Hope Mikaelson stała za rogiem malutkiego domku, ukryta w cieniu. To ona była właścicielką owych czujnym, niebieskich oczu i wyostrzonych uszu. Od jakiegoś czasu obserwowała Alice i śledziła każdy jej ruch. ,,Nie jestem szalona" - przekonywała się, często nawiedzana wyrzutami sumienia. - ,,Po prostu dążę do celu". Była już blisko dokonania niemożliwego, a z każdą kolejną minutą, jej podekscytowanie było coraz większe.
Alice bardzo ułatwiła jej zadanie. Mimowolnie całkowicie wpadła w pułapkę, którą Hope na nią zastawiła. No, może nie całkiem. Nastolatka musiała przyznać, że miała wiele szczęścia w realizacji planu. Osoba Lucasa była dla niej prawdziwym darem. Przyniósł jej rozwiązanie, którego tak długo szukała.
Dziewczyna zamierzała wydać sekret Alice. Chciała pokazać ojcu, jak bardzo się pomylił, stawiając ją ponad córką. ,,Koniec twojego panowania, King" - pomyślała z satysfakcją, wciąż obserwując skamieniałego z konsternacji Lucasa. Dokładnie wiedziała, co jej rywalka zrobiła. Oszczędziła tego chłopaka i ukryła to przez Klausem. Hope nie miała pojęcia, jakie zasady wyznawali w tym całym swoim partnerstwie, ale była przekonana, że pierwotny zdecydowanie nie pochwaliłby takiego zachowania. Miał obsesję na punkcie lojalności i często popadał w paranoje. Dzięki temu wybrykowi partnerki, zerwałby z nią znajomość i na nowo zainteresowałby się córką.
Jednak w podsłuchanej rozmowie pomiędzy Alice, a uroczym barmanem było coś, co ją zaskoczyło. Sama była świadkiem, jak wampirzyca użyła perswazji na Lucasie podczas ich pierwszego spotkania i kazała mu zapomnieć i wyjechać. To prawda, hipnoza zadziałała i chłopak wykonał to polecenie, ale Hope czuła, że coś poszło nie tak. Podobnie było przed chwilą. Alice ponownie użyła na barmanie perswazji i znowu, mimo pozornemu sukcesowi, czegoś w niej brakowało.
Hope potarła dłonią czoło i uważnie przyjrzała się Lucasowi. Chłopak wydawał się już trochę otrząsnąć z szoku i niepewnie zaczął iść z powrotem w kierunku swojego domu.
- Powinnam go zostawić - burknęła pod nosem Hope, starając się pohamować potrzebę rozmowy z barmanem.
Jednak jego częściowa odporność na perswazję była zbyt interesująca, żeby mogła dać mu odejść.
- Hej, chłopaku! - zawołała przyjaźnie, podbiegając do niego. - Dobrze, że kogokolwiek tutaj znalazłam... Zgubiłam się i nie mam pojęcia, gdzie iść. Pomożesz mi?
Podczas wypowiadania tych słów wyglądała bardzo beztrosko i wiarygodnie, ale w rzeczywistości pilnie skanowała każdy element ciała czarnowłosego. Z całej siły skupiła się na jego głowie, starając się ją przejrzeć.
- Ja... - Lucas zająkał się, rzucając dziewczynie niewidzące spojrzenie. - Kim jesteś?
Wydawał się być cały spięty i nerwowy, jakby po dziwnym spotkaniu z Alice nie chciał ufać już nikomu.
- Jestem tutaj przejazdem - odparła spokojnie Hope, uśmiechając się delikatnie. - Po prostu powiedz mi, gdzie jest najbliższa, otwarta o tej porze kawiarenka, żebym mogła odpocząć i zebrać myśli.
- Rozumiem - przyjazny ton głosu dziewczyny lekko go uspokoił. - Za rogiem jest uroczy bar mleczny, może ci się spodoba - powiedział nieśmiało, mrużąc śmiesznie oczy.
Hope uśmiechnęła się triumfalnie. Zdolności do manipulacji odziedziczyła po ojcu. ,,Teraz" - pomyślała, wyczuwając dogodny moment na działanie.
- Dzięki - powiedziała, rzucając Lucasowi pełne wdzięczności spojrzenie.
Następnie, uśmiechając się jeszcze szerzej, przytuliła go.
- Dawno nie spotkałam się z taką serdecznością - dodała celowo łamiącym się głosem.
Po tym spontanicznym geście, nie patrząc już więcej w kierunku barmana, odbiegła we wskazanym przed niego kierunku. W głowie miała tą jedną, istotną rzecz, którą udało jej się wyczytać z jego głowy podczas krótkiego zbliżenia. Czuła to, czuła delikatną, specyficzną energię, która go otaczała.
Lucas nie był w pełni człowiekiem.
CZYTASZ
Splamieni krwią 2: Tu jestem, wampirku | Klaus Mikaelson
Vampire,, Każdy z nas ma w sobie iskrę zła. Kwestią tego, czy ją wykorzysta, czy nie, są jego możliwości i żal do świata, jaki posiada." Gdy wszystko wydaje się być idealne, coś musi zacząć się komplikować. W przypadku Alice i Klausa, zaczyna komplikować s...