ROZDZIAŁ 36 - ,,Co wyście mu zrobili?"

448 33 34
                                    

To była Anna.

Kobieta stała w progu zdemolowanych drzwi i oparłszy ręce na biodrach, przyglądała się Alice z chłodnym zainteresowaniem.

- A ty czego tutaj szukasz? - warknął opryskliwie Klaus, zwracając się w kierunku nowoprzybyłej - Czyżbyś była kolejnym, tajemniczym komplikatorem, który myśli, że może nam w jakikolwiek sposób zaszkodzić? Uroczo.

Chłodne spojrzenie Anny natychmiast skierowało się w jego stronę. Przez długą chwilę mierzyła go przeszywającym wzrokiem, tak intensywnym, że Alice, mimo, że to nie ona była jego adresatem, musiała na chwilę zamknąć oczy, nie wytrzymując z napięcia.

Klaus jednak nie drgnął ani o milimetr - on również wbił w Annę przeszywające spojrzenie, pozwalając swoim tęczówką pulsować na bursztynowo. Mimo powagi sytuacji, w której się znajdowali, Alice poczuła nachodzące ją rozbawienie. ,,Właśnie spotkało się dwóch mistrzów zabójczych spojrzeń. Klaus chyba wreszcie znalazł godnego sobie przeciwnika w tej dziedzinie". - zaśmiała się w duchu.

- Wszystko, co powiedziałeś, się zgadza - odpowiedziała w końcu Anna. - Nie licząc oczywiście faktu, że użyłeś formy męskiej. Jeśli jeszcze nie zauważyłeś, jestem kobietą.

- Bardzo cię w takim razie przepraszam - oznajmił Klaus, tonem mówiącym jednak zupełnie coś innego. - To wszystko przez to, że twój uroczy wspólnik jest mężczyzną. Jesteście tak żałośnie podobni, że się pomyliłem.

Anna skrzywiła się w fałszywym uśmiechu, całkowicie ignorując przytyk hybrydy.

- Nic się nie stało - stwierdziła cicho, ledwo poruszając skrzywionymi wargami. - Nie obchodzisz mnie ani ty, ani twoje pomyłki. Jestem tutaj z powodu, który bezpośrednio cię nie dotyczy.

- Ach tak? - teraz i Klaus przywdział na twarzy ironiczny uśmiech. - Mnie z kolei nie obchodzi, że cię nie obchodzę. W tej chwili masz wyjaśnić mi, czego chcesz. 

Jednak Anna straciła nim zainteresowanie - nie spojrzała na niego, kiedy się do niej zwrócił. Jej uwaga była całkowicie pochłonięta osobą Alice, która od chwili przybycia czarownicy do izby, nie odezwała się ani słowem.

Przez parę ostatnich minut umysł wampirzycy pracował na najwyższych obrotach. Widok Anny wywołał u niej mieszankę emocji, które przecież i tak kłębiły się w jej głowie, odkąd Hope przekazała jej pamiętnik matki. Od tego czasu wszystko działo się w niesamowicie szybkim tempie, nie dając dziewczynie nawet szans na złapanie oddechu i spokojne rozmyślania. A teraz dziewczyna stała na wprost niskiej kobiety z mysimi włosami, którą tak niedawno chciała zamordować i nie mogła ruszyć się ani o centymetr, przytwierdzona do podłogi jej przyszywającym spojrzeniem.

Nazywała się Alice King i pochodziła z tajemniczej wioski w Appalachach. Była wampirem z magicznymi zdolnościami i posiadała bransoletkę, która chroniła ją przed zaklęciami innych czarownic (z małymi niewyjaśnionymi wyjątkami). Dodatkowo była partnerką tysiąc letniej hybrydy, w której była bezspornie zakochana. W tym momencie natomiast jej matka przebywająca na ziemi jako duch została pokonana przez swoją siostrę, która razem z ojcem Alice rzuciła na swoją siostrzenicę klątwę. Myśląc o tym, Alice potrząsnęła głową, nagle czując się silna. Pewność siebie powróciła do niej ze zdwojoną siłą, mobilizując do działania.

- Gdzie jest Vanessa? - warknęła, robiąc krok w kierunku stojącej w progu Anny i marszcząc brwi brwi.

Anna jednak milczała. Zamiast niej odezwał Mike, który niespodziewanie wybuchnął głośnym śmiechem.

- Ty naprawdę myślisz, że widziałaś, to co widziałaś, bo jesteś jakaś wyjątkowa? - zapytał ironicznie. - A może według ciebie ta wizja była tylko przypadkiem i tak po prostu przyśniła ci się rozmowa twojej matki i ciotki? Nie, moja droga córeczko. Przyśniło ci się to, bo chcieliśmy, żeby ci się przyśniło.

Splamieni krwią 2: Tu jestem, wampirku | Klaus MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz