- Coś ty powiedziała? - warknął Klaus, gwałtownie zrywając się ze swojego miejsca.
Jego oczy błysnęły niebezpiecznie na bursztynowo, a dziki wzrok przeszywał Mirandę na pół. Kobieta wzdrygnęła się, ale zachowała spokój. To nie był pierwszy raz, kiedy poznała porywczy charakter wspólnika. Zadawała się z pierwotnym na tyle długo, by wiedzieć, jak się w takich sytuacjach zachować. Wzięła głęboki oddech i spojrzała na Alice. Liczyła, że dziewczyna uspokoi hybrydę i będą mogli w spokoju porozmawiać. Jednak wampirzyca wydawała się być zupełnie nieobecna. Silnie tarła czoło, pozostawiając na nim czerwone ślady.
- O co chodzi? - spytała zdezorientowana czarownica.
Klaus wykrzywił usta w gniewie. Zamknął oczy, próbując się opanować. Jednak kiedy je otworzył, błysnęły one czystym bursztynem, a czarne żyłki obiegły ich dolne końce, nadając hybrydzie przerażającego wyglądu.
- Coś ty powiedziała? - ryknął, gwałtownie uderzając pięścią w stół.
Para siedząca w rogu, aż podskoczyła. Z oburzeniem odwróciła się w kierunku nieodpowiednio zachowującego się klienta baru, ale kiedy pierwotny zmierzył ich zamierającym krew w żyłach spojrzeniem, pośpiesznie wrócili do swoich poprzednich pozycji, szeptając coś do siebie lękliwie. Pierwotny prychnął i z wściekłością odbił się od końca stolika, z zamiarem opuszczenia pomieszczenia. Zamarł jednak, gdy poczuł na ramieniu dłoń Alice. Wampirzyca stała tuż za nim, patrząc na niego z roztargnieniem.
- Klaus, poczekaj - wyszeptała, za wszelką cenę starając się brzmieć delikatnie. - Miranda nie wie, o co chodzi. Pozwól jej wytłumaczyć dokładnie, czego się dowiedziała. Potem możemy opowiedzieć jej, dlaczego tak zaniepokoiło nas wspomnienie Appalachów.
Po tych słowach, pociągnęła go lekko z powrotem w kierunku zdezorientowanej czarownicy. Hybryda westchnął głośno i zaszczycił kobietę chłodnym spojrzeniem. Głos i dotyk Alice uspokoił go. ,,Teraz emocje na nic się nie przydadzą" - pomyślał. - ,,Musimy rozpoznać problem".
- Dobrze, Mirando - powiedział, krzyżując ręce na piersi. - Co jeszcze wiesz?
- Niewiele - odpowiedziała szybko czarownica, widocznie obawiając się kolejnego wybuchu mężczyzny. - Właściwie wszystko już powiedziałam. W wiosce , leżącej w pobliżu gór Appalachów, rzucono bardzo skomplikowany czar. Uznałam za stosowne was o tym poinformować. W końcu zależy wam na kontrolowaniu czarownic.
Kiedy skończyła mówić, rzuciła nerwowe spojrzenie na swoich towarzyszy. Alice siedziała nieruchomo na krześle, bezmyślnie ściskając kolano Klausa. Prawdopodobnie wcześniej położyła tam dłoń, aby go uspokoić. Pierwotnemu wcale to nie przeszkadzało - wydawał się być już całkowicie opanowany.
- Ty jesteś czarownicą - oznajmił, skanując Mirandę podejrzliwym wzrokiem. - Wciąż dziwi mnie, jak bardzo nienawidzisz swojego gatunku.
Kobieta otworzyła szerzej oczy i nabrała gwałtownie powietrza, z zamiarem zaprzeczenia. Zanim jednak zdążyła cokolwiek powiedzieć, Klaus podniósł rękę, uciszając ją.
- Ufam ci, Mirando i lepiej, byś mnie nie zawiodła - ostrzegł, groźnie mrużąc oczy. - Wiesz, co spotyka zdrajców.
Miranda odpowiedziała coś nerwowo, ale Alice przestała słuchać ich rozmowy. Wewnątrz jej głowy toczyła się zawzięta i krwawa bitwa, którą wampirzyca zdawała się przegrywać.
Czuła w sobie wybuchową mieszankę emocji, zbyt trudnych do opanowania. Dziewczyna nie wiedziała, skąd się pojawiły. Gdy Miranda wspomniała nazwę wioski, w której rzekomo rzucono jakąś klątwę, w głowie Alice narodziło się zaniepokojenie. Z każdym kolejnym słowem czarownicy, to zaniepokojenie nasilało się, stopniowo zamieniając się w nieuzasadniony gniew. Nie wiedziała, na kogo była zła. To nie była taka złość, jaką zawsze pokazywał Klaus, gdy coś nie było po jego myśli. Alice po prostu była wściekła i musiała się wyżyć.
Gdy pierwotny stracił nad sobą panowanie, ledwo zmusiła się, aby go uspokoić, sama nie mogąc się opanować. Teraz, gdy hybryda stłumił swój wybuch, gniew wampirzycy wzrósł do niesamowicie wysokiego poziomu. ,,Co się ze mną dzieje?" - panikowała. Z emocji mocniej zacisnęła dłoń na kolanie Klausa, a drugą z zacięciem masowała pulsujące skronie.
- Hej, wampirku... Wszystko w porządku? - zaniepokoił się pierwotny.
Te słowa przelały czarę buzujących w dziewczynie emocji. ,,Niech on nic nie mówi... Niech wszyscy zostawią mnie w spokoju!" - krzyczał umysł Alice. Dziewczyna z impetem zerwała się z krzesła. Jej głowa pękała, w uszach szumiało. Bezwładnie przykryła oczy dłońmi. Po chwili usłyszała, jak z jej ust wydobywa się jęk bólu.
- Alice, odpowiedz mi! - warknął Klaus, z poczucia bezsilności szarpiąc partnerkę za ramiona. - Co się dzieje?
Wampirzyca nie odpowiedziała. Słowa hybrydy docierały do niej jak zza mgły. Kolejny przeszywający powietrze jęk rozbrzmiał w pomieszczeniu. Małe szyby baru pękły w pół.
- Alice! - wrzasnął pierwotny.
Lampa zwisająca ze środka sufitu zamigotała, by po chwili spaść, niszcząc znajdujące się pod nią stoliki. Miranda skuliła się, z przerażeniem osłaniając głowę rękami, barman bez wahania ukrył się pod ladą, z szokiem wymalowanym na twarzy obserwując stamtąd przebieg niezwykłych zdarzeń, a szepcząca dotychczas para zastygła, nie mogąc ruszyć choćby palcem. Alice wydała z siebie ostatni, pełen złości i bólu krzyk, a budynek zatrząsnął się niepokojąco. Potem wszystko ucichło. Dziewczyna bezsiły opadła na kolana, trzęsąc się. Gniew zniknął.
- Alice... - wymamrotał Klaus, niepewnie podchodząc do dziewczyny. - Co to, do cholery, było?
Z każdym kolejnym słowem, jego ton głosu stawał się coraz ostrzejszy. Alice wstała ostrożnie. Mężczyzna był tuż przed nią i wpatrywał się w nią w szoku i niedowierzeniu.
- Uspokajasz mnie, a potem... No właśnie, co potem!? - krzyknął.
- Nie wiem - szepnęła wampirzyca. - Ja... Nie mam pojecia, co się właśnie stało...
Jej stan był opłakany. Oczy miała zaczerwienione, ciało wciąż nawiedzały dreszcze. Klaus, widząc to, westchnął i zamknął oczy. Następnie podszedł do dziewczyny i mocno ją przytulił. Ufał jej.
- Już spokojnie - mruknął kojąco do ucha Alice. - Wszystkiego się dowiemy... Nie ma co panikować.
Miranda przyglądała się partnerom z zaniepokojeniem. Siła i energia, którą wyczuła od wampirzycy, była ogromna. Kobieta nie wiedziała, co o tym myśleć. To, co przed chwilą miała miejsce, bardzo ją przeraziło.
Znała Alice już od jakiegoś czasu. Dziewczyna była inteligentna, rozsądna i, mimo porywczego charakteru, skłonności do zabijania oraz zgubnej słabości do Klausa, którą czarownica zauważyła u niej już w pierwszych tygodniach znajomości, Miranda uważała, że Alice King była wspaniałą osobą. Dopóki ktoś nie wyprowadził jej z równowagi lub nie był wrogiem jej lub hybrydy, zachowywała się bez zarzutu. Teraz jednak... To nie była ta sama osoba. Czarownica nie wiedziała, co bardziej ją przeraziło - nowe wcielenie dziewczyny, czy niespodziewana siła, którą u niej wyczuła.
- To była magia - wyszeptała Miranda, rzucając partnerom zlęknione spojrzenie. - Czułam magię...
--------------------------------------
Refren:
Imma straight up villain
Straight up villain
Yeah no feeling
Yeah no feeling
Straight up villain
Straight up villain
Yeah no feeling
Yeah no feeling
Tak idealnie pasuje do Klausa xD
CZYTASZ
Splamieni krwią 2: Tu jestem, wampirku | Klaus Mikaelson
Vampire,, Każdy z nas ma w sobie iskrę zła. Kwestią tego, czy ją wykorzysta, czy nie, są jego możliwości i żal do świata, jaki posiada." Gdy wszystko wydaje się być idealne, coś musi zacząć się komplikować. W przypadku Alice i Klausa, zaczyna komplikować s...