36

193 10 1
                                        


Stellaina, Stellaina Jones. Tak bardzo nie chciałaś bym cię poznał. Nigdy nie chciałaś poczuć do mnie tego uczucia. Nie wiedziałaś, że te wszystkie wspólne dni i noce, spacery, wylane przeze mnie łzy, nasze kłótnie i namiętności staną się wspomnieniem. Lecz czy gdybyś miała poznać mnie od nowa, takiego mnie którego spotkałaś pierwszego dnia po przerwie, zadufanego w sobie czarodzieja, czy zechciałabyś być przy mnie każdego nowego ranka?

Moje uczucia do ciebie zdradziły się dawno temu. Nie znałaś mnie a ja już wtedy miałem obsesje na twoim punkcie.

Tak bardzo chciałem cię poczuć.

Teraz mogę cię dotknąć i odgarniać kosmyki twoich włosów.

Stell moja droga.

Jestem ci wierny, byłem ci wierny od momentu gdy cię ujrzałem. Zawsze wierny pozostanę.

Zaplamione wspomnienia w głowie nie daje mi dobrych znaków gdy tylko wciąż myśle o tobie.

Jesteś moim nałogiem, którego wyleczyć nie potrafię.

Tyle radosnych chwil zarazem jak męczarni, jakie przeze mnie przeszłaś. Gdziekolwiek jesteś nie zapomnij o mnie.

Marzec 1998
Tego samego dnia w którym Harry odwiedził to miejsce, tego samego dnia w którym po tylu dniach ujrzałem jej piękne oczy, tego samego dnia przeklętego wieczoru nie mogłem zasnąć.

Była 1.00 a ja myślałem tylko nad tym, że już niedługo czeka mnie najprawdziwsza bitwa.

Chciałem by przy mnie była, chciałem położyć się jej na ramieniu i słuchać jej conocnych historii. Była dla mnie wszystkim. Teraz zostałem sam, bez niczego, nie miałem nic na czym mogłoby mi zależeć, smierć w każdej sekundzie spędzonej w tym dworze stawała się sensowną opcją.

4.00 na dworzu widniał świt, nie zmrużyłem oczu tej nocy. Przecież i tak już nie zasnę. Wysunąłem się spod kołdry i podszedłem do lustra w łazience. Patrzyłem na siebie i czułem jakby cześć mojej duszy została uwięziona w przeszłości. Nie pamiętałem osoby, którą sam byłem. Stałem tam, przed lustrem wpatrując się w siebie a mimo to czułem do tego odbicia urazę. Nienawidziłem się za to co przydarzyło się dla uczniów Hogwartu. Nienawidziłem się za to, że wstąpiłem do śmierciożerców. Nienawidziłem się za to, że jej serce pękło gdy spojrzała na mnie dzień wcześniej.

Miałem podkrążone oczy i wychudzone policzki, kość żuchwy była tak ostro wyodrębniona.

A gdyby tak przeżyć te chwile od nowa?

Poszedłem na dół. O dziwo było pusto jak nigdy wcześniej. Zapach mojego dzieciństwa i wspomnienia związane z tym domem. Zabawy ze Zgredkiem, moim jedynym przyjacielem.
Zatracenie się w tym było nie istotne.
Bym tylko mógł przyspieszyć czas...

Do kuchni wkroczyło 2 szmalcowników, zgarnąłem jabłko i wróciłem do komnaty.
Położyłem się na łóżku, kawałek pergaminu oraz pióro leżące na mojej szafce nocnej dawało mi znaki bym napisał do niej list.
Kochana Stell...

~•~

1 maja 1998
O poranku słychać było tylko zamieszanie spowodowane w mojej kuchni. Przeczesałem włosy ręka i poszedłem do sprawdzić.
-Mamo...o co te całe zamieszanie? - spytałem niechętnie
•Posłuchaj mnie synu. Tylko nie panikuj, wiem że ukrywasz przede mną ataki które dostajesz od pół roku.
-Mamo..
•Spokojnie Draco, nie wiemy czy to prawda ale o świcie Bellatriks poszła do banku Gringotta.
Nie widzieliśmy Belli przez kilka dni i nie wiemy czy to faktycznie ona a może ktoś próbuje wydobyć coś z jej skrytki. Tamtejsze gobliny mają to sprawdzić puki co nie denerwuj się i staraj się nie rozmawiać z nikim stąd. Wracaj do pokoju.
-W porządku.. - odpowiedziałem
To napewno Harry i reszta.

Czekałem.

Drzwi do mojej Komnaty szybko się otworzyły.
•To oni, to Harry Potter. - oznajmiła Narcyza
-Matko czy to źle?
•Włamali się do skrypty Belli. Ukradli coś..
-Co takiego?
•Horkruks, puchar Helgi Hufflepuff, nasz pan słabnie z każdą chwilą. Goni nas czas. Wiesz mój drogi, że niedługo atak na Hogwart będzie konieczny.

-Matko co się dzieje?
•Synu spokojnie.
•Narcyza! - krzyczał z daleka mój ojciec.

Wszyscy łapczywie poruszali się po dworze.
-Ojcze co się dzieje?
•Byliśmy u Gringotta. Pan Potter skradł coś potwornie ważnego. Kolejny z horkruksów jest w jego posiadaniu.
-...Voldemort słabnie
•Nasz pan zaprasza wszystkich na spotkanie do sali.
•Draco chwyć mnie za rękę idziemy. - powiedziała moja matka

Podążaliśmy za moim ojcem.

~Dziękuję wam bardzo za przybycie, chciałbym ogłosić iż Harry Potter gdzieś tu jest i właśnie odebrał mi kolejny horkruks!
Dobra nowina jest taka że pan Potter wpuścił mnie do swojego umysłu. Mam nad nim przewagę, jestem też w posiadaniu czarnej różdżki. Dopnę swojego nieważne za jaką cenę!
Zła wiadomości jest taka iż Harry wie, że horkruks ukryty jest na Hogwarcie.
Bądźcie w pełnej gotowości. Gdy ten zjawi się tam będziemy musieli atakować.

Oczy wszystkich zaczęły z niedowierzaniem rozglądać się po sali. Czarodzieje szukali winnych wśród swoich.
Wszytko było takie nieoczywiste.

~Musimy być silni. Silniejsi niż kiedykolwiek indziej. Musimy być gotowi na walkę, Hogwart przegra a wtedy my będziemy świętować! To my przejmiemy to wszystko! Pragniecie tego prawda? A więc do roboty! Ćwiczcie zaklęcia i przygotowuje się. Bitwa już wkrótce a seans śmierci Pottera nadciąga. - uśmiechnął się drwiąc

Wieczór
Noc stała się polowaniem.
Wszyscy o nich wiedzieli. Wiedzieli, że będą próbować przedostać się do Hogwartu. Śmierciożercy byli wszędzie.

_______________________________

Wrzucam kolejny rozdział 🤍
Chciałbym przypomnieć gdybyście mieli jakieś wątpliwości, że rozdziały nie są dokładne z książką ani filmem i niektóre wydarzenia zostały przekształcone.

Jeśli wam się podobało zostawcie po sobie ślad.
Zachęcam do udostępniana mojej powieści!
- Z

endangered | oczami malfoya  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz