Rozdział dedykuję @xfghkx Wszystkiego Najlepszego ;*
XLukeX
Zbiegłem po schodach do kuchni gdzie zazwyczaj wszyscy się tłoczyli. W pomieszczeniu siedział tylko Ash, bo Cal i Mike pojechali do Sydney załatwić "ważne sprawy". Ledwo co zdążyłem przekroczyć próg, a chłopak od razu do mnie doskoczył zasypując pytaniami.
- Przyjeła przeprosiny ? - zapytał z zapartym tchem patrząc na mnie z pod czerwonej bandany. On chyba jest śmieszny jak myśli, że ją przeprosiłem. Tylko wzruszyłem ramionami.
- Wiesz co Hemmings? Zjeb z ciebie. - parsknął rozczarowany, znów zajmując swoje miejsce przy stole.
- Myślałem, że wymyślisz coś nowego - westchnąłem siadając naprzeciwko niego.
- To jak ją przekonałeś ? - zapytał poprawiając bandanę, która wciąż spadała mu na oczy.
- Poszedłem z nią na taki jakby układ - Ashton zmarszczył brwii, a ja kontynuowałem.
- Będzie moją dziewczyną jeśli ją wypuszcze..
- Co ?! - Ash zakrztusił się kawą, którą akurat w tym momencie pił.
- Ty jesteś jebnięty Luke, naprawdę - powiedział kręcąc głową i mamrocząc coś pod nosem.
- Ale kto powiedział, że dotrzymam obietnicy - uśmiechnąłem się szyderczo. Ashton wpatrywał się we mnie a dokładnie w moją pierś, co już trochę trwało.
- Co ?! - zapytałem nie mogąc już dłużej wytrzymać.
- Nic, po prostu zastanawiam się czy masz serce, ale sądząc po tym, że oddychasz,pulsuje ci żyła na szyji i koszulka unosi pod wpływem jego bicia to jednak je masz. Jednakże stwierdzam dosyć spore ubytki wrażliwości,delikatności,wyrozumiałości i są to tylko jedne z wielu. W zasadzie jesteś jakiś taki wybrakowany uczuciowo.
On musiał coś ćpać, znowu bawi się w psychoanalityka albo mocno uderzył się w głowe... bardzo mocno. Zaczynam się zastanawiać czy może drugie mocne uderzenie w tą próżnie przywróci jej normalny stan. Już miałem przejść do czynu, ale drzwi frontowe zamknęły się z hukiem, a w kuchni pojawili się Calum i Michael. Takich min nie widziałem u nich nawet jak byli na najgorszym kacu. Zostawili torby na podłodze i ze zbolałymi minami usiedli przy stole.
- Ostatni raz - wysyczał Mike.
Na co Calum zmierzył go morderczym wzrokiem.
- Ty jeszcze narzekasz ?! To ja musiałem iść do drogeri po te wszystkie mazidła. Napastować te biedne panie, bo nie wiedziałem co jest do czego i jeszcze mało tego ! Wysłuchać wykładu czym się różni podkład od fluidu ! A ty co wtedy robiłeś siedziałeś w Mcdonald'sie ! Pieprzony żarłoku !
- Ty mały czarnuchu ! Gdzie byłeś jak ja wciskałem bajeczki babce ze sklepu z kobiecą bielizną ?! - twarz Mike'a była niemal tak czerwona jak jego włosy. Kłótnia trwała w najlepsze, czasami wyglądała jak wyjęta rodem z telenoweli, ale z Irwinem bawiliśmy się świetnie oglądając "starcie" przyjaciół.
XEverlyX
- Dupek ! - krzyknęłam zanim zdążył zamknąć drzwi. Co za bezczelny typ.
- Masz dwie godziny - naśladowałam jego ton typu " uważaj, bo jestem groźny" podchodząc do toreb, które rzucił na środek pokoju. Jedna była z logiem Victoria Secret's więc
od razu do niej zajrzałam. Wyciągając z niej czarny koronkowy komplet, który miesiąc temu był w premierowej kolekcji nie mogłam wyjść z podziwu. Jeszcze tydzień temu śliniłam się do witryny na której wspaniała Adriana Lima prezentowała te cudeńko. To musiało kosztować majątek, ale co to dla nich.
W następnej torbie były czerwone niebotycznie wysokie szpilki. Super, fajne, ładne, ale chyba nie wzieli pod uwagę tego, że po dwudziestu minutach nie będę w stanie zrobić kroku. Z kolejnej reklamówki niemal wysypywały się kosmetyki, nie wiem po co tyle nakupowali skoro mój makijaż ogranicza się tylko do wytuszowania rzęs, ale niech im będzie. Na koniec zostało mi tylko ładne srebrne pudło nie za duże, ale i nie za małe. Otworzyłam wieko i z zachwytu wstrzymałam oddech. W środku była piękna czerwona koronkowa sukienka* z długim rękawem, lekko rozkloszowanym dołem i jak na mój gust zbyt głębokim dekoltem. Cały strój z namaszczeniem ułożyłam na łóżku i zabierając kosmetyki skierowałam się do łazienki. Nałożyłam trochę podkładu, wytuszowałam rzęsy, pomalowałam usta czerwoną szminką i szarpnełam się nawet na smokey eyes. Nie żebym się dla kogoś tak szykowała... po prostu lubię dobrze wyglądać. Po zrobieniu makijażu ubrałam się w moją kreację i zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli w salonie więc tam się udałam. Usiadłam na wolnym fotelu i momentalnie zapanowała cisza. Wszyscy lustrowali mnie z otwartymi ustami. W głębi cieszyłam się, że zrobiłam na nich wrażenie, ale na zewnątrz zachowywałam pokerowy wyraz twarzy.
- Wow - szepnął Calum, a ja pławiłam się w satysfakcji jaką sprawiły mi ich miny. Wyglądali mniej więcej jak małe dzieci przed regałem z zabawkami.
- Dobra, czas na nas - powiedział Luke. Jednocześnie odwracając uwagę chłopaków ode mnie. Mam wrażenie, że zrobił to celowo, czyżby bolało go to, że tym razem ja zaskarbiłam sobie całą uwagę ? Jak na komendę wszyscy wstali i zaczęli się zbierać. Po jakiś pięciu minutach wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się gdzieś w głąb lasu. Pytanie gdzie zmierzamy balansowało mi na końcu języka, ale za każdym razem przełykałam je wraz z wielką gulą, która utworzyła się gdy zdałam sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie chcą mnie zabić. Z każdym krokiem moje ciało coraz bardziej drżało ze strachu, nie chciałam tego pokazywać, ale Luke chyba zauważył.
- Nie, nie mamy zamiaru cię zabić - wyczytał mi to w myślach czy jak ?
- Nawet o tym nie pomyślałam - grałam pewną.
- To czemu drżysz ?
- Bo jest zimno - odparłam i dla lepszego efektu potarłam ramiona.
- Masz.
Luke ściągnął swoją skórzaną kurtkę i narzucił mi ją na ramiona. Co jest z tym gościem nie tak ?! Rano jest moim najgorszym wrogiem, a teraz daje mi kurtkę. On ma jakąś chorobę psychiczną opierającą się na skrajnych wahaniach nastroju i podejrzewam, że nie tylko to by u niego zdiagnozowali. Po kilku minutach przedzierania się przez chaszcze doszliśmy do jakiegoś magazynu. W środku lasu ! Z racji tego, że szłam z Lukiem bardziej z tyłu chłopaki zdążyli już tam wejść. Nie wiem czego mam się tam spodziewać sali tortur, ton narkotyków, odrzutowca ? Weszłam pierwsza i kolejny raz w dzisiejszym dniu mnie zatkało. W magazynie urządzili sobie garaż i w sumię nie dziwię im się, bo gdzie by pomieścili tyle samochodów.
- Dokładnie czterdzieści, ale kolekcja cały czas się powiększa.
To znowu Luke i przyznam, że zaczynam się zastanawiać czy nie jest jakimś zmutowańcem i nie czyta moich myśli. Ruszyłam wolno pomiędzy cztery rzędy równiutko zaparkowanych aut. Widać było, że o nie dbali wszystkie dokładnie wypolerowane, lśniące, bez skazy. Znaczną przewagę miały samochody sportowe, spośród tych wszystkich marek wyłapałam kilka Mercedesów, Ferrari, Porshe, Land Roverów i dwa modele Bugatti ! Imponująca kolekcja nawet jak dla mnie słabej znawczyni samochodów.
- Everly, jedziemy ! - krzyknął Luke, który stał przy czerwonym Porshe. Podeszłam do niego i sama z niemałym trudem wsiadłam do tego cholernie niskiego auta, po minie Luka widziałam, że moje męki go ewidentnie bawiły. Cholerny mężczyzna ! Wyjechaliśmy z hali i skierowaliśmy się na obwodnicę. Cały czas ani słowem nie odezwałam się do Luka, nie byłam na niego obrażona, ale jego wahania nastroju działały mi na nerwy. Siedziałam cicho i gapiłam się na mijające nas samochody, ciekawe co myśleli sobie ludzie widząc cztery sportowe auta mknące po obwodnicy. Pewnie, że szykują się nielegalne zawody dla ludzi z Sydney to chleb powszedni. Co sobotę media raportowały o ofiarach i policyjnych nagonkach, oczywiście bez żadnych złapanych sprawców. Tak jak myślałam Luke skierował się w stronę starego lotniska, czyli stałego toru nielegalnych wyścigów. Już trzy kilometry przed lotniskiem było słychać głośną muzykę.
O cholera...
_______________________________________
* http://img.szafa.pl/ubrania/0/011120498/1342691790/czerwona-koronkowa-sukienka-firmy-asos.jpg - moja wizja sukienki ;)Hej, hej dziękuję Wam za wszystkie pokrzepiające komentarze, ponad pięć tysięcy wejść i multum gwiazdek jesteście naprawdę kochani <3 !
CZYTASZ
Uprowadzona L.H. (W EDYCJI)
FanfictionNazywam się Everly Parker i przez swojego cholernego pecha zostałam uprowadzona przez największy gang w Sydney... Historia poddawana EDYCJI