Rozdział 26

95 10 2
                                    

Mijały sekundy, minuty i godziny, a nienawiść Nicolasa w stosunku do Delaney wzrastała.
Niechęć oraz wstręt do jej osoby wzrastał, gdy przed oczami któryś raz pojawiał mu się obraz jego ukochanej w objęciach innego.
Może i wyolbrzymiał, przecież "tylko się całowali", jednak dla niego to było aż całowanie.
Tyle razy został zdradzony przez Christine.. tyle razy dawał jej drugą szansę.. tyle razy go zawiodła, że nie potrafił przejść obok pocałunku.
W ciągu wakacji, zaledwie miesiąca, udało im się naprawić ich relację, a w kilka sekund wszystko poszło na marne.

Patrzył tępo z zaszklonymi oczami na ciemny, drewniany stół i próbował się nie rozpłakać, bo uważał, że jest to wstyd, tymbardziej dla niego, nastolatka, którego mało kto doprowadzał do skraju.. no cóż, może ta jedna brunetka z sąsiedztwa..

Ręcę skrzyżowane miał na klatce piersiowej.
Rodzice proponowali mu jedzenie, picie, a państwo Thurmanowie pokój gościnny w którym mógłby odpocząć.
Kręcił głową na boki na każde pytanie.
Obie kobiety westchnęły równocześnie, poddając się.
Nie sądziły, że jak ich dzieci się w końcu pogodzą, tak potem będą przeżywać "rozstanie" bądž też kłótnię.
Nie wiedziały jak mogą im pomóc.
Byli dorośli, chciały też, aby załatwili to między sobą, chociaż wcale się na to nie zapowiadało.

Halleway dopiero po piętnastu minutach wstał i bez słowa poszedł na górę po schodach.
Wszyscy przy stole myśleli, że idzie się położyć do gościnnego, jednak ten przed wyjazdem, chciał na nią przez chwilę popatrzyć.
Pierwotnie miał być tutaj około tygodnia, jednak po tym co zobaczył, postanowił wyjechać cztery dni wcześniej.

Stanął w framudze drzwi i zagryzł nieco wargę, gdy zobaczył jak brunetka spokojnie śpi, przynajmniej z początku.
Wszedł po cichu do pokoju, gdy zobaczył jak zaczyna się szamotać.
Wiedział, że chodzi o koszmary.
Usiadł na skraju łóżka i złapał ją za rękę.
Jego ruchy były niepewnie, a zarazem takie pewne.. wiedział, że tego chce, jednak nie wiedział czy ona również.
Jego kciuk zaczął jeździć po wierzchu jego dłoni, a wzrok był skierowany ku niej.
— Jestem z tobą.. — wyszeptał, ale po jej policzkach zaczęły spływać łzy — Delaney.. jestem tu.. słyszysz? — mówił, ale ta gwałtownie obudziła się z krzykiem.
Przysunął się do niej, a potem wtulił w swoją klatkę piersiową.
Palce wplótł w jej ciemno-brązowe włosy.
W dalszym ciągu zapewniał ją, że jest i że to tylko sen.

Wytarł jej policzki i popatrzył w wyjątkowe dla niego szare, niepozorne oczęta.
Słabo się uśmiechnął i oparł się swoim czołem o jej.
— Wszystko już jest dobrze.. śnił ci się park? — spytał, nawiązując do sytuacji sprzed kilku lat.

Nastolatka pokiwała głową i pociągnęła nosem.
— Przepraszam, Nicolas.. j-ja myślałam, że poznałeś już tam kogoś i-i.. po prostu zagubiłam się.. — powiedziała cicho, a dziewiętnastolatek zapewnił ją, że nie jest zły i cieszy się, że ona jest szczęśliwa.

Był to dla nich obu strzał w kolano.
Oboje nie wiedzieli co zrobić i czy dadzą radę być w związku na odległość.
— Jutro w nocy wyjeżdżam, ale jak czasami będzie ci się nudzić to możesz zadzwonić.. — powiedział, jednak w jego błękitnych oczach widać było ogromny, cholerny ból.
Przełknęła ślinę i pokiwała głową do przodu.
— Ślicznie wyglądasz, wiesz? — zapytał, zgodnie z prawdą.
Dziewczyna coraz bardziej dojrzewała, doroślała i podobało mu się to..

Only be // ZAKOŃCZONE //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz