Siedziałam na parapecie z kubkiem zimnej herbaty w rękach. Było po jedenastej, a ja wciąż tkwiłam w tym samym miejscu wpatrując się w świat znajdujący się za szklaną powłoką. Jakąś godzinę temu wyszedł ode mnie Calum, który od mojego załamania w szpitalu cały czas był przy mnie. Przeszłam już etap rozpaczy i rozżalenia, a teraz wpadłam w melancholię. Nie sądziłam, że te ostatnie wydarzenia tak się na mnie odbiją. Wszystkie uczucia uleciały ze mnie razem ze łzami. Teraz czuję tylko pustkę..
Idealną ciszę przerwało głośne walenie do drzwi. Przeczekałam chwilę mając nadzieję, że nieproszony gość sam pójdzie, ale niestety miałam wrażenie, że dobijanie się wzmogło. Musiałam otworzyć nie mam ochoty wymieniać wywarzonych drzwi ani tłumaczyć się policji. Powlokłam się do wejścia i nie rozważając niebezpieczeństwa czyhającego za drewnianą powłoką, po prostu otworzyłam. Ktoś gwałtownie wtargnął do środka zamykając mnie w szczelnym uścisku. Dobrze wiedziałam, że to Luke, jego zniewalający zapach jest nie do podrobienia. Podczas, gdy on wciąż kurczowo trzymał mnie przy swojej piersi ja nie wyrażałam żadnych uczuć. Nie czułam złości, strachu czy radości wszystko było mi obojętne.
- Cholera, Everly - powiedział odsuwając mnie od siebie i dając mi możliwość swobodnego oddychania.
Założył kosmyk zbłąkanych włosów za moje ucho i marszcząc brwi przyjrzał się mojej twarzy. Wyglądałam okropnie. Mała ilość snu i hektolitry wylanych łez działały tylko na niekorzyść. Chociaż i tak czułam się jak wrak człowieka.
- Czemu nic nie mówisz ? Nie krzyczysz i nie starasz się mnie wyprowadzić z równowagi ? - zapytał wierzchem dłoni głaskając mój policzek. Odwróciłam głowę starając się uniknąć jego dotyku. Widząc moją reakcję cofnął dłoń, a ja jak gdyby nigdy nic wyminęłam go i weszłam do salonu zajmując swoje miejsce na parapecie. Miałam nadzieję, że jak go zignoruję i zaznaczę, że nie chcę go widzieć to sam wyjdzie, ale niestety nie był na tyle mądry żeby to pojąć. W milczeniu zajął miejsce obok mnie, a ja wciąż traktowałam go jak powietrze. Po kilkunastu minutach jego obecność stawała się dla mnie coraz bardziej nieznośna, tym bardziej, że bez przerwy wpatrywał się we mnie tymi swoimi niebieskimi oczami.
- Czego chcesz Luke ? - wyszeptałam nie odrywając wzroku od szyby.
- Ja... Wiem, że zachowałem się nie w porządku, to nie twoja wina... - wyszeptał i wtedy nadszedł moment wybuchu.
- Zachowałeś się nie w porządku ?! Czy ty siebie słyszysz ?! Zobacz co ze mną zrobiłeś Luke ! - wykrzyczałam gwałtownie podnosząc się z miejsca. Łzy zaczęły wzbierać w moich oczach, rozmazując obraz.
- Byłam normalną prawie pełnoletnią dziewczyną, miałam idealne życie ! Ale właśnie wtedy pojawiłeś się ty i zrobiłeś ze mnie kogoś kogo nie poznaje ! Przez ciebie płacze, przez ciebie krzycze i przez ciebie chcą mnie zabić ! Jestem emocjonalnie i psychicznie wykończona i to ty jesteś temu winny ! Już nie mam sił znosić tego... Wszystkiego ! - cały czas krzyczałam, a on patrzył na mnie widocznie nie wiedząc co zrobić. Gorące łzy zalewały moje policzki, a ja co chwilę ścierałam je gwałtownym ruchem ręki.
