13

399 27 4
                                        

24 listopada

Wstałem rano by przygotować się do turnieju. Schodząc na dół razem z chłopakami usłyszeliśmy te szydercze śmiechy gryfonów. Był tam Harry, opowiadał o czymś. Postanowiłem podejść i podrwić z nich.
-Potter! Co tak mielesz tym jęzorem na lewo i prawo
*śmiech Crabbe i Goyla*
•Widzisz Malfoy, ja przynajmniej mam o czym opowiadać.
-No to gadaj co się takiego wydarzyło-spytałem sarkastycznie
•Pamiętasz jak mówiłeś że Stell mi się podoba? Miałeś rację to prawda. Wczoraj na naszym przyjęciu coś zaiskrzyło. To był niezapomniany pocałunek..
Przerwałem mu
-Co do cholery!? Całowałeś moją Stell! Za kogo ty się uważasz- splunąłem
•Nie jesteście parą, więc mam do tego prawo- odparł spokojnie Harry
-Pieprzony Potter!- wrzasnąłem
Podszedłem do niego, popchnąłem go na ścianę, tak bardzo że tył jego głowy zaczął krwawić, w wyniku zderzenia z ceglaną ścianą.
•Malfoy uspokój się!- krzyknęła Hermiona
-Brudna szlamo! Śmiesz mi rozkazywać! Ta dziwka bierze się za każdego kogo popadnie! Dostanie za swoje! Potter też!
•Harry chodź musimy iść z tym do lekarza- powiedziała spokojnym tonem Hermiona i pomogła wstać Harremu
•A tylko jej coś zrobisz Malfoy!
-Uhuhu grozisz mi!?-splunąłem
•Po prostu nie waż się jej tknąć!
-Wejdź na głowę komuś innemu! Nie wtrącaj się w moje życie- syczałem
Postanowiłem szybko odnaleźć tą wredną dziewuchę. Nikt nie ma prawa mną pomiatać!
*Czułem jak moja złość przewyższa wszystko, mój charakter znów się ustatkował. Był jak wcześniej. W moim sercu płynął gniew i nic nie mogłem na to poradzić.*
Zacząłem biegać po schodach Hogwartu jak opętany. Nigdzie jej nie było.
-Pewnie siedzi w pokoju gryfonów- zamamrotałem sam do siebie
Zacząłem podążać w stronę ich Komnaty...
...

endangered | oczami malfoya  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz