- Alice! Alice, wstawaj!
Uporczywy głos nie dawał jej spokoju. Dziewczyna warknęła ze złością i machnęła ręką z irytacją, przewracając się na drugi bok. W tym samym momencie poczuła jednak, że jej cios był przynajmniej nieprawidłowy. Ktoś zamknął jej ściśniętą w pięść dłoń, blokując próbę odgonienia natręta.
- Wstawaj, do jasnej cholery - ponaglił ją ten sam głos.
Alice jęknęła z oburzenia i powoli podniosła się na łokciach. Przetarła oczy, nieprzytomnie szukając ręką telefonu. Spojrzała na wyświetlacz. Było południe.
- Do diabła! - krzyknęła, zrywając się z łóżka. - Jakim cudem znowu zaspałam!?
W pośpiechu otworzyła ogromną szafę, szybko wybierając byle jakie ubrania. Następnie wbiegła do łazienki, zamykając drzwi na klucz.
- Ile razy będę jeszcze musiał ci powtarzać, że nie musisz przebierać się w łazience? - westchnął teatralnie ten sam natręt, który przed chwilą tak nieempatycznie ją budził.
Alice przewróciła oczami, nie mogąc powstrzymać wkradającego się na jej usta uśmiechu.
- Ile razy będę jeszcze musiała ci powtarzać, że muszę przebierać się w łazience? - spytała, używając podobnie przesłodzonego tonu. - Nie czuję się komfortowo, paradując przed tobą naga.
Po drugiej stronie rozległ się uroczy, chłopięcy śmiech.
- Ja z kolei czuję się wtedy bardzo komfortowo - odpowiedział głos.
Dziewczyna prychnęła z urazą, szybko wrzucając na siebie bluzkę i wychodząc z łazienki. Tuż przed nią stał zabójczo przystojny blondyn i przyglądał się jej z uwagą. Opierał się o framugę drzwi, ręce założył na piersi. Był bez koszulki. Alice rozpłynęła się na ten widok. Mieszkała z nim już od dwóch lat, a on wciąż nie przestawał ją zachwycać. Był po prostu idealny. Alice nie potrafiła uwierzyć, że po tylu dniach spędzonych z nim, onieśmielał ją.
- Dlaczego nie jesteś jeszcze gotowy!? - krzyknęła nerwowo, rzucając się ze zdenerwowaniem po pokoju, szukając kosmetyczki.
Ostatnio spała bardzo twardo. Nie przeszkadzało jej to do momentu, w którym skala tej nagłej przypadłości była mała. Z nocy, na noc coraz ciężej było jej wstać z łóżka. Klaus musiał mocno się postarać, chcąc ją zerwać spod pościeli. Alice powoli zaczęło to irytować.
- Kochanie, ja jestem zawsze gotowy - odpowiedział spokojnie pierwotny, wzruszając ramionami z udawaną obojętnością.
Dziewczyna prychnęła z kpiną, ale nic więcej nie powiedziała. Nie przerywała gwałtownych poszukiwań, czując stopniowo zalewającą ją panikę. Po chwili poczuła jednak czyjąś rękę na ramieniu.
- Uspokój się, wampirku - wyszeptał jej do ucha Klaus. - Musisz się jeszcze wiele nauczyć. To na nas powinno się czekać.
Po tych słowach wsunął w jej rękę zgubioną kosmetyczkę. Alice pokręciła z zażenowaniem głową, odsuwając się. Kolejną, nową dolegliwością było wyjątkowo mocne, poranne roztrzepanie. Ledwo dusząc w sobie syk złości, dziewczyna wróciła do szykowania się.
- Miranda nie zasługuje na taki pośpiech - dodał blondyn, z uśmiechem obserwując zmagania towarzyszki.
- Jest naszą wspólniczką - wyjaśniła spokojnie Alice, zarzucając na ramię małą torebkę. - Wspólnikom należy się szacunek.
- Ciebie szanuję - mruknął Klaus, zakładając ręce na piersi.
Dziewczyna zachichotała i uderzyła go w tors. Mimo całkiem sporej siły, mężczyzna ani drgnął. Spojrzał na nią z uśmiechem wyższości, który zdawał się mówić "tylko spróbuj". Alice przewróciła oczami.
CZYTASZ
Splamieni krwią 2: Tu jestem, wampirku | Klaus Mikaelson
Vampire,, Każdy z nas ma w sobie iskrę zła. Kwestią tego, czy ją wykorzysta, czy nie, są jego możliwości i żal do świata, jaki posiada." Gdy wszystko wydaje się być idealne, coś musi zacząć się komplikować. W przypadku Alice i Klausa, zaczyna komplikować s...