- Nie wybaczę ci tym razem ! Już tyle razy mnie zraniłeś, że nie potrafię ich zliczyć, a ja wciąż ci wybaczałam chociaż nawet nie zdobyłeś się na głupie przepraszam ! I do czego mnie to doprowadziło ?! - zapytałam sama siebie osuwając się na dębowe panele. Luke wstał z parapetu i usiadł koło mnie. W jego oczach widziałam mieszankę troski i niepokoju. Wyciągnął rękę, aby mnie dotknąć, ale szybko się odsunęłam.
- Nie dotykaj mnie ! Nie chcę cię widzieć ! - podniosłam głos, widząc zszkowaną minę blondyna. Wciąż nie ruszał się z miejsca, a jego widok jedynie pogłębiał ból i rany w moim sercu.
- Wynoś się stąd - wyszeptałam, a on ocknął się ze swojego letargu i wyszedł trzaskając drzwiami. Na dobre poddałam się rozrywającym mnie emocją i jeszcze głośniej zaszlochałam. Nie mam siły, mój mur, który budowałam by sprawiać wrażenie silnej właśnie runął, a ja zostałam całkowicie obnarzona ze wszystkimi słabościami...XLukeX
Pierwszy raz widziałem Everly w takim stanie... Wyszedłem z jej bloku i oparłem się o mur obok wejścia. Jestem pierdolonym dupkiem, ona ma racje. Traktowałem ją jak gówno kompletnie nie licząc się z jej uczuciami. Zniszczyłem ją...
X-X-X
W pomieszczeniu panował zaduch i unosił się zapach alkoholu. Usiadłem na obrotowym krzesełku przy barze i skinąłem na młodego chłopaka.
- Podwójną whisky - mruknąłem.
Szybko podał mi szklankę wypełnioną bursztynowym płynem, a ja wychyliłem ją całą zupełnie nie przejmując się okropnie piekącym przełykiem. Chciałem czuć ból, chciałem czuć wszystko tylko nie poczucie winy, które rozrywało moje ciało od środka. Nie tak to wszystko miało wyglądać. Everly miała być nic nie znaczącą dziewczyną, która posłuży nam tylko do wykonania planu. Tymczasem wszystko się spierdoliło, bo choćbym z całych sił temu zaprzeczał, Everly nie jest mi obojętna. Do tego doszedł Marcus, który usilnie próbował wrócić do przeszłości i wszystkie problemy zaczęły się piętrzyć tworząc wokół mnie mur nie do pokonania. Poprosiłem o kolejną szklankę alkoholu, która jak mi się wydaje pomoże rozwiać wszystkie problemy. Zatracić się w świecie, gdzie myśli nie będą tak uporczywe. Uciekałem, ale to jedyne co mi wychodziło...
Po kilku kolejkach zatraciłem się w alkoholowym upojeniu myśli stały się przyjemnie lekkie, a świat wydawał się bardziej pozytywny, ale to i tak nie to co chciałem poczuć... Alkohol mi tego nie zapewni. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i natrafiłem wzrokiem na rosłego, łysego kolesia. Wydawał się głupi i łatwy do sprowokowania. Zsunąłem się ze stołka i podszedłem do miejsca gdzie stał ten mięśniak. Bez ostrzeżenia wyprowadziłem cios w jego szczękę. Zanim się zorientowałem on zdąrzył mi się zrewanżować rozcinając przy okazji moją wargę. Dotknąłem krwawiącego miejsca i z mieszanką gniewu i adrenaliny rzuciłem się na przeciwnika.
_______________________________________
Wybaczcie błędy i ten beznadziejny rozdział, chciałam go dodać jak najszybciej i tak wyszło..
Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze ❤
Lots of love miśki
CZYTASZ
Uprowadzona L.H. (W EDYCJI)
FanfictionNazywam się Everly Parker i przez swojego cholernego pecha zostałam uprowadzona przez największy gang w Sydney... Historia poddawana EDYCJI