37

215 10 5
                                        


Jakoby miałbym być sobą jeśli to właśnie część mnie oddaliła się w nieznane.
Sekunda,
Może dwie,
Tyle czasu dzieliło cię od przyszłości w której mieliśmy być dla siebie.

Moja droga to dzięki tobie nauczyłem się być sobą, pokazałaś mi jak postrzegać świat, życie, ludzi oraz pochłaniać emocje innych.

Nie zawsze nam się układało i nie zawsze byliśmy dla siebie wystarczający. Lecz patrząc na ciebie teraz myśle że byłaś wystarczająca dla mnie. Twoja dobroć pochłonęła mnie całego.
Nie znam bólu który mnie przeszywa.

Cierpię.

Rany się zagłębiają.

Gdy wpadliśmy wtedy na siebie i tak czule spoglądając na mnie gdzieś tam w środku mając nadzieje że jest we mnie ukryta dobroć kierowałaś te wszystkie słowa moje serce oddało się całkowicie dla ciebie.

Stell jestem twój w pełni mogę ci obiecać, że moja pozostaniesz.

Proszę.. nie teraz.. straciliśmy za dużo czasu. Nie wiedziałem, że każdą sekunda będzie tak ważna. Gdybym mógł podarowałbym ci trochę czasu.
Spojrzałabyś wtedy na mnie tym swoim uśmieszkiem jakby nic nie miało znaczenia.
Powiedziałabyś, że wszystko będzie dobrze, że się ułoży.
Dziś tak nie myśle, nic już nie zmieni tych sekund, które nie powinny mieć znaczenia.

Nie powiedziałem ci tego. Tak cholernie żałuję, że cię zapomniałem. Że musiałaś przezywać to wszystko, będąc w samym centrum zdarzeń, pamiętając przeszłość i widząc to jak twój ukochany o tobie nie pamięta. Jak układa swoje życie na nowo, a ciebie w nim nie ma. Żałuje, że mimo wszystko nadal mnie kochałaś.
Tyle przecierpianych chwil a mimo to miałaś nadzieje.
Chciałaś, żebym żył. Nic innego się nie liczyło. Chciałaś, żebym był szczęśliwy i mimo to wiedząc, że jesteś tą jedyną pozwoliłaś mi zapomnieć.

Straciłem za dużo czasu.
O wiele za dużo jeszcze przede mną.

Przecież nie potrafiłbym żyć gdybys odeszła; a jednak klęcząc ze łzami w oczach oddycham.

Moją głowę zaprzątały myśli o Stell, o bitwie. Tak bardzo nie chce walczyć przeciwko nim.
Kocham ją. Miłość oznacza całkowite oddanie się w ręce partnera. Muszę to zakończyć. Muszę odejść od śmierciożerców. Nie chce być jednym z nich, nie chcę być jak ojciec. Jestem inny, lepszy, dzięki niej.
Muszę zwrócić się do matki.

-Matko? - mówiłem szukając jej po całym dworze.
•Draconie! Tutaj jestem. Coś się stało? - krzyknęła do mnie spod fontanny.
-Muszę ci coś powiedzieć. Gdzie Lucjusz?
•Draconie mów do niego ojcze.
-Nie mogę..
•Synku co się dzieje?
-Nie mogę tak dłużej. Nie mogę być jednym z nich. Nie chce być jednym z nich.
•O czym ty mówisz synu?
-To wszystko.. to było impulsywne. Harry rzucił na mnie obliviate jego różdżka była zepsuta. Pamiętałem praktycznie wszystko. Ale zapomniałem o najważniejszym. O niej. O mojej ukochanej. Pozwól mi odejść. Nie mogę walczyć przeciwko mojemu domu. Pomóż mi.
•Draco.. przykro mi. Nie możesz sprzeciwić się Czarnemu Panu. Nie możesz tego zrobić. Zabije cię, zabije nas wszystkich. On wybrał Ciebie, Ciebie synu.
-Matko pozwól mi. Pomóż mi uciec. Muszę tam być. Przy niej i przy nich wszystkich! To mój dom! Nie ten zapyziały dwór! Nie poznaje tego miejsca. Chce wrócić do domu!
•Draconie uspokój się! Jesteś jednym z nas. Nie możesz przerwać rozkazów Voldemorta. Musisz być mu posłuszny. To nasz pan.
•Co się tu dzieje?! Narcyzo? Draconie? - pytał mój ojciec
-Ja..odchodzę. - odpowiedziałem stanowczym głosem.
•Gdzie odchodzisz?
-Nie bedę jednym z was. Wracam do Hogwartu. Do mojego domu i przyjaciół.
•Lucjuszu tylko spokojnie - próbowała Narcyza
•Oh dziecko, jesteś taki niewystarczający i głupi. Nawet nie wiesz czemu Czarny pan cię wybrał. Nikt tego nie wie, jak mógł wybrać kogoś tak bezmyślnego i bezufnego.

endangered | oczami malfoya  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz