21

310 15 4
                                        

*drzwi od dormitorium się zamykają*
Wszedłem do środka. Starałem się o niej zapomnieć. To ja jestem główna postacią w moim świecie, ja!-splunąłem
Przecież nie bedę zawracać sobie głowy jakaś szlama.
•Hej Draco..mm- powiedziała Pensy przygryzając wargę
-Czego chcesz?
•Bo wiesz.. przyjaźnimy się już tak długo może stać nas na coś więcej?-mówiła z pewnością siebie.
-Ja!? Z tobą!? Ha! No już od razu. Co ty sobie myślałaś- zacząłem się wyśmiewać lecz po chwili dodałem
-Czekaj! To może być dobry pomysł.
•Jakiś ty zmienny
-Przestań jęczeć
•Podoba mi się twój dominujący ton..

Złapałem ją za rękę i wyszedłem na korytarz. Ku moim oczom na podłodze jako pierwsza ukazała się Stell oparta o ścianę, bardzo płakała. Z początku mnie nie zauważyła lecz chwile później podniosła wzrok. Zobaczyła jak odchodzę z Pansy trzymając ją za rękę. Miałem obojętny wyraz twarzy. Starałem nie stracić nad sobą kontroli. Ścisnąłem jej dłoń jeszcze mocniej i pociągnąłem za sobą.

*Pov Stell*

Siedziałam sama na korytarzu. Wyznałam mu co czuje a on po prostu odszedł.. było mi kurewsko nie dobrze. Nie wiedziałam co począć. Bardzo go kochałam. Siedziałam i zaczęłam ryczeć. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi. Po chwili podniosłam wzrok ku górze i zobaczyłam tam jego wzrok. Piękne szare oczy wpatrzone we mnie tak głęboko. Miałam ochotę wstać, podejść i go przytulić tak mocno by nie mógł odejść. Nagle mój wzrok zwędrował niżej, na jego rękę, wtedy zobaczyłam, że trzyma on mocno Pansy.
Popatrzył na mnie z taka obojętnością. Ścisnął ją jeszcze mocniej i pociągnął za sobą..
Zniknęli za rogiem korytarzu.

Zapadłam się w jeszcze większy płacz.
*Oddałam mu swoje serce, czemu zamiast je przyjąć, zniszczył je.*
Nie miałam pojęcia, czy rozkochania mnie w nim było częścią szyderczego planu. Może, aż tak bardzo nie lubi reszty ludzi.

Jest zapatrzony w siebie, samolubny i arogancki. Lecz czemu moje serce nadal do niego należy...

*Pov Draco*

•Gdzie my leziemy!?-spytała Pansy
-Na spacer
•Już późno, a jutro jest turniej. Jesteś przygotowany na następne zadanie?
-Jestem najlepszy, wiec jasne- splunąłem
•Jesteś jakiś niewyraźny. Jesteśmy parą ciesz się skarbie
-Nie mów tak do mnie
•Draconie czyżby mój ton nie brzmiał cudownie- zaczęła mamrotać i przybliżać się do mnie
-Nie
•Możesz już przyznać, że długo czekałeś na tę chwilę..
Przybliżyła się do mnie. Nasze ciała były niemalże jednością. Jej usta wznosiły się ku górze chcąc muskać moje. Zaczęła szeptać mi do ucha.
Nie mogłem już tego znieść. Cholernie chciałem, żeby była to Stell, nie ona. Lecz wiedziałem, że nie mogę wrócić.
Odepchnąłem Pansy.
•Co ty wyprawiasz do cholery!?
-Wracam do pokoju. Tobie też radzę. Jeśli Snape cię przyłapie na węszeniu korytarzy będziesz mieć przesrane.

Zacząłem szybkim krokiem zmierzać w stronę dormitorium.
Byłem przy wejściu. Jej już tam nie było. Zniknęła, tak szybko jak zachodzące słońce..

Wszedłem do pokoju. Nie chciałem się już niczym przejmować. Przebrałem się i położyłem spać. Chciałem by nastał nowy dzień.

endangered | oczami malfoya  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz