Jedna noga była już przełożona przez parapet, gdy na korytarzu usłyszałam kroki. Poziom adrenaliny gwałtownie wzrósł, bo nie wiele się zastanawiając skoczyłam z parapetu uczepiając się rynny. Drzwi pokoju gwałtownie się otworzyły i do środka wparował czerwonowłosy. Na jego twarzy był widoczny grymas złości. Zauważył otwarte okno i szybko przeszedł przez pokój. Na początku nie zauważył mnie, skupił się bardziej na szukaniu mojego ciała rozpłaszczonego na ziemi. Dopiero, gdy wydałam z siebie cichy jęk zwrócił na mnie uwagę.
- Kurwa mać ! - krzyknął i wybiegł z pomieszczenia.
Coraz trudniej było mi się utrzymać moje ręcę śliskie od potu gorączkowo ściskały szary metal. Mięśnie na całym ciele zaczęły drgać ze zmęczenia. Postanowiłam powoli zsówać się ku ziemi, ale gdy tylko mój wzrok powędrował w dół... zamknęłam oczy w przerażeniu i jeszcze bardziej kurczowo ścisnęłam rynnę. Nie wiedziałam, że będzie aż tak trudno. Na zewnątrz wypadli głośno przeklinając Luke i ciemny blondyn, a w oknie stanął czerwonowłosy.
- Podaj mi rękę ! - krzyknął wyciągając w moją stronę dłoń.
- Nie ! - odkrzyknęłam płaczliwym głosem.
Na pewno nie podam mu ręki zapewne puści mnie pozorując nieszczęśliwy wypadek. Nie ufam mu za grosz.
- Everly ! - dobiegł mnie z dołu głos Luka.
- Podaj mu rękę.
- Nigdy w życiu - w ułamku sekundy pożegnałam się z rodziną, marzeniami i życiem z resztą i tak z grupą gangsterów długo bym nie pożyła. Zamknęłam oczy i puściłam rynnę. Spadanie jest... tego uczucia nie da się opisać... Problemy odchodzą w niepamięć, czujesz niesamowitą lekkość i wolność, której mi tu brakowało. Wydaję się jakbyś spadał całe wieki zupełnie nie świadomy z uderzenia o ziemię, które najpewniej odbierze ci życie. Gdy już byłam pewna, że to koniec nie uderzyłam o ziemię, albo przynajmniej nie było to takie bolesne jak myślałam. Przez krótką chwilę nie byłam pewna czy jestem na tamtym świecie czy może przeżyłam. Upewniłam się lekko otwierając oczy, jednak wciąż byłam żywa trwałam w ramionach Luka, który aż boleśnie przyciskał mnie do swojej klatki piersiowej. Niusł mnie najpewniej do domu. Zerknął na mnie, a ja szybko zamknęłam oczy udając nieprzytomną może dowiem się jakiś konkretnych informacji.
Ledwo co położył mnie na kanapie, a do pokoju wpadli inni chłopcy. Przez chwile panowała martwa cisza i czułam, że wszystkie spojrzenia skierowane są na mnie. Przerwał ją najprawdopodobniej, nie najpewniej czerwonowłosy.
- Cholerna mała suka, wiedziałem, że będą z nią problemy, trzeba ją było od razu zabić.
- Może być przydatna - wtrącił Luke.
Zimny dreszcz przebiegł mi po plecach, ale nadal w bezruchu przysłuchiwałam się ich rozmowie.
- Wiem, że jej tatuś ma kancelarie i obraca niezłymi sumkami.
Cholera skąd on to wie coraz trudniej było mi się powstrzymać żeby nie uciec z tąd z krzykiem.
- Okup ? Nie jest nam potrzebny - skwitował ciemny blondyn.
- To po co jest nam potrzebna ? Zabijmy ją puki jest nieprzytomna.
- Nie - zaprzeczył Luke.
- Jest nam potrzebna, może nam pomóc rozwiązać nasz problem.
- Myślisz o gangu Marcusa ?
- Tak.
- Nieźle Hemmings.
Jakie gangi o co do cholery chodzi ? Do czego chcą mnie wykorzystać ?!
Powoli otworzyłam oczy udając lekko skołowaną.
CZYTASZ
Uprowadzona L.H. (W EDYCJI)
FanfictionNazywam się Everly Parker i przez swojego cholernego pecha zostałam uprowadzona przez największy gang w Sydney... Historia poddawana EDYCJI