Ból. To była jedyna rzecz, która w tym momencie docierała do umysłu wampirzycy. Krew szumiała dziewczynie w uszach, a głowa paliła, jakby właśnie ktoś przypiekał ją żywym ogniem. Nie wiedziała, czy stoi, czy leży, ani gdzie dokładnie się znajduje - wszystkie takie informacje zlały się w nieskładną masę, z której wampirzyca nie potrafiła niczego wyczytać. Czuła tylko ból. Ból, który nieubłaganie ją paraliżował.
Nie wiedziała, ile czasu trwała w takiej nieświadomości. Mogła to być minuta, może nawet cały dzień. Jak przez mgłę słyszała podniesione głosy i dźwięki szarpaniny. Tak bardzo chciała się obudzić... Chciała żyć... Ale ten ból był nie do zniesienia... ,,Czy tak właśnie wygląda piekło?" - panikowała, nie potrafiąc wyrwać się z zawieszenia, w jakim się znalazła.
Świadomość wróciła do niej jeszcze bardziej niespodziewanie i szybko, jak odpłynęła. W jednej chwili Alice miała przed oczami jedynie ciemność, a w drugiej obudziła się, gwałtownie wciągając powietrze. Jednak ból nie zniknął. Przerażające uczucie odrętwienia, którego wampirzyca doznawała, kiedy była nieprzytomna, w rzeczywistym świecie było jeszcze mocniejsze. Ból nabrał na sile tak bardzo, że w oczach stanęły jej łzy, a ciałem wstrząsnęły dreszcze. Alice szybko zaczęła żałować, że się przebudziła.
- Alice! - do jej otępiałego bólem umysłu dotarł głos Klaus.
Ukochany brytyjski akcent sprawił, że wampirzyca poczuła w sobie nagłą siłę. Ledwo panując nad drżeniem ciała, uniosła się na łokciach z trawy, na której dotychczas leżała.
Klaus nie znajdował się już na zewnątrz ruiny. Alice musiała mocno wytężyć wzrok, aby go dostrzec - stał on bowiem w zaciemnionym wnętrzu budynku. Jego widok przyniósł dziewczynie ogromną ulgę, prawie pozwalając zapomnieć o bólu. Pierwszą myślą, która wpadła jej do głowy na jego widok była ulga, że nic mu się nie stało...
Spojrzenie Alice przesunęło się dalej, powoli przyzwyczajając się do mroku panującego w izbie. Sytuacja w środku była przynajmniej zaskakująca. Anna i Klaus stali naprzeciwko siebie, przeszywając wściekłymi spojrzeniami. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie poza pierwotnego. W jednej ręce trzymał on bowiem Mike'a, silnie przyciskając go do ściany. Ojciec Alice pluł i przeklinał, ale nie potrafił wydostać się z uścisku hybrydy, będąc całkowicie zdany na łaskę oprawcy. Druga ręka Klausa była zanurzona w piersi bestii, która skomlała cicho, rzucając Annie smutne spojrzenie szkarłatnych oczu.
- Alice... - wychrypiał Klaus, przestępując z nogi na nogę. - Żyjesz... Żyjesz!!!
Sprawiał wrażenie, jakby jedyne, o czym marzył było rzucenie się wampirzycy w ramionach. Jednak wciąż trwał w swojej poprzedniej pozycji, ograniczając się jedynie do silniejszego zaciśnięcia dłoni na szyi Mike'a.
Ból, który dotychczas rozchodził się po ciele Alice z prędkością światła, nagle przygasł. Obawa wymalowana na twarzy Klausa sprawiła bowiem, że wampirzyca poczuła coś zupełnie innego - rozczulenie. Serce, które dotychczas pompowało z zawrotną prędkością, niespodziewanie zwolniło, skurczając się w spokojnym, umiarkowanym tempie. Bursztynowe tęczówki Alice zabłysły.
Powoli i jakby z obawą przed kolejną falą bólu, dziewczyna podniosła się z ziemi. Zdrętwiałe nogi odmawiały jej posłuszeństwa, ale Alice zupełnie nie zwracała na to uwagi. Chciała znaleźć się przy Klausie - poczuć bijące z niego ciepło i dotknąć ciała... To byłą jedyna rzecz, która teraz się dla niej liczyła.
- Wszystko w porządku? - wymamrotał Klaus, skanując partnerkę zaniepokojonym spojrzeniem. - Proszę, powiedz coś... Boli cię? Ta rana wygląda naprawdę... paskudnie.
,,Rana?" - zdziwiła się w myślach Alice, instynktownie kierując wzrok w dół. To, co zobaczyła sprawiło, że dziewczyna prawie ponownie straciła przytomność.
CZYTASZ
Splamieni krwią 2: Tu jestem, wampirku | Klaus Mikaelson
Vampire,, Każdy z nas ma w sobie iskrę zła. Kwestią tego, czy ją wykorzysta, czy nie, są jego możliwości i żal do świata, jaki posiada." Gdy wszystko wydaje się być idealne, coś musi zacząć się komplikować. W przypadku Alice i Klausa, zaczyna komplikować s...