bąbelek - poslał obu kobietom uśmiech, a następnie wypisał wszystkie zalecenia odnośnie ciąży oraz umówił nastolatkę na następną wizytę.Obie wyszły w ciężkim szoku.
- Z kim ostatnio spałaś? Powiedz, że nie dałaś się dotknąć temu gnojkowi z gównem na głowie - powiedziała Dorothea, mając na myśli Williama.
- Z Nicolasem.. - wyszeptała, wsiadając do aamochodu.
- Zadzwoń do niego, jest ojcem w końcu - powiedziała, a ojciec dziewczyny od razu spojrzał na córkę.
- Słucham? - zapytał.
Zagryzła wargę, trąc o siebie dłońmi.
- Jestem w ciąży z Nicolasem.. - wyszeptała, ale Dorothea uspokoiła męża, gdy ten zrobił się cały czerwony.Gdy wróciła do domu, poszła do swojego pokoju.
Położyła się pod kołdrą, żeby po chwili wybrać numer chłopaka.
Dalej zablokowany...
Próbowała dzwonić z komórek jej rodziców, jednak nie odbierał.Miała kilka dni wolnego.
Wiedziała, że on jej nienawidzi, ma już kogoś nowego, jednak musiała mu to powiedzieć, a przydałby się jej krótki wyjazd.
Spakowała się do małej walizki, znalazła ostatni lot e tym tygodniu za trzy godziny, a następnie zeszla na dół, zeby powiadomić o tym rodziców.
Z początku nie zgadzali się, jednak potem meżczyzna zawiózł swoją córkę na lotnisko.W Oxfordzie poszła pod adres, który podał jej David.
Było około pierwszej w nocy, bo sporo czasu zajęło jej szukanie, jednak nie zamierzała czekać.
Zapukała do drzwi, dłonie trzęsły jej się jak szalone.
Drzwi otworzył zaspany brunet.
Byl w samych bokserkach i przecierał dłonią twarz, by w jakiś sposób się rozbudzić.
- Kto przychodzi o tej godzi- - mruknął, powoli podnosząc wzrok na dziewczynę - Delaney?! - spojrzał na nią - mówiłem ci, że nie chcę z tobą mieć nic wspólnego - warknął, jednak mimowolnie otworzył jej szerzej drzwi, żeby mogła wejść, a nie stała tak na korytarzu kamienicy.
Przełknęła ślinę, wyciągnęła kopertę, a następnie podała ją Halleway'owi.
Spojrzał na nią i przewrócił oczami.
- Co to jest? - nieco się skrzywił, nie był zadowolony z faktu, iż tutaj jest.
- N-Nick.. ja wiem, że mnie nienawidzisz.. nie dziwię ci się i przepraszam.. - spuściła wzrok.
- Co jest do jasnej cholery w środku? Nie chcę mi się słuchać twoich przeprosin. Trzeba było myśleć wcześniej - wycedził w jej stronę.
W oczach pojawiły jej się łzy.
- Jestemw ciąży, Nick.. jestem w ciąży.. - powiedziała, a pojedyncza łza spłynęła po jej policzku.//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
I mamy okrągłą trzydziestkę!
Kurczę, nie przypuszczałam, że dam radę tyle napisać.
Co sądzicie o tym rozdziale? Wolicie spokojną akcję czy więcej dram??
Osobiście uwielbiam dramy 🤪🤪
CZYTASZ
Only be // ZAKOŃCZONE //
RomanceJako dzieci niszczyli sobie zamki z piasku, a w starszych klasach prace na plastykę. Każdego dnia widywali się na korytarzu szkolnym, rzucali sobie piorunujące spojrzenia, a następnie rozchodzili się do swoich klas. Ich rodzice często byli wzywani...