Ziuuuuum.
Kolejny, ostrzegający przed przepaścią słupek mignął Alice przed oczami. Zniknął on tak szybko, że przez chwilę dziewczyna zastanawiała się, czy na prawdę go widziała. Jednak kolejny błysk odblasku utwierdził ją w przekonaniu, że nie miała zwidów. Znajdowali się na wąskiej drodze górskiej, wijącej się dookoła stoku i nie mającej końca. Alice westchnęła cicho i oparła się o zagłówek fotela. Jechali już tak od wielu godzin, a kości wampirzycy już przez dłuższy czas stanowczo domagały się ruchu. Na próżno. Klaus nie chciał nawet o tym słyszeć.
- Absolutnie nie! - zaprotestował z oburzeniem, gdy tylko dziewczyna delikatnie zasugerowała mu postój. - Mam zamiar dowiedzieć się, co się z tobą dzieje.
Widząc, że towarzyszka wydęła buntowniczo wargi na to stwierdzenie, westchnął głośno i pokręcił głową z jeszcze większym zdecydowaniem.
- To dla twojego dobra - oznajmił twardo, robiąc kolejny, ryzykowny zwrot wzdłuż spokojnie jadących, innych samochodów.
- Jasne - burknęła dziewczyna, ostentacyjnie odwracając się do niego plecami.
Nie chciała wspominać nawet, aby choć trochę zwolnił. Wiedziała, że i tak nie posłucha.
Krajobraz zimnej i monotonne autostrady powoli zmieniał się w urocze, górskie widoki. Mimo, że Alice nie przepadała za wzniesieniami i skałami, miała ogromny sentyment do tego obszaru. Znajdowali się bardzo blisko miejsca, które odwiedzili dwa lata temu. Te same góry, ta sama droga... Nawet dobór samochodu przez pierwotnego był bardzo podobny.
Klaus mknął przez kręte dróżki, jakby były wyjątkowo dobrze przygotowanymi torami wyścigowymi. Ilekroć wchodził niebezpiecznie szybko w wyjątkowo ostry zakręt, Alice czuła, jakby serce mogło jej w każdej chwili wyskoczyć z piersi. ,,Uspokój się" - próbowała się opanować, biorąc głębsze wdechy. ,,-Jesteś cholernym, nieśmiertelnym wampirem. Nie masz się czym przejmować".
- Muszę zapamiętać, żeby nauczyć cię powstrzymywać strach. To uczucie jest tylko i wyłącznie przyczyną upadku - powiedział spokojnie Klaus, nie spuszczając wzroku z drogi. - Twoja głowa ma rację, kochanie. Jesteś cholernym, nieśmiertelnym wampirem. Posłuchaj tego głosiku rozumu. Przyznaję, że mówi z sensem.
Alice zamrugała z konsternacją, nie mogąc wydusić słowa. ,,Jakim cudem powtórzył dokładnie to, co pomyślałam?" - nie rozumiała. Kiedy w końcu udało się coś z siebie wydusić, brzmiało to bardziej jak jakiś nieskładny jęk, niż ludzka mowa.
- Skąd wiedziałeś, o czym myślę? - wydukała, nerwowo strzelając palcami w obawie, że Klaus ukrył przed nią tak ważną informację dotyczącą jego umiejętności i mógł wykorzystywać je przeciwko niej.
- Twoje myśli bębnią po całym samochodzie - odpowiedział mężczyzna, szarpiąc gwałtownie kierownicą i wreszcie kierując swój wzrok na rozmówczynię. - Przy mnie nie musisz się kontrolować, ale gdybyś przebywała z innym, najprawdopodobniej nawet trochę starszym od siebie wampirem, musiałabyś zamknąć umysł.
- Jak mam to zrobić? - spytała z napięciem Alice, otwierając szerzej oczy z zaniepokojenia.
- Zwyczajnie - wzruszył ramionami Klaus, z powrotem przenosząc wzrok na drogę. - Skup się i nie pozwól w nim czytać.
Alice zamknęła ciasno powieki i wstrzymała oddech. Poczuła, że robi się delikatnie czerwona na policzkach. Zaczęła boleć ją głowa.
- Alice, do cholery! - ze skupienia wyrwało ją warknięcie pierwotnego. - Zaraz się udusisz i poleżysz mi tu nieprzytomna przez godzinę. Nie mamy tyle czasu, więc uspokój się, bo zaraz będziemy na miejscu.
CZYTASZ
Splamieni krwią 2: Tu jestem, wampirku | Klaus Mikaelson
Vampire,, Każdy z nas ma w sobie iskrę zła. Kwestią tego, czy ją wykorzysta, czy nie, są jego możliwości i żal do świata, jaki posiada." Gdy wszystko wydaje się być idealne, coś musi zacząć się komplikować. W przypadku Alice i Klausa, zaczyna komplikować s...