30

257 12 0
                                    


A więc proszę moja droga...nie zostawiaj mnie nigdy. Spędźmy razem resztę życia udając, że nic oprócz nas nie istnieje. Jesteśmy jedyni...byliśmy dla siebie jedyni póki nie miałem wyboru...póki nie zapomniałem o tobie tak szybko jak się w tobie zakochałem...

~•~Ostatnie dni jesieni~•~

Mijały dni, tygodnie, miesiące a ja nadal czułem chęć posiadania jej na własności, mojej małej Stell, dzięki której mój świat stanął do góry nogami, życie i dni mijały spokojniej lecz dusza była bardziej bujna i mieszały się w niej szczęśliwe wspomnienia.

Bycie tym jedynym dla kogoś kto porzucił swoją przeszłość by móc przezywać właśnie teraz na nowo wraz z tobą każdego dnia przyszłość jest pięknym bujnym marzeniem, marzeniem które w moim przypadku zostało spełnione. Oddała mi się, była moja, jedyna i niepowtarzalna. Dokładnie taka jaką mogłem sobie wyśnić.
Gdy tylko myśląc o tobie moje serce przeszywało szczęście wiedziałem, że bez ciebie nie zaznam już spokoju.

Gdy otworzyłem oczy zobaczyłem na ścianie w mojej komnacie odblask światła padającego tuż zza okna, odwróciłem się plecami do niego, na przeciwko mnie byłaś ty, twoje oczy wpatrzone we mnie tak pięknie.

•Dzień dobry Draco
-Witaj moje kochanie. Wyspałaś się? Wyglada na to, że zasnęłyśmy podczas robienia tych referatów- powiedziałem uśmiechając się
•Tak wyspałam się. Według mnie Snape nie powinien zadawać aż tyle pracy domowej.
O nie spójrz! Nawet ich nie skończyliśmy..
Czeka nas ostra rozmowa- mówiła wzdychając
-W porządku. Nie martw się, jakoś go przegadam.
•Jak chcesz to zrobić?
-Zauważyłem ostatnio, że przesiaduje on często w moim domu, gdy w wakacje wróciliśmy do swoich domów bywał tam niemalże codziennie.
•Może twoi rodzice knują coś ze Snape'm?
-Wydaje mi się, że możesz mieć racje.. muszę ci coś wyznać, zanim wróciłem do Hogwartu, pakując się usłyszałem rozmowę mojego ojca z matka. Mówił jej, żeby mi powiedzieć a ona zaprzeczyła i odpowiedziała ,,dowie się w swoim czasie,, Boje się tego co może się wydarzyć. W końcu podobno Czarny Pan powrócił..
•Twoja rodzina napewno nie ma z tym nic wspólnego!
Gdyby miała, Snape nie przychodziłby do twojego ojca, przecież jest nauczycielem w Hogwarcie, co prawda jest wredny ale nie na tyle by móc mieć coś wspólnego z Czarnym Panem.
-Obyś miała racje Stell..
•No już, nie myśl o tym, jakoś to rozwiążemy a teraz musimy wstać i iść na śniadanie.
-Zajmuje łazienkę!
•Oh no niech ci będzie. Najlepiej jak pójdę do siebie. Spotkamy się przed sala.
-Dobra tylko nie zapomnij książek!- krzyknąłem gdy wychodziła.

Wziąłem czysta koszule i sweter i poszedłem pod prysznic. Włożyłem ubrania i psiknąłem się Dior Sauvage, wyczesałem dokładnie włosy. Chciałem zabrać ją dziś na polanę, była chłodna jesień wiec nie byłby to długi spacer, nie chciałem by zmarzła.

Otworzyłem drzwi i wyszedłem z pokoju podążając do wielkiej sali. Przechodząc korytarzem usłyszałem rozmowę. Schowałem się za wnękę i zacząłem podsłuchiwać, był to Snape.
~Coś ty narobił. Wiesz ile teraz mamy przez ciebie roboty, kto teraz zajmie się maszyną?- mówił Snape
•Przepraszam, przepraszam chciałem tylko pomóc.. nie krzywdź mnie.
-Nie zrobię tego bo ktoś nas jeszcze usłyszy.

Kątem oka wychyliłem się by sprawdzić kto rozmawia ze Snape'm
Nie znałem go, był mi całkiem obcy, wyglądał na kogoś kto wtargnął tu i nie został zauważony.
Zobaczyłem jak osoba odwróciła się w moja stronę wiec szybko się odchyliłem.

•Naprawdę nie chce robić problemów, odejdę już, zaraz się teleportuje i już nie wrócę obiecuje.. t-tylko proszę n-nie krzywdź mnie.

Słyszałam kroki, mężczyzna odchodził chociaż czy można go nazwać mężczyzna jeśli bał się Snape'a?
-Obliviate!

Później słyszałem tylko jakieś nieznane mi dotąd zaklęcie którym sprawił, że mężczyzna zniknął. Pewnie przeniósł go gdzieś. Lecz czy odnajdzie się on w tym świecie nie znając siebie?

O jakiej maszynie mówił..

Co chwile wychylałem się zza tynku by sprawdzić czy korytarz był już wolny. W końcu udało przedostać do wielkiej sali.

-Stell! Tu jestem!
•Draco!
Podbiegła do mnie i przytuliła.
-Głodna?
•Oj nawet nie wiesz jak bardzo. Tylko martwię się tymi referatami..
-Spokojnie załatwię to- podszedłem do niej i pocałowałem w czółko.
Będziemy mogli potem porozmawiać? Chodzi o Jake'a.
•Naprawdę o nim chcesz rozmawiać? Ehh no dobrze. Tylko proszę nie kłóćcie się. Oboje jesteście dla mnie ważni. Rozumiesz prawda?
-Tsa, chodźmy już.
Pociągnąłem ją za rękę i lekko uśmiechnąłem się lecz s środku coś się we mnie zagotowało ,,oboje jesteście dla mnie ważni,,

Jak to oboje?

Puściłem jej rękę i poszedłem do swojego stołu. Za chwile obok mnie zawitała Pansy a na przeciwko Jake wraz z Zabinim. Wiedziałem, że zaraz może zdarzyć się więcej niż przez moje całe lato..

________________________________
Kochani wrzucam kolejny rozdział. <3
Chciałbym wam tylko oznajmić, że moja powieść nie jest pisana CZASOWO tak samo jak jest to w książce.

Jeśli wam się podobało zostawcie coś po sobie.
Gorące uściski 🤍

endangered | oczami malfoya  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz