38

149 7 1
                                    

Siedząc wtulony ze Stell przez co najmniej 5 minut zdałem sobie sprawę co może być horkruksem.
-Stell, musimy iść!
•Gdzie?
-Już wiem, rozmawiałem z Luna. Mówiła coś o tym diademie Roweny Ravenclaw, który zaginął.
•Musimy znaleźć Harrego!

-Harry! Stój!
~Draco nie ma ani chwili do stracenia.
•Harry proszę stój! My wiemy!- krzyknęła Stell kiedy tłumy czarodziejów opanowały korytarze
~Co wiecie?
•To zaginiony diadem Ravenclaw. To jest ten Horkruks. Prawdopodobnie znajduje się tu, w Hogwarcie.
•Ten o którym mówiła Luna?- spytała Hermiona
-Tak musimy się pospieszyć- odparłem
~Muszę tam biec, jak najszybciej, śmierciożercy są w drodze!
•Harry! Uznaliśmy z Hermioną, że nic nam po horkruksie.
~Jak to?
-O czym wy mówicie? Przecież to kluczowa rzecz.
•Chyba, że możemy go zniszczyć.- odparła Hermiona
•I pomyśleliśmy..
•..Ron pomyślał, to jego pomysł. Genialny.
•Zniszczyłeś dziennik Toma Riddle'a klem bazyliszka. Uważamy, że wiemy, gdzie taki znaleźć.
-I wtedy będziemy mogli zniszczyć korkruks..
•A następnie uśmiercić Voldemorta- dodała Stell
•Dokładnie.- Odpowiedziała Hermiona
~Okej. Ale weźcie to. Znajdziecie mnie po powrocie.
•A ty dokąd?- krzyknęła Hermiona gdy Harry odbiegał
~Do domu krukonów. Gdzieś muszę zacząć.

•Hermiona, Ron, idźcie po kieł, ja z Draco przejrzymy Hogwart.

Harry odbiegł, Hermiona i Ron też. Zostałem sam ze Stell lecz nie mogłem teraz o tym myśleć. Musieliśmy im pomóc
Była rzecz którą chciałem im wyjawić, musiałem, ale nie miałem odwagi.
Przecież Voldemort po tym jak odwróciłem się od niego będzie skłonny wymontować także mnie oraz mych bliskich. Nie mogę dopuścić do ich cierpienia. Napewno nie do cierpienia Stell.
•Draco, pośpiesz się, musimy szukać!
-Chodźmy!

-Longbottom!
•Stell, Draco
•Idziemy z tobą.- odparła Stell
•Chodźcie, za mną, musimy dogonić profesor.

•Chcemy dobrze zrozumieć. Pozwala nam pani?
~Zgadza się, Longbottom.
•Wysadzić go?
~Boom!
•Czad. Ale jakim cudem to zrobimy?
~Stell, Draco, Neville. Omówicie to z panem Finniganem. Idźcie już.

-Neville mamy ci w tym pomóc?
•Nie, nie mogę ciagle chować się w czyimś cieniu. Chce przyczynić się do zagłady samego Voldemorta. Uczynię to.
•W takim razie my idziemy szukać Horkruksu. Draco! Szybko!

Pobiegłem wraz ze Stell. Przeżywaliśmy zamek wzdłuż i wszerz i nie mogliśmy odnaleźć diademu.
Przez okna było widać tylko rzucające zaklęcia obronne by opóźnić Voldemorta.

-Piertotum locomotor!- donośny wrzask zaklęcia Mcgonagall rozniósł się po Hogwarcie.

Do walki wkroczyli Hogwarccy żołnierze w obronie naszej szkoły, naszego domu.

-Protego maxima. Fianto duru. Repello inimicum.- wymawiali w kręgu wszyscy czarownicy.
Hogwart otoczyła błona wykładająca zlekko jak piórko lecz nie do przebicia po pierwszym strzale.
Ludzie szaleli. Strach w ich oczach. Wiedza, że to wszystko może skończyć się źle. Wiedza o tym, że mogą przy tym kogoś stracić. Poczucie strachu i niebezpieczeństwa przeszywające nas tu wszystkich aż od stóp do głów nie opuszczały nas choćby na chwilę.
-Stell obiecaj. Obiecaj, że to będzie koniec, że ten koszmar skończy się na zawsze i wszystko będzie jak dawniej. Że będziemy mogli żyć w szczęściu razem nie znając więcej bólu.
•Draco obiecuje.
-Kocham cię Stell. Bądź bezpieczna.
•Ja ciebie też tak bardzo. Nie martw się wszystko będzie jak kiedyś, ja, ty i zamykająca się z każdą minuta przestrzeń między nami aż oddychać tym samym powietrzem będziemy.

endangered | oczami malfoya  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz