15.

30.2K 1.5K 78
                                    

Zacisnęłam ręce na siedzeniu, gdy zaczął nabierać prędkości, przeciskając się przez wąskie uliczki. Co chwilę zerkał w lusterko i klął coraz bardziej siarczyście. Czarny samochód nie dawał za wygraną i cały czas siedział nam na ogonie. - Everly! Otwórz schowek! - krzyknął , w ostatniej chwili wymijając kontener na śmieci. Otworzyłam go i wprost pod moje nogi wypadła broń. Moje oczy zrobiły się dwa razy większe. - Podaj mi go - wystawił dłoń, płynnie wchodząc w zakręt. Drżącymi rękoma podniosłam dość ciężki pistolet i podałam go blondynowi. Złapał go pewnie i otworzył szybę. Chyba nie ma zamiaru wszczynać strzelaniny w środku miasta. Widziałam jak wystawia rękę i celuje w samochód. Zatkałam uszy chcąc odgrodzić się od dźwięków strzału. Najpierw padł jeden, a zaraz za nim kolejny. Luke odwrócił się na siedzeniu, podając mi broń z triumfalnym uśmiechem. Szybko odłożyłam ją do schowka. - Zabiłeś go? - zapytałam, nie mogąc uspokoić drżącego ciała opanowanego przez strach i panikę. - Nie - zaśmiał się i pokręcił głową. - Przebiłem skurwielom oponę. - Odwróciłam się i faktycznie czarny samochód stał w miejscu. - Marcus nasyła na nas swoich nieudaczników, czyli musi nas obserwować. Everly, jeśli kiedykolwiek zauważysz coś niepokojącego natychmiast masz o tym mówić - powiedział patrząc to na mnie, to na drogę.

X-X-X

W domu przywitała nas martwa cisza, weszliśmy do kuchni, gdzie przy stole siedzieli chłopcy. Ashton wstał ze swojego miejsca z posępną miną. - Luke, chodź na chwilę - powiedział i wyszedł z czerwonowłosym. - Everly, rozpakuj reklamówki razem z Calumem. Skinęłam głową obserwując jak blondyn kieruję się do salonu. - Everly! - krzyknął Calum, a ja wzdrygnęłam się przestraszona. Mulat zupełnie niespodziewanie zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku. - Jesteś najcudowniejszą osobą jaką znam! Kupiłaś Nutellę! Cieszył się jak dziecko skacząc w około ze słoikiem w ręku. W końcu nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem. Chłopak zatrzymał się w miejscu i spojrzał na mnie poważnie. - Tu nie ma co się śmiać, Luke nigdy nie kupuje Nutelli. Tylko to wstrętne masło orzechowe - skrzywił się widząc wystający z torby słoiczek. Wysłuchiwałam narzekań chłopaka, ukradkowo zerkając na drzwi. - Muszę iść do toalety - powiedziałam i przestąpiłam z nogi na nogę dla lepszego efektu. Calum nie domyślił się, że bez mrugnięcia okiem go okłamałam. Zakradłam się pod uchylone drzwi prowadzące do salonu i wytężyłam słuch. - Tak, znaleźli go zmasakrowanego obok naszego stałego miejsca do wykonywania transakcji. Psy Marcusa, zapuszczają się na nasz teren Luke. - To musiał być Ashton. Blondyn mówił zbyt cicho, abym zrozumiała jego odpowiedź. - Dodatkowo przy jego ciele zostawiony był list... - rozpoznałam szorstki głos Michaela. Przez chwilę słychać było szelest papieru, a później nastała cisza. - Kurwa! - to Hemmings przeklął po przeczytaniu treści wiadomości. - Tego jest za dużo, mają czelność nas śledzić i atakować na własnym terenie! - krzykom blondyna towarzyszył dźwięk tłuczonego szkła. - Ciszej, Everly usłyszy! - skarcił go Ashton. - Nie możemy zostawić tego bez odpowiedzi! - Zginą niewinni ludzie! Chcesz, żeby historia się powtórzyła?! Tym razem nie wywiniemy się psom - zmarszczyłam brwi nie bardzo rozumiejąc o czym mówi Irwin. - To co niby mamy zrobić?! Uciec, podkulić ogon? Jest tylko jedno rozwiązanie Ash, albo on albo my. - Wparowałam do pokoju głośno trzaskając drzwiami. Nie bardzo myślałam nad tym co robię, wszystko działo się pod wpływem impulsu. - Podsłuchiwałaś - wycedził czerwonowłosy. On to naprawdę powinien zostać detektywem, chociaż nie z jego morderczymi zapędami połowa świadków nie dożyłaby końca przesłuchania. - Brawo, cóż za niezwykła umiejętność kojarzenia faktów. Musisz być dobry w układaniu puzzli, co? - zakpiłam patrząc prosto w ciemniejące oczy Michaela. - Mała suko! Jak cię dorwę to nawet najlepszy lekarz nie poskłada twoich kości! - krzyknął i wściekły ruszył w moją stronę, ale powstrzymał go Luke. - Czemu ty ciągle musisz robić problemy?! Nie możesz siedzieć spokojnie i czekać, aż wszystko załatwimy. Nie! Oczywiście musisz się wtrącać - Luke'owi też puściły nerwy. - Chcę wiedzieć co się dzieje! Tu chodzi też o moje życie! Ashton już otwierał usta, ale mu przerwałam. - Nie mów, że to dla mojego dobra! - krzyknęłam w jego stronę. - Masz się nie wtrącać - syknął Luke. - Będę się wtrącała! - wyszłam z salonu i wybiegłam z domu głośno trzaskając drzwiami. Po drodze minęłam zdezorientowanego Caluma, który trzymał słoik z Nutellą, a na twarzy był umazany czekoladą. Zachowałam się dziecinnie, nie potrafiłam stawić im czoła. Uciekłam, jakbym się ich bała, a wcale już tak nie było. Jedynie obecność Michaela budziła mój wewnętrzny niepokój. Gdy znalazłam się w lesie zwolniłam do marszu kilka razy upewniając się, czy nikt za mną nie idzie. Potrzebowałam chwili spokoju, odpoczynku od chłopaków, od mojego życia, które ostatnim czasem bardziej przypominało rollercoaster. Jedynym miejscem idealnym do przemyśleń i odcięcia się od wszystkich złych emocji wydawało się jezioro, które pokazał mi Ashton.
Wyszłam na piaszczystą plażę i skierowałam się na drewniany mostek. Usiadłam na jego końcu i zanurzyłam stopy w przyjemnie chłodnej wodzie. Wpatrywałam się w swoje odbicie, delektując się ciszą i spokojem. Takie wyciszenie myśli i chwila osobności była mi potrzebna. Zmrużyłam oczy wystawiając twarz ku ciepłym promieniom słońca. Trwałam tak kilka sekund dopóki nie usłyszałam odgłosu kroków. - Daj mi spokój Ashton - warknęłam, nawet się nie obracając. Kroki ustały i zapadła złowroga cisza, czułam, że ktoś za mną stoi. Miałam złe przeczucia. Powoli odwróciłam się, a oddech uwiązł mi w gardle. Kilka metrów za mną stał mężczyzna z bronią wycelowaną prosto między moje oczy. Był młody, miał bursztynowe oczy i szpecącą bliznę, która przecinała jego prawy policzek. Wpatrywał się w moje pełne strachu oczy, a po jego twarzy błąkał się zadowolony uśmiech. Jego brązowe tęczówki błyszczały, emanując dzikością. Mogłam przysiąc, że od środka rozsadza go ekstaza. Czerpał przyjemność z mojej bezbronności i strachu, jak prawdziwa bestia, która poczuje spełnienie patrząc na zimne ciało swojej ofiary. Nie śpieszył się mógł już kilkanaście razy mnie zabić, a wolał pławić się w moim niemal namacalnym strachu. Zostało mi tylko jedno wyjście... Zamknęłam oczy czekając na strzał.

XLukeX

Powoli szedłem plażą, zastanawiając się jak przekonać do powrotu tę pyskatą blondynkę. Byłem może jakieś kilkaset metrów od mostku, gdy usłyszałem wystrzał, krzyk i plusk wody. To z pewnością była Everly. Ruszyłem biegiem, modląc się, aby nie została śmiertelnie postrzelona. Wyłaniając się zza zakrętu zdążyłem zobaczyć tylko ubranego na czarno mężczyznę, który od razu zaczął uciekać. Nie miałem zamiaru go gonić teraz, ważniejsza była blondynka. Wbiegłem na pomost i bez chwili namysłu wskoczyłem do wciąż jeszcze wzburzonej wody. Ciało dziewczyny bezwładnie opadało na dno, pociągnąłem ją ku powierzchni i wyciągnąłem na brzeg. Na szczęście nie została postrzelona, ale wciąż była nieprzytomna. Puls był ledwo co wyczuwalny. Nie za bardzo wiedziałem, co mam zrobić, mogłem nie olewać tych zajęć pierwszej pomocy. Traciłem ją z każdą sekundą... W panice potrząsnąłem jej coraz bardziej zimnym ciałem. - Everly! Otwórz oczy!
_______________________________________
Trochę autopromocji ! Kochani zapraszam na mój nowy fanfiction o Ashton'ie Irwin'ie. Proszę o pozostawienie opinii xx

Uprowadzona L.H. (W EDYCJI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz