Alice wpatrywała się w tarczę do rzutek z ogromnym skupieniem, mrużąc oczy. Przestąpiła z nogi na nogę i przymierzyła się do rzutu. Aby wygrać, musiała trafić w sam środek tarczy. Rzutka drgnęła w jej dłoni. Pewna swoich umiejętności w darcie, założyła się z Klausem, że w konkursie z nim, zwycięży. ,,Przecież nie może być dobry we wszystkim" - pomyślała. Sama bardzo lubiła rzutki i mogła poszczycić się wprawną ręką. Cóż, okazało się jednak, że jej nadzieje były płonne, a ręką zbyt mało doświadczona. Jej rzuty był dobre. Niestety, rzuty Klausa były jeszcze lepsze.
- Nie przeciągaj, wampirku - ponaglił ją pierwotny, zanosząc się chłopięcym śmiechem. - Twoja porażka była z góry przesądzona.
Mężczyzna siedział rozwalony na fotelu, przyglądając się Alice z błyskiem rozbawienia w niebieskich oczach. Z ust ciekła mu strużka krwi młodej barmanki, której przypadło nieszczęście zapytać go, czego chce się napić. Teraz leżała nieprzytomna pod jego nogami. Przez całą grę dzielnie służyła Klausowi jako napój, aż w końcu, po jego ostatnim rzucie, blondyn się nią znudził i pozostawił na pastwę nóg gości baru. Zamiast delektować się jej krwią, obserwował wysiłki Alice.
Wampirzyca spiorunowała go wzrokiem.
- Daj mi się skupić - burknęła.
Klaus zagryzł wargę, teatralnie próbując powstrzymać śmiech. Alice przewróciła oczami, po raz ostatni przymierzyła się do rzutu i w końcu wypuściła strzałkę z ręki.
Rzutka ze świstem przecięła powietrze i z impetem wbiła się w tarczę. Hybryda kopnął barmankę u jego stóp, aby zrobić sobie przejście i wolnym krokiem podszedł do ściany, w którą rzucali.
- Dwadzieścia punktów* - oznajmił, uśmiechając się zagadkowo.
Rzutka tkwiła minimetry poniżej środka. Alice wydęła wargi w niezadowoleniu.
- Zdekoncentrowałeś mnie! - oznajmiła obrażonym tonem.
Odpowiedziała jej salwa śmiechu.
- Przegrałaś - szepnął pierwotny, niespodziewanie pojawiając się przy uchu dziewczyny. - Wisisz mi jedno życzenie.
- Jakkolwiek - burknęła wampirzyca, odwracając się na pięcie.
Instynktownie skierowała się w kierunku baru. Opadła na wolne krzesło i zamówiła drinka. Życzenie u Klausa... To nie brzmiało dobrze. Dziewczyna pogrążyła się w ponurych domysłach, sącząc powoli alkohol. Nie mając co zrobić z ręką wolną od kieliszka, mimowolnie wsadziła ją do kieszeni. Skrzywiła się, kiedy natrafiła palcami na zimny metal. Przypinka znaleziona w Lake Placid była na swoim miejscu. Alice wbiła wzrok w znak wioski jej biologicznej rodziny.
- Ciągle o tym myślisz? - brytyjski akcent Klausa wyrwał ją z zamyślenia.
Mężczyzna stał tuż przy Alice. Widząc, że partnerka zwróciła na niego uwagę, przysiadł się do niej, zajmując sąsiedni stołek barowy. W prawej ręce ściskał szklankę wypełnioną szkarłatną cieczą. W Alice natychmiast uderzył zapach krwi. Dziewczyna wolała nie wiedzieć, skąd pierwotny ją wziął.
- Nie mogę przestać - przyznała, kręcąc smutno głową. - Sposób, w jaki Vanessa zareagowała na jej widok był przynajmniej dziwny. Coś musi być na rzeczy.
Od pamiętnych wydarzeń związanych z ugryzieniem Klausa minął już prawie tydzień. Alice nie mogła powiedzieć, że były to nieprzyjemne dni. Spędzała je dokładnie tak, jak kochała. Tak, jak robiła to przez ostatnie dwa lata - z Klausem, imprezując, bawiąc się i pijąc krew. Zachowywali się, jakby nic szczególnego się nie zdarzyło. Z tym jednak wyjątkiem, że Alice zdążyła opowiedzieć mu, jak przebiegła rozmowa z Vanessą.
- Pewnie, że musi być - warknął po chwili blondyn, marszcząc ze złością brwi. - Myślę, że ta cała Vanessa ma z tym więcej wspólnego, niż może się wydawać.
Alice rzuciła mu pełne konsternacji spojrzenie.
- Co masz na myśli? - spytała niepewnie.
Klaus milczał przez długą chwilę, z namysłem wpatrując się w resztkę krwi w swojej szklance. Zakręcił cieczą parę razy, by następnie dopić ją jednym haustem. Uspokoił się nieco - błysk w jego oczach, który zwykle towarzyszył paranoicznym domysłom, zbladł. Mimo to, w pokręconych tęczówkach blondyna wciąż było coś groźnego.
- Vanessa bez dwóch zdań rozpoznała tą przypinkę. Poznała ją nawet do tego stopnia, że aż zaniemówiła i natychmiast zniknęła. Oznacza to, że ozdoba była dla niej czymś bliskim. Kto wie, może nawet do niej należała?
Alice zamarła.
- Nie. To nieprawda - powiedziała pewnie. - Vanessa nigdy by nie...
- Skąd wiesz?! - podniesiony głos Klausa gwałtownie przerwał jej protest - W ogóle jej nie znasz! Rozmawiałaś z nią raptem parę razy w życiu, przy czym dwa lata zupełnie nie dawała o sobie znaku życia. Ona jest czarownicą, Alice. Myślisz, że jest twoim sojusznikiem? Myślisz, że pomagałaby morderczyni jej ukochanego gatunku?
- To moja matka! - zawołała wampirzyca, za wszelką cenę starając się wyprzeć sensowność słów hybrydy ze swojej głowy.
Problem był jednak taki, że to nie były paranoiczne domysły, a Klaus naprawdę mógł mieć rację. Kobieta, która uratowała jej życie i pomogła odkryć prawdę o swojej przeszłości była przecież czarownicą... Czarownice nienawidziły Alice. Czyżby Vanessa okłamała córkę i w rzeczywistości była na nią wściekła i szykowała zemstę?
- To, że jest twoja matką, niczego nie zmienia - stwierdził Klaus, już trochę spokojniej. - Moi rodzice na przykład chcieli zamordować mnie nie raz.
- Twoje relacje rodzinne nie powinny uchodzić za przykład - burknęła w odpowiedzi Alice.
Klaus uśmiechnąć się nieznacznie.
- I tak wiesz, że to, co mówię, ma sens. Dobrze, że spotkałaś się z Vanessą. Teraz wiemy przynajmniej, że nie możemy jej ufać - oznajmił, wstając ze stołka.
Nie zdążył jednak zrobić nawet paru kroków. Zamarł w momencie, w którym jego wzrok napotkał chłopaka w stroju barmana, roznoszącego na tacy szklanki z alkoholem.
- To są chyba jakieś żarty - oczy Klausa zabłysły na bursztynowo. - Co on tutaj robi?!
-------------------------------------------
*Nie wiem, jaka dokładnie jest punktacja w rzutkach i jak przebiegają rozgrywki. Jeśli ktoś się zna i oczy go bolą od mojej ignorancji, to niech się skarży xD
Do następnego <3
CZYTASZ
Splamieni krwią 2: Tu jestem, wampirku | Klaus Mikaelson
Wampiry,, Każdy z nas ma w sobie iskrę zła. Kwestią tego, czy ją wykorzysta, czy nie, są jego możliwości i żal do świata, jaki posiada." Gdy wszystko wydaje się być idealne, coś musi zacząć się komplikować. W przypadku Alice i Klausa, zaczyna komplikować s...