Rebekah rzuciła partnerom skonsternowane spojrzenie.
- O co wam chodzi? - spytała, przenosząc je raz na Alice, raz na Klausa.
Żadne z nich nie zamierzało się jednak odezwać. Ani na sekundę nie odrywali wzroku od dwóch postaci powoli zbliżających się do tarasu, na którym stali. Rebekah, orientując się szybko, że nie doczeka się odpowiedzi, przechwyciła ich spojrzenia i odwróciła się w stronę, w które były one skierowane.
- O proszę, już wróciliście! - zawołała w stronę nowoprzybyłych. - Dobrze, że jesteś, Hope - dodała w kierunku rudowłosej. - Alice tu jest. Wreszcie możesz z nią porozmawiać!
Hope spięła się nieco, ale nic nie powiedziała. Pokiwała jedynie lekko głową na zgodę i uśmiechnęła się blado.
- Porozmawiać? Ze mną? - Alice uniosła z politowaniem brew, nie przestając mierzyć córkę Klausa złowrogim spojrzeniem. - To akurat nowość. Ostatnio do rozmowy byłaś raczej niechętna.
Hope spięła się jeszcze bardziej.
- O czym ty mówisz, Alice? - zdziwiła się Rebekah. - Nie sądziłam, że się znacie... Właśnie chciałam was przedstawić.
- Miałam już przyjemność poznać Hope - głos wampirzycy ociekał sarkazmem. - Dziękuję za naleśnika. Był przepyszny. A teraz, za pozwoleniem, pójdę do swojego pokoju...
Po tych słowach gwałtownie ruszyła z miejsca, kierując się w stronę domu.
- Poczekaj! - jej uszy niespodziewanie wypełnił akcent Elijah. - Muszę z tobą porozmawiać! Nie wiem, co stało się pomiędzy tobą, a moją siostrzenicą, ale teraz takie kłótnie nie mają znaczenia. Czy to, co mi powiedziała Rebekah, jest prawdą? Zaatakowała was jakaś niezidentyfikowana bestia?
Alice zatrzymała się, zaskoczona pytaniem mężczyzny. Zmarszczyła brwi, zastanawiając się nad odpowiedzią. Nie dane jej było jednak się odezwać, gdyż w tej samej chwili poczuła przy sobie obecność Klausa. Blondyn podszedł do niej i, piorunując brata wzrokiem, wykrzywił usta w grymasie złości.
- Musisz z nią porozmawiać? - powtórzył szyderczo. - Nie sądzę. Jedyne, co musisz, to stąd odejść.
- Klaus, dałbyś już, do cholery, spokój - warknął Elijah. - Rebekah też tak traktujesz?
- Traktowałem, dopóki Alice nie przekonała mnie, abym przestał to robić. Dopóki nie usłyszę tak samo rozsądnych argumentów co do zaufania tobie, spokoju nie dam.
Elijah zacisnął pięści i w wampirzym tempie pojawił się tuż przed bratem. Chwycił go za koszulkę i uniósł do góry.
- Myślałem, że sobie to wytłumaczyliśmy - wycedził wściekle. - Wiem, że postąpiłem źle i przepraszam cię za to. Ty jednak zachowujesz się jak obrażona dziewczynka. Ogarnij się!
Klaus jednym, płynnym ruchem uwolnił się z jego uścisku.
- Przysięgam, zrobiło się na prawdę przerażająco - prychnął bratu w twarz.
Napięcie między braćmi było ogromne. Mierzyli się wrogimi spojrzeniami i wystarczyło najmniejsze słowo, by rzucili się na siebie. Rebekah przestąpiła nerwowo z nogi na nogę.
- Przestańcie, proszę - jęknęła. - Alice, powiedz im coś - dodała płaczliwie, zwracając się do milczącej dotychczas wampirzycy.
Te słowa sprawiły, że skaczący sobie do gardeł bracia oderwali się od siebie i odwrócili się w stronę wspomnianej przez Rebekah dziewczyny. Alice jednak nie miała zamiaru się odezwać. Zamiast tego, wpatrywała się z uwagą w zmierzającą w jej kierunku Hope.
CZYTASZ
Splamieni krwią 2: Tu jestem, wampirku | Klaus Mikaelson
Vampire,, Każdy z nas ma w sobie iskrę zła. Kwestią tego, czy ją wykorzysta, czy nie, są jego możliwości i żal do świata, jaki posiada." Gdy wszystko wydaje się być idealne, coś musi zacząć się komplikować. W przypadku Alice i Klausa, zaczyna komplikować s...