Dwoje ludzi wyszło z baru przy ruchliwej ulicy. Pierwszy szedł mężczyzna, bardzo szybko i z chłodnym zacięciem na twarzy. Tuż za nim podążała dziewczyna, wyglądająca na trochę młodszą. Mężczyzna przed nią narzucił bardzo szybkie tempo i miała lekki problem, by go dogonić.
- Klaus, poczekaj na mnie! - krzyknęła, starając się opanować drżenie głosu, wywołanego przez niewielką zadyszkę. - Dlaczego tak pędzisz?
Mężczyzna odwrócił się powoli w jej kierunku. Miał kamienny wyraz twarzy, owiany chłodną aurą. Jednak kiedy jego spojrzenie natrafiło na towarzyszkę, odprężył się nieco. Westchnął i szybkim, choć łagodnym ruchem ręki ponaglił dziewczynę.
- Musimy jechać - oznajmił. - Im szybciej dotrzemy na miejsce, tym lepiej. Chodź.
- Ale gdzie jedziemy? - jego rozmówczyni spytała zaskoczona, marszcząc brwi. - Możesz mi wyjaśnić?
Mężczyzna przewrócił oczami z irytacją. Wydawał się być bardzo pogrążony we własnych myślach i nie chciał się nimi dzielić z towarzyszką.
- Jedziemy Astonem Martinem - stwierdził niecierpliwie. - Lubisz ten samochód. A teraz chodź za mną.
- Ale...
-Po prostu chodź, Alice - przerwał jej ostro mężczyzna.
Dziewczyna prychnęła ostentacyjnie i ominęła go dumnie. Klaus zachichotał i podążył za nią.
- Masz mi wszystko wyjaśnić po drodze - burknęła przez ramię, nie przerywając marszu.
- Spokojnie, kochanie. Wyjaśnię - zaśmiał się mężczyzna, wyprzedzając ją.
Minutę później nie było już ich widać. Zniknęli za rogiem kamienicy, prawdopodobnie zmierzając do parkingu podziemnego ogromnego hotelu, w którym mieszkali. Przyglądająca się im dotychczas dziewczyna, wyszła ze swojego ukrycia na balkonie. Wampirzy słuch pozwolił jej wychwycić każdy, najdrobniejszy szczegół rozmowy pomiędzy partnerami. Śledziła ich od dłuższego już czasu. Poświęciła wiele godzin, męcząc się i trudząc, aby choć odrobinę odkryć ich plany. Zasada "Nie ufać nikomu w stu procentach" była w ich przypadku bardzo skuteczna.
Dziewczyna była bardzo zdeterminowana. Miała plan, który musiał się jej udać i dziewczyna nie chciała nawet myśleć, że mogłoby jej się nie powieść. Dla osiągnięcia celu rzuciła szkołę, która wiele dla niej znaczyła, opuściła bez słowa swoich przyjaciół... Wszystko po to, żeby w końcu spędzić czas z najbliższą jej osobą.
Owa dziewczyna była średniego wzrostu. Miała blond, lekko rudawe włosy, łudząco podobne do koloru włosów mężczyzny, którego przed chwilą obserwowała i tak samo intensywnie niebieskie oczy. Wydawała się być lekko przygnębiona i zmęczona, ale jej wzrok był pełen energii. Była tak blisko osiągnięcia swojego celu, marzenia...
Nienawidziła Alice King. Była jej zaciętym wrogiem, prześladowcą, którego wampirzyca nie mogła się pozbyć. Alice zabrała jej wszystko, czego zawsze pragnęła i tak bardzo łaknęła - Klausa Mikaelsona. Jej rywalka nieświadomie, ale skutecznie oderwała mężczyznę od kogokolwiek, kto nie był nią. Zabrała jej ojca, którego tak bardzo w tym momencie potrzebowała.
