,,2 dni później''
Rano obudziły mnie warknięcia tuż, zza drzwi.
Wkurwiłem się, wstałem i zacząłem podążać w stronę drzwi. -Czego na cholerę!?
Moje kroki zbliżały się do drzwi. Mocno szarpnąłem za klamkę i pociągnąłem.•Hej skarbie. Mam nadzieję, że o mnie śniłeś-
sapnęła Pansy.
-Ta, cholera pragnąłem cię
•Ouch, wyczuwam lekki sarkazm
-Nie wyobrażaj sobie za dużo- syczałem przewracając oczami.
•Oj już daj spokój. Zabini wstawaj. Wypad.
•Ludzie ja śpię, nie widać!?
•Wyjazd-sapała Parkinson
•Dobra już. Chociaż nasz kochany Dracuś wolałby być raczej uratowany- śmiał się szyderczoZabini wyszedł. Zostałem sam na sam z tą żmija. Nie chciałem, lecz wiedziałem, że muszę się do niej przyzwyczaić. Nie mogłem być z moja Stell. Potrzebowałem kogoś w zamian.
Pansy zaczęła zbliżać się do mnie, jej oddech przyspieszał, jej błądzący wzrok po komnacie wariował. Czuła pożądanie, chciała bym był jej.
-Co ty wyprawiasz Parkinson?- pytałem widząc jak się zbliża
•Mam na ciebie ochotę.
-A kto w Hogwarcie nie ma, pf- sapnąłem
•Tylko ta mała szlama. Omija ją taka zabawa.
-Nie wyrażaj się tak o niej.- warknąłem, łapiąc ją za szyje.Zacząłem przyciągać ja bliżej. Chciała mnie a ja potrzebowałem jej.
Nasze usta zaczęły muskać się o siebie.
Chciałem, żeby ten głośny oddech należał do Stell. By była moja i tylko moja. Jak bardzo mogłem pragnąc czegoś co nie należało już do mnie.*Pov Parkinson*
Nie mogłam oprzeć się jego pięknym oczom. Widniała w nich złość, smutek i żal. Pragnęłam by był mój tyle czasu. W końcu należał do mnie. On cały. Nie do Stellainy. Do mnie i wyłącznie. Zaczęłam podążać w jego kierunku. Czułam głód. Chęć by stał się prawilnie mój doprowadzała mnie do szaleństwa. Podeszłam do niego. Zaczęliśmy wymieniać się zdaniami.
Złapał mnie za szyje i przyciągnął bliżej siebie.
Chciałam go. Pocałował mnie.*Pov Stell*
Od paru dni nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Noce stawały się nieprzespane. Każdy dzień zlewający się ze sobą przypomniał mi jego pocałunki, jego słowa. Jego muskularna sylwetkę obejmująca mnie w biodrach.
Sposób w jaki wtulał się we mnie był cudowny.
Brakowało mi tego. Kochałam go bardzo i nie mogłam znieść tej rozłąki.
Nie znalałam odpowiedzi na wiele pytań. Wiele odpowiedzi błądziło po mojej głowie. Wiele znaków i wskazówek które pokazywały mi drogę wprost na drzwi od komnaty Draco szybko topiły się w moim umyśle.
Nie rozumiałam dlaczego Harry stwierdził, że jestem jego. Nasza kłótnia była dziecinna, lecz nadal nie znałam jej sensu.,,Czekałem na to tak długo. Odkąd cię poznałem, zamieszkałaś w moim sercu. Zawsze byłaś dla mnie jedyna i zawsze będziesz. Cieszę się, że w końcu czujesz to samo. Co prawda nie dowiedziałem się tego od ciebie, lecz to nie ważne. Ważne, że w końcu możemy być razem''
Nie rozumiałam sensu tej wypowiedzi. Kto mógł być tak głupi i powiedzieć mu takie rzeczy.
Przez tą osobę pokłóciłam się z moim najlepszym przyjacielem. Nie potrafię spojrzeć mu teraz w oczy.Moje nogi poruszały się ciężko przemierzając każdy metr korytarzu. Nagle znalazłam się pod drzwiami Draco. -Czy podświadomie moje ciało zaprowadziło mnie tam..
Stojąc tam, nie słyszałam nic, odczuwałem tylko żal i rozgoryczenie. Chciałam to naprawić.
*Czyżbym na niego nie zasługiwała?*
Chciałam być z nim. Tylko z nim i nikim innym. Reszta nie była dla mnie ważna. Jego bicie serca mi wystarczało. Jego piękny uśmiech. Jego szare oczy w których topiłam się tak często. Jego oddech który czułam na mojej szyi każdego dnia. Te czasy zniknęły. Czasy po nich zapadały coraz bardziej w niepamięć jakby to wszystko było jednym wielkim snem i pragnieniem...Nie mogłam tak dłużej. Chciałam by był, był przy mnie, trzymając mnie za rękę każdego dnia.
Podeszłam bliżej drzwi, moja ręka unosiła się ku górze. Zapukałam kilka razy.
Nic nie słyszałam, żadnych kroków dążących w moja stronę.
Postanowiłam wejść. Chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi..________________________________
Mam nadzieje, że dobrze przyjmiecie kolejny rozdział. <3

CZYTASZ
endangered | oczami malfoya
Fiksi PenggemarWidziałem cię o zmroku. Widziałem o poranku. Wszędzie. Zawsze stałaś tam, przed moimi oczami. Tak pięknie uśmiechając się do mnie. Zawsze chciałem być z tobą. A więc za tobą dalej podążę. Jeśli to zrobię zechciałbyś być moja po wieki?