Kochana Stell.
Minęło dość wystarczająco czasu bym mógł zapomnieć, dlaczego więc moje serce nadal bije?Minął równo tydzień, dni w dworze Malfoyów zazwyczaj mijały nieprzyjemnie, lecz ostatnio nasz dom został zamieniony w pewien rodzaj przytułku dla śmierciożerców. Dom był duży i chłonny by pomieścić wszystkich. Mój ojciec bardzo angażował się w realizacje planu oraz chęć dołączenia mnie do śmierciożerców. W jego oczach widniał jednak smutek i strach, nie ważne jak starał się to ukryć, kropelki potu spływające mu po skroniach dawały poszlaki.
Moja matka zawsze troszczyła się o mnie, była przy mnie nawet gdy czułem się samotny, zawsze wiedziałam, że mi Draconowi Lucjuszowi Malfoyowi grozi samotność. Umiejetność posiadania ciętego języka oraz cecha przywództwa nie zawsze pomagała w nawiązaniu jakiejkolwiek relacji. Miałam małą grupkę znajomych lecz trzymałem się ich, jako jedyni pokazywali mi światło w tej ciemnej drodze do przyszłości.Popołudnie.
•Draconie, czekam na dole!- krzyczała z dołu moja matka.
-Dobrze.- odpowiadam a następnie szybko wkładam skarpety.Czy to właśnie dziś jest ten dzień, dzień w którym może zmienić się tak wiele. Nie lubiłem zmian. Zmiana lub chęć zmieni czegoś w swoim życiu zaprowadzała mnie zatem każdego razu w ślepą alejkę. Moje życie było zaplanowane. Od samego poczęcia mieli wobec mnie plany. Życie toczyło się zgodnie z planem a wprowadzenie w nie jakichkolwiek zmian mogłoby przeszkodzić im w realizacji ich zamysłów. Zrozumiałem, że nie żyje by żyć dla kogoś. Żyje bo zostałem zaprogramowany do tego stopniowo przez moich rodziców. Nie ważne jak bardzo moja matka mogła się starać. Zawsze byłem na przegranej pozycji. Bogaty dzieciak, chamski, oschły, nikt.
W oczach wielu czarodziejów byłem nikim. Lecz nie dla niej. Astoria pokazywała mi drogę. Była moim światełkiem przy końcu tunelu. Wyciągała mnie z opałów i tragedii. Była przy mnie gdy każdy postanowił o mnie zapomnieć.
Kocham ją.•Draco! Pośpiesz się!
-Schodzę!Gdy zszedłem na dół stała tam Narcyza, moja matka, tak pięknie ubrana, lecz czemu jej oczy niemalże krwawiły a cała jej aura była napędzona strachem.
Czyżbym popełniał błąd?
Mój ojciec zawsze chciał dla mnie jak najlepiej. Nie mogłem się wycofać, w walce nie chodzi o dobre intencje czy chęci, tu chodzi o to by do niej przystąpić i wyjść z tego życiem.Zastanawiałem się czy to już? Czy to właśnie ja za chwilę spotkam najpotężniejszego czarodzieja wszech czasów.
Bałem się.
Matka chwyciła mnie mocno za rękę. Na moim nadgarstku odbijały się jej palce.
Była przerażona. Czułem, że nie chce bym tak był.
•Draconie, pamiętaj jednak zanim wejdziemy, za chwile spotkasz najpotężniejszego czarodzieja oraz mnóstwo innych równie silnych czarowników i czarodziejek. Proszę więc, zachowuj się przyzwoicie. Twojemu ojcu bardzo zależy na tym spotkaniu.Drzwi otworzyły się, wszyscy siedzieli zadowoleni. Bellatriks, moja ciotka patrzyła się na mnie jakbym miał zostać jego następcą.
Pomału usiadłem na swoim miejscu. Nie działo się nic co mogłoby zmienić zwrot akcji. Byłem przerażony i nie słuchałem o czym rozmawiają. W końcu spotkanie dobiegło końca.
Po dotarciu do swojego pokoju, łzy zaczęły mi spływać po policzku. Nie wiedzieć czemu byłem nieszczęśliwy, w ciągłym stresie. Chciałem żyć inaczej. Po swojemu.
Nie mogłem.~•~
Koniec lipca 1997.
Minęły miesiące. Miesiące, które spędziłem w domu. Nie wolno było mi utrzymywać kontaktu z jakimi kolwiek czarownikami Hogwartu. Tęskniłem za Astoria, chodź z każdym dniem bardziej rozumiałem, że wcale jej nie potrzebuje. Moje szczęście tkwiło gdzieś indziej, nie odnalazłam go jeszcze więc czemu miałbym używać w tym celu zastępczego. Chciałem do niej napisać, dać znać i wszystko wyjaśnić. Chciałem też oznajmić jej koniec nas.
Nie mogłem.
Każdy jebany dzień, każda minutę, sekundę tu zastanawiałam się czego zabrakło w moim życiu. Czego zapomniałem i czego tak cholernie mi brakowało.
![](https://img.wattpad.com/cover/247567569-288-k754321.jpg)
CZYTASZ
endangered | oczami malfoya
FanficWidziałem cię o zmroku. Widziałem o poranku. Wszędzie. Zawsze stałaś tam, przed moimi oczami. Tak pięknie uśmiechając się do mnie. Zawsze chciałem być z tobą. A więc za tobą dalej podążę. Jeśli to zrobię zechciałbyś być moja po wieki?