- To tutaj - przemiła, młoda kobieta zatrzymała się gwałtownie i wskazała na ruinę, prawdopodobnie kiedyś uroczego budynku. - Mam nadzieję, że to panu pomoże - dodała, szczerząc się do Klausa.
- Na pewno - warknęła Alice, rzucając jej wściekłe spojrzenie. - Teraz idź już.
Na podkreślenie wagi swoich słów, pozwoliła swoim tęczówkom błysnąć czerwienią. Kobieta zastygła w przerażeniu, rzuciła dziewczynie lękliwe spojrzenie i pospiesznie się oddaliła.
- Jak możesz być aż tak niemiła? - zaśmiał się Klaus, w rozbawieniu odprowadzając kobietę wzrokiem. - Bądź, co bądź, pomogła nam. Wydawała się być sympatyczna.
- Żartujesz sobie? - Alice poczuła, jak jej złość rośnie. - Pożerała cię wzrokiem! Głupia suka.
Jej słowa wywołały jedynie jeszcze głośniejszy śmiech hybrydy. Nic jednak nie odpowiedział. Kiedy kobieta całkowicie zniknęła zza rogiem ulicy, w całości poświecił swoją uwagę ruinie, do której ich przyprowadziła. Był to mały, odpychająco wyglądający domek na uboczu wioski. Miał niesamowicie niewielkie okna, z których można było zobaczyć jedynie jedną izbę. Prawdopodobnie było to jedyne pomieszczenie w budynku, ale wielkość okien nie pozwalała określić tego z zewnątrz. Alice wzdrygnęła się. Aura wokoło domku nie wywoływała u niej przyjemnych odczuć.
- Panie przodem - z obserwacji budynku wyrwał jej głos Klausa.
Mężczyzna uśmiechał się szeroko i wpatrywał się oczekująco w partnerkę. Jedną ręką otworzył na oścież spróchniałe drzwi, a jego wyraz twarzy zapraszał dziewczynę do środka. Serce Alice zabiło szybciej z uciechy. Uwielbiała, kiedy był szczęśliwy.
Był taki już od rana, kiedy obudzili się, ciasno ze sobą przytuleni. Wampirzyca zdała sobie wtedy sprawę, jak bardzo cieszył się z ostatniej nocy. To było coś... niesamowitego. Sama Alice musiała przyznać, że ten seks zrobił na niej piorunujące wrażenie. Nigdy czegoś takiego jeszcze nie przeżyła... Chociaż z Klausem robiła wiele nowych dla niej rzeczy.
Dziewczyna zamknęła oczy, pozwalając wspomnieniom ją zalać. Siła energii, którą poczuła od blondyna, kiedy zgodziła się na jego propozycję, była wręcz nie do opisania. Więcej niż jej pozwolenia nie było mu trzeba, a Alice od razu zauważyła, że był w swoim żywiole.
Było ostro. Klaus zupełnie się nie powstrzymywał - cała jego ogromna siła ujrzała światło dzienne. Z początku Alice, niezbyt gotowa na podobne wrażenia, spięła się, a jedynym, co czuła był ból pomieszany z niepewnością. Po chwili jednak ból ustał. Zamiast niego pojawiło się podniecenie i pasja, która towarzyszyła im do samego końca.
- Wampirku? - Klaus uniósł brew, nie przestając wpatrywać się w partnerkę, domyślając się, o czym dziewczyna myśli.
Alice zarumieniła się. Prychnęła z udawaną obrazą i minęła jego wyciągniętą dłoń, wchodząc do nieprzyjemnego budynku.
W środku było wyjątkowo wilgotno, jak na temperaturę panującą na zewnątrz. Rzeczywiście, budynek składał się tylko z jednego pokoju. Pomieszczenie było wyposażone w jedynie niewielkim stopniu - nie znajdowało się tu nic, oprócz stolika, krzesła i małej szafy. Dodatkowo, izba wyglądała, jakby niedawno ktoś przeprowadzał w niej wyjątkowo skomplikowane doświadczenie chemiczne, które zakończyło się niefortunnie. Ściany były osmalone, a na meblach można było dostrzec ślady do uderzeniach.
- To tutaj? - spytała Alice, czując obecność Klausa przy swoim ramieniu.
- Tak - odpowiedział krótko blondyn, rozglądając się dookoła. - Niezbyt przyjazne miejsce, prawda?
Zaraz po upojnie spędzonej nocy, pierwotny kazał partnerce się wyspać, a sam postanowił zasięgnąć języka wśród mieszkańców Lake Placid. Okazało się, że wioska była niezwykle spokojnym miejscem Jedyną niezwykłą rzeczą, która się ostatnio w niej wydarzyła, były zamieszki w jednym z budynków na uboczu.
Parę dni temu, o dość późnej, nocnej porze, z tego właśnie miejsca dobiegały dziwne hałasy, które usłyszeli pobliscy mieszkańcy. Kiedy jednak następnego ranka poszli sprawdzić, co takiego mogło się stać w dawno niezamieszkanej ruinie, nie znaleźli nic godnego uwagi.
Klaus zdobył adres budynku od przemiłej kobiety, która zgodziła się go tam zaprowadzić. Mężczyźnie jakimś cudem udało się dobudzić Alice i razem z nią postanowił obejrzeć tajemniczy dom.
- Coś tu wybuchło - stwierdziła wampirzyca, odwracając się w kierunku partnera. - To by tłumaczyło wspomniany przez mieszkańców hałas.
- Możliwe - mruknął pierwotny, nie przestając skanować pomieszczenia swoim czujnym, błękitnym wzrokiem. - To prawdopodobnie...
Mężczyzna zamarł, zatrzymując spojrzenie w jednym punkcie. Zdziwiona Alice podążyła za jego wzrokiem, ale w miejscu, w które wpatrywał się pierwotny, nie zauważyła nic niezwykłego.
- O co chodzi? - spytała z konsternacją.
Klaus nie odpowiedział. Zamiast tego wyrwał się z otępienia i szybko skierował się w owy dziwny punkt, który tak go zainteresował. Pochylił się nad zbutwiałą podłogą domku, by po chwili podnieść z niej mały przedmiot.
- Co to jest? - Alice natychmiast podeszła do hybrydy, nie ukrywając podekscytowania.
Blondyn rozchylił palce, w których wcześniej zacisnął przedmiot. Oczom wampirzycy ukazała się przypinka.
- Spójrz - powiedział w końcu Klaus, przysuwając błyskotkę pod sam nos Alice. - Przyjrzyj się dokładnie.
- C-co...? - wymamrotała dziewczyna, mimowolnie wykonując polecenie.
Zmrużyła oczy i jeszcze raz przeskanowała przypinkę.
- To niemożliwe... - bąknęła z zakłopotaniem, wreszcie zauważając, o co chodziło Klausowi.
Na przypince był znak wioski z Appalachów, którą razem z pierwotnym odkryli dwa lata temu.
------------------------
Hejka!
Um, no tak, nie napisałam tego... Wiecie czego 0_0 Ale to dlatego, że do serca przemówiła mi opinia jagodziankaa
Spróbowałam znaleźć taki złoty środek i mam nadzieję, że się udało. Nie z tą beznadziejną w tych kwestiach autorką takie sceny, zboczuchy xD
Do następnego <3
CZYTASZ
Splamieni krwią 2: Tu jestem, wampirku | Klaus Mikaelson
Vampire,, Każdy z nas ma w sobie iskrę zła. Kwestią tego, czy ją wykorzysta, czy nie, są jego możliwości i żal do świata, jaki posiada." Gdy wszystko wydaje się być idealne, coś musi zacząć się komplikować. W przypadku Alice i Klausa, zaczyna komplikować s...