Dziewczyna nazywała się Hope Mikaelon i była córką pierwotnego. Była zwyczajną wpadką, która mu się przydarzyła... Córką, która prawie nigdy w życiu nie widziała ojca. Odkąd pamiętała, tatę zastępowała jej matka. Hayley Marshal była cudowną kobietą, z którą Hope miała wspaniałe relację. Niestety, w skutek nieszczęśliwego wypadku, rok temu zmarła. Klaus był na jej pogrzebie, ale nawet nie spojrzał na córkę. Stał jedynie z tą całą Alice i trzymał ją za rękę. Był zdruzgotany, ale to nie miało znaczenia. Nawet nie podszedł i nie spytał się Hope, jak się trzyma.
Dziewczyna chciała odzyskać ojca. Już od wielu lat wiedziała, kim jest na prawdę - bezdusznym mordercą, bestią, którą zabójstwa jedynie bawią. Mimo to, Hope go potrzebowała. Wciąż miała nadzieję, że uda jej się go odmienić. Musiała się jedynie pozbyć Alice King. Partnerka hybrydy jedynie zachęcała go do potwornych zachowań, ale gdyby zniknęła, Klaus mógłby znowu zainteresować się rodziną.
Hope wiedziała, że ojciec potrafił być delikatny. Gdy była młodsza, spędzili razem paręnaście dni, które wspominała bardzo miło. Jednak potem wszystko się posypało. Przez przypadek dziewczyna odkryła jego prawdziwą naturę. Zobaczyła, jak zabił jakiegoś człowieka, który przez przypadek wszedł na ich posesję. O dziwo, to wydarzenie wstrząsnęło nim nawet bardziej, niż nią samą. Od razu uciekł i od tego czasu więcej z nim nie rozmawiała. Z czasem Hope doszła do wniosku, że widziała w jego oczach wstyd i żal. Wstydził się, że odkryła, kim na prawdę jest. Jej też było wstyd, choć nie wiedziała, dlaczego. ,,To nie twoja wina" - powtarzała jej matka, ilekroć widziała, że córka zadręcza się tym wspomnieniem.
,,Teraz Hayley nie żyje" - pomyślała z bólem Hope, zamykając oczy, by powstrzymać łzy. - ,,Straciłam matkę i nie chcę stracić też ojca, nie ważne jakim potworem by był". Pamiętała go jako miłego i sympatycznego rodzica. Tylko ten obraz trzymał ją w całości po stracie matki. Nie ważne było, że był seryjnym, tysiącletnim mordercą. W tym aspekcie rozumiała Alice King - Klaus potrafił ukraść każde serce. Ale w jej planie nie było miejsca na litość dla nowej partnerki hybrydy. Chciała odzyskać ojca. Miała tą samą krew co on i również nie była niewinna. ,,Każdy popełnia błędy" - zmotywowała się, prostując się ze zdeterminowaniem. - ,,Wszystko będzie dobrze".
------------------
Hejka!!!
Przyznaję, że w rozdziale jest nieźle namieszane, jeśli chodzi o postać Hope i sytuacje z nią związane. Jednak, jak pewnie zauważyliście, nie trzymam się świata przedstawionego w ,,The Originals" i bardzo go modyfikuję, aby wszystko pasowało do wymyślonej przez mnie fabuły. Piszę tę notkę dla osób, które siedzą mocno w tym serialu, żeby nie były zdziwione xD
Tak na prawdę staram się, żeby nie trzeba było znać tego serialu, żeby to czytać, chociaż wiem, że i tak są tu same Klausomaniaczki xD Po prostu wykorzystuję niektóre postacie i część ich historii :P
Do następnego <3
CZYTASZ
Splamieni krwią 2: Tu jestem, wampirku | Klaus Mikaelson
Vampire,, Każdy z nas ma w sobie iskrę zła. Kwestią tego, czy ją wykorzysta, czy nie, są jego możliwości i żal do świata, jaki posiada." Gdy wszystko wydaje się być idealne, coś musi zacząć się komplikować. W przypadku Alice i Klausa, zaczyna komplikować